niedziela, 28 kwietnia 2013

Robimy sushi... w Sushi Club

Znajoma blogerka Agnieszka została zaproszona na warsztaty przygotowania sushi w restauracji Sushi Club by Sensi, ale niestety w ostatniej chwili coś jej wypadło i nie mogła na nie przybyć. W związku z tym zdecydowała się poszukać zastępstwa i napisała do mnie. Tego dnia nie miałam planów na popołudnie w związku z tym zdecydowałam się wybrać w zastępstwie Agnieszki. Bardzo Ci dziękuję Agnieszko, że o mnie pomyślałaś :)

Nie miałam wcześniej okazji być w tej restauracji, więc na początku trochę się rozejrzałam. Sushi Club posiada bardzo jasną salę główną wraz z barem za którym można oglądać sushi mastera przygotowującego na bieżąco zamówione przez nas sushi. Na tyłach znajduje się ciemniejsza sala w której przygotowane było miejsce warsztatowe. Zaskoczeniem była dla mnie grota solna umiejscowiona pod poziomem głównym restauracji. Z czymś takim w restauracji sushi jeszcze się nie spotkałam. 


Po powitaniu sushi master podzielił się z nami jak rozpoznać świeżą rybę, a także w jaki sposób gotujemy ryż do sushi. O tym po czym poznać świeżą rybę wiedziałam już wcześniej, ale myślę, że warto to powtarzać, by ludzie mieli większą świadomość tego co kupują. 

Świeża ryba charakteryzuje się:

- przejrzystymi oczami,
- sprężystym mięsem, 
- krwistymi skrzelami
- brakiem intensywnego, nieprzyjemnego zapachu

Jeśli chodzi o gotowanie ryżu to spotkałam się już z kilkoma różnymi metodami. Myślę, że trzeba samemu dobrać własną. Sushi Master z restauracji Sushi Club zaleca następujące gotowanie ryżu:

- ryż płuczemy kilkakrotnie do uzyskania czystej wody
- stosunek ryżu do wody ma wynosić 1:1
- ryż gotujemy przez około 20 minut na średnim ogniu (ja bym chyba ten średni ogień zamieniła na naprawdę mały bo na mojej kuchence gazowej średni ogień spowodowałby całkowite przyklejenie się ryżu do garnka)
- po ugotowaniu odstawiamy ryż na 15 minut

Jeśli chodzi o stosowanie zalewy octowej do ryżu to polecono nam w przypadku domowego wykorzystania dodawać cukier (i szczyptę soli) do octu ryżowego stopniowo, próbować i wybrać najbardziej nam pasującą ilość. 


Po krótkiej części z radami przystąpiliśmy do przygotowywania naszego sushi. Musicie mi wybaczyć jakość zdjęć - w tej sali naprawdę było dość ciemno jak na możliwości mojego aparatu. A siedzenie tuż pod lampą też dodawało swoje.

 1. Futomaki - w moim przypadku z łososiem, ogórkiem, marynowaną oshinko oraz serkiem philadelphia


2. Uramaki - u mnie z paluszkiem krabowym, ogórkiem oraz tykwą

'
3. Nigiri - z łososiem i z krewetką


Na koniec przygotowaliśmy również rożki temaki, ale niestety żadne zdjęcie nie nadaje się do pokazania :)

Bardzo dziękuję restauracji Sushi Club by Sensi za organizację warsztatów i umożliwienie bardzo przyjemnego spędzenia czasu. 

sobota, 27 kwietnia 2013

Pikantne klopsiki w sosie porowym

Jak wiecie zdecydowanie wolę klopsiki od klasycznych kotletów mielonych. Bardzo chętnie wypróbowuję różne dodatki, którymi doprawiam mięso na klopsiki oraz ciekawe sosy. Te klopsiki są podwójnie pikantne - zarówno mięso jak i sos przygotowane zostały z dodatkiem suszonych papryczek peperoncino. Całość dania nie jest bardzo ostra, a jedynie lekko pikantna. Sos porowy ma wspaniały maślany smak. Jak dla mnie pory oraz masło idealnie do siebie pasują. Polecam podanie klopsików z grubszym makaronem takim jak penne, rigatoni czy rigati. 

