Pamiętacie jak w zeszłym miesiącu pisałam Wam o ciekawym spotkaniu dotyczącym smaków Rosji? Jeśli nie, to tutaj możecie sobie odświeżyć pamięć. Kwietniowe wydarzenie zapoczątkowało cykl spotkań dotyczących kuchni państw Azji i Pacyfiku. Wiedziałam o tym, że kolejne spotkania będą planowane, dlatego od razu na początku maja zainteresowałam się terminarzem Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie. Na maj zostało zaplanowane spotkanie dotyczącej kuchni Nowej Zelandii. Od razu zapisałam sobie w kalendarzu i czekałam :)
22 maja pamiętając o tłumach na poprzednim spotkaniu przybyłam trochę wcześniej, zajęłam miejsce w pierwszym rzędzie i oczekiwałam na rozpoczęcie. W międzyczasie udało mi się zamienić kilka słów z bardzo sympatyczną autorką pierwszej polskiej książki dotyczącej kuchni Nowej Zelandii - Iloną Zdziech. Dodatkowo przy okazji zerkałam na nową wystawę w Galerii Azjatyckiej dotyczącą indonezyjskich ornamentów - jeśli jeszcze jej nie widzieliście to warto zajrzeć do Galerii i ją obejrzeć :)
Spotkanie rozpoczęło się od kilku słów ze strony Pani ambasador Nowej Zelandii w Polsce - Wendy Hinton oraz Pani ambasador Polski w Nowej Zelandii - Beata Stoczyńska. Obie ambasady objęły honorowy patronat nad wydaną w kwietniu książką "Kuchnia Nowej Zelandii" Ilony Zdziech. Jest to pierwsza polska książka dotycząca kuchni nowozelandzkiej. Wydana w roku 2013 idealnie wpasowuje się w 40-stą rocznicę stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską a Nową Zelandią.
Autorka książki Ilona Zdziech, będąca zawodowym kucharzem spędziła 5 lat pracując nad książką dotyczącą kuchni Nowej Zelandii. W tym czasie przetestowała setki nowozelandzkich przepisów, co zaowocowało piękną kulinarną pozycją zawierającą ponad 90 przepisów na zarówno dania klasyczne jak i bardziej nowoczesne. Ciekawe przepisy przeplatane są zdjęciami pięknych nowozelandzkich krajobrazów. Te wspaniałe widoki są czymś co przyciąga turystów do Nowej Zelandii, szczególnie po realizacji filmu Władca Pierścieni, w którym są szeroko pokazywane.
Z czego słynie kulinarna Nowa Zelandia? Czy myśląc o niej przychodzi Wam na myśl jakaś konkretna potrawa? Jestem przekonana, że nawet jeśli nie macie o tym świadomości to słyszeliście o narodowym deserze Nowej Zelandii i Australli, stworzonym w Nowej Zelandii z końcem lat 20 XX wieku. Tym słynnym deserem jest Tort Pawłowej zwany również Pavlovą. Ten przepyszny deser u nas spotykany jest głównie z truskawkami i innymi czerwonymi owocami. Za to w Nowej Zelandii na jego wierzchu pojawiają się kiwi i marakuja.
Co jeszcze warto wiedzieć o kulinarnej stronie Nowej Zelandii? Przede wszystkim - jest dużo bogatsza niż opisują to przewodniki. Każdy region ma swoje specjalności m.in. Marlborough słynie z przepysznych małży (na pierwszym zdjęciu widoczne są muszle tych małży).
Powszechna w kuchni jest jagnięcina (co w gruncie rzeczy nie dziwi gdy ma się świadomość związków między Nową Zelandią a Wielką Brytanią), a na jednego mieszkańca przypada 7 owiec. Wszędzie dostępne są mięsne paszteciki, których warto spróbować by poczuć się prawdziwym nowozelandczykiem.