Składniki (3 porcje):

Klopsiki
300 g mielonej wieprzowiny (u mnie szynka wieprzowa)
1/2 czerwonej cebuli
1 suszona papryczka peperoncino
1 łyżka oleju
1.5 łyżki sosu sojowego
1 łyżeczka musztardy dijon
2 łyżki tartego sera (u mnie szeneker)
czarny pieprz
+ olej do smażenia

Sos
1 biała część pora, pokrojona w półplasterki (ok. 100 g)
3 łyżki masła
2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę lub drobno posiekane
1 mała suszona papryczka peperoncino
200 ml niezbyt tłustego bulionu
sól, pieprz

Dodatkowo
200 g makaronu (u mnie rigati tricolore Lubelli)
2 łyżki posiekanego szczypiorku
tarty ser

Czerwoną cebulę smażymy z rozkruszoną papryczką na łyżce oleju, a następnie odstawiamy do ostygnięcia. Do miski przekładamy mięso. Dodajemy do niego usmażoną cebulę oraz pozostałe składniki klopsików. Wilgotnymi dłońmi dokładnie wyrabiamy masę (co jakiś czas podczas wyrabiamy moczymy dłonie). Odstawiamy na 20 minut na bok. Z odstałej masy formujemy klopsiki wielkości orzecha włoskiego. Na patelni rozgrzewamy niewielką ilość oleju i obsmażamy na nim klopsiki. Wykładamy na ręczniki papierowe by odsączyć z tłuszczu. 

W garnku roztapiamy masło i wrzucamy na nie pokrojonego pora, przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku oraz rozkruszoną papryczkę. Dusimy całość na maśle, aż pory zmiękną. Zalewamy całość bulionem i zagotowujemy. Następnie do sosu wkładamy obsmażone klopsiki i na małym ogniu, pod przykryciem dusimy klopsiki przez około 10-12 minut. Klopsiki wyjmujemy z sosu łyżką cedzakową. Sos miksujemy blenderem. (Nie musimy miksować całkowicie na gładko, mogą zostać mniejsze kawałeczki pora.) Doprawiamy czarnym pieprzem oraz solą do smaku. Ponownie przekładamy klopsiki do sosu.

Ugotowany i odcedzony makaron przekładamy do garnka z sosem i klopsikami. Dodajemy posiekany szczypiorek. Dokładnie mieszamy makaron z sosem i klopsikami. Do podania możemy danie posypać dodatkowym serem. 


Przepis dodaję do akcji kulinarnej "Klopsiki i Pulpety II"

klopsiki i pulpety

piątek, 26 kwietnia 2013

Szaszłyki z kurczaka tandoori oraz żółty, pikantny ryż

Jakiś czas temu w moje ręce trafiła paczka z produktami kuchni indyjskiej przesłana przez markę Patak's. Produkty tej marki kojarzą mi się z dość wysoka jakością, dlatego zdecydowałam się podjąć przetestowania ich. Na początek wybrałam pastę tandoori, ponieważ słyszałam wiele dobrego o pastach z tej serii. Wystarczyło powąchać zawartość słoika, by zrozumieć, że jest to produkt bardzo aromatyczny. Intensywny zapach głęboko wdzierał się do mojej świadomości i było to całkiem przyjemne odczucie. 

Na początek zdecydowałam się wykorzystać sos zgodnie z zaleceniami czyli przygotować w nim szaszłyki z kurczaka. Moje szaszłyki upiekłam, a następnie szybko grillowałam na patelni chcąc uzyskać nieco bardziej chrupiący wierzch. Wyszło bardzo smacznie. Danie połączyłam z lekko pikantnym, aromatycznym ryżem. 

Pasta tandoori ma bardzo charakterystyczny smak, co może spowodować, że ją pokochamy lub znienawidzimy. Specyficznego słodko-kwaśnego smaku nadaje tu tamarynd, którego czujemy od pierwszego niuchnięcia do ostatniego gryza. Ta pasta to coś w sam raz dla kogoś kto lubi ciekawe lecz łagodne smaki, ponieważ sama pasta zdecydowanie jest łagodna. No i ten kolor - naprawdę urzekający :)

Szaszłyki z kurczaka tandoori (porcja dla 4-5 osób)

700 g piersi kurczaka, pokrojonej w grubszą kostkę
150 g pasty tandoori Patak's
150 g jogurtu greckiego
patyczki szaszłykowe

Pastę tandoori dokładnie mieszamy z jogurtem w sporej misce. Do wymieszanego sosu przekładamy pokrojonego kurczaka i odstawiamy do lodówki na 2-3 godziny (a jak możecie na dłużej to też nic się nie stanie).

Po kilku godzinach piekarnik rozgrzewamy do 190 stopni. Kawałki mięsa nadziewamy na patyczki szaszłykowe, po kilka kawałków na jeden patyczek. Gotowe szaszłyki układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Pozostałą w misce marynatę rozkładamy przy użyciu pędzelku na szaszłykach.

Całość wstawiamy do piekarnika i pieczemy 10-12 minut. Pod koniec pieczenia dokładnie rozgrzewamy patelnię grillową i ją lekko natłuszczamy. Wykładamy na nią upieczone szaszłyki i szybko opiekamy z każdej strony. 

Żółty, pikantny ryż

1/2 dużej czerwonej papryki, pokrojonej w niewielką kostkę
1 cebula, drobno posiekana
2 ząbki czosnku, drobno posiekane
4 łyżki oliwy
3/4 szklanki długoziarnistego ryżu
1 i 1/4 szklanki gorącej wody
1/2 łyżeczki kurkumy
1/2 łyżeczki kuminu
szczypta mielonej kolendry
1/3 łyżeczki ostrej papryki
sól (ok. 1/3 łyżeczki, ale najlepiej dosolić po swojemu), pieprz

W garnku z grubym dnem rozgrzewamy oliwę i wrzucamy na nią cebulę, paprykę oraz czosnek. Podsmażamy przez 2-3 minuty. Następnie dodajemy kumin, kolendrę oraz ostrą paprykę i smażymy 20 sekund, po czym dodajemy ryż. Przez 1-2 minuty obsmażamy ryż, mieszając go aby cały pokrył się oliwą. Po tym czasie zalewamy całość gorącą wodą, dodajemy kurkumę oraz sól i niewielką ilość pieprzu. Zagotowujemy pod przykryciem, a następnie przestawiamy na najmniejszy i najbardziej przykręcony palnik. Gotujemy około 10 minut na malutkim ogniu, a następnie odstawiamy na bok i bez odkrywania zostawiamy jeszcze na 5-7 minut. Przed podaniem mieszamy ryż delikatnie widelcem.


czwartek, 25 kwietnia 2013

Grecka zapiekanka z klopsikami - Giouvesti z Keftedes

W ramach wirtualnych kulinarnych spotkań postanowiliśmy przygotować danie do klopsikowej akcji Maggie - ograniczyliśmy się wyborem do klopsików i pulpetów z obrębu Morza Śródziemnego. Ja od momentu pojawienia się tego pomysłu miałam na oku pewne sycylijskie klopsiki. Byłam pewna, że je przygotuję... do czasu gdy przypadkiem trafiłam na te greckie keftedes zapiekane razem z makaronem kritharaki (makaron z semoliny, w kształcie długich ziaren ryżu, znany poza Grecją jako orzo). Stwierdziłam, że koniecznie muszę to danie przygotować. I jak powiedziałam tak zrobiłam :)

W czasie gotowania byłam nieco przerażona ilością płynów i byłam przekonana, że ta zapiekanka będzie pływała. Moje obawy okazały się całkowicie niepotrzebne. Wyszło świetnie :) Jako że nie miałam sera, który występuje w oryginalnym przepisie postanowiłam zastąpić go fetą. W tym przypadku trzeba uważać z soleniem mieszanki makaronowej, by po dodaniu sera feta nie otrzymać zbyt słonego dania. Jeśli jednak decydujecie się na inny, niezbyt słony ser to śmiało doprawiajcie danie wg własnego smaku.

We wspólnym gotowaniu poza mną wzięli udział: Mirabelka, Maggie, Pela, Wojciech oraz Panna Malwinna.


Składniki (4-6 porcji):

Keftedes
500 g zmielonej wołowiny (u mnie ok. 400 g pierwszej krzyżowej i ok. 100 g mostka)
1 średnia cebula, drobno posiekana
1 ząbek czosnku, przeciśnięty przez praskę
1 jajko
1 niewielka bułka, namoczona w wodzie i odciśnięta
1 łyżeczka suszonego