Wyspy słyną również z owoców m.in. jabłek, kiwi i gruszek Wciąż pojawiają się nowe odmiany. Na śniadanie koniecznie muszą być tosty, a jako dodatki do nich stosuje się m.in. miody, marmite lub dżem. Na zdjęciu poniżej pyszne miody: koniczynowy oraz z dzikich kwiatów. Były naprawdę rewelacyjne :)
Widoczna na zdjęciu "Edmonds Cookery Book" to kompendium wiedzy o kuchni nowozelandzkiej. Tą książkę otrzymuje każdy młody nowozelandczyk od swoich rodziców wyprowadzając się z domu. Po lewej stronie lista najsłynniejszych kucharzy pochodzących z Nowej Zelandii, w tym Peter Gordon, który napisał przedmowę do książki "Kuchnia Nowej Zelandii".
W trakcie spotkania dowiedzieliśmy się co koniecznie trzeba zrobić będąc w Nowej Zelandii. Do tych czynności należy m.in. odwiedzenie winnicy, spróbowanie nowozelandzkiej kawy white flat czy też udział w festiwalu kulinarnym. Polecane festiwale to odbywające się w marcu: Pacifica w Auckland oraz Wild Foods Festival, na którym można spróbować m.in. potraw z robalami.
Spotkanie zakończyło się małym poczęstunkiem przygotowanym przez autorkę.
Poza miodami oraz olejem z awokado (widocznym na pierwszym zdjęciu) spróbowaliśmy również:
- kanapek z tuńczykiem i marchewką oraz paluszków z serem
- przepysznych ciasteczek anzac biscuits oraz ciekawych owoców, przypominających w smaku połączenie śliwki i gruszki (zarówno w formie świeżej - zielone na wykałaczce na zdjęciu po prawej jak i w postaci napoju)
A już w czerwcu odbędzie się kolejne spotkanie, którego tematyką będą japońskie słodkości. Ja na pewno się wybiorę, a Wy?
Same pyszności! Chętnie bym spróbowała czegoś z kuchni Nowej Zelandii, ciekawa wydaje się też książka. Jeśli jest dostępna w polskich księgarniach to muszę się rozejrzeć za Nią :)
OdpowiedzUsuńSylvia, ta książka została niedawno wydana i powinna już być w księgarniach. Oglądałam ją i myślę, że jest naprawdę interesująca. No i te zdjęcia widoków... :-)
UsuńAch, przypomiałaś mi najwspanialesze wakacje mojego życia :-) W Nowej Zelandii jadłam najlepsze do tej pory kotleciki jagnięce, fish&chips, małże, fantastyczne powmidory - kupione w najzwyklejszym supermarkecie i... mogłabym tak wymieniac w nieskończoność. Co mi sie podobało najbardziej - w sklepach niekończące się rzędy półek z lokalnymi winami, w śmiesznie niskich cenach. A dla niezdecydowanych przewodniki po rocznikach win zawieszone przy każdym regale. Ja chcę tam wrócić!
OdpowiedzUsuńCudowne wspomnienia. Może kiedyś i ja będę miała okazję tam polecieć. :-)
UsuńMoim marzeniem jest podróż Australia/Nowa Zelandia. Póki co niestety nie mamy szansy na tak długi urlop :(
OdpowiedzUsuńU mnie z poświęceniem czasu nie byłoby takiego problemu. Gorzej ze sprawami finansowymi :(
UsuńŻałuję, że musiałam być w tym czasie poza Warszawą...
OdpowiedzUsuńNo szkoda, było bardzo sympatycznie na tym spotkaniu. Mam nadzieję, że na kolejne dotyczące Japonii uda Ci się dotrzeć :)
UsuńJa również byłam na spotkaniu z autorką książki, ale nie w Muzeum Azji i Pacyfiku, a warszawskim Klubie Podróżnik. Poczęstunek był skromniejszy, a prezentacja niezbyt długa, ale podobało mi się i przy okazji zakupiłam kilka nowozelandzkich produktów. Teraz rozpoczynam swoją przygodę z nowozelandzkim gotowaniem i przygotowuję się powoli do planowanej wizyty w Nowej Zelandii :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe podsumowanie i interesujący blog. Będę zaglądać :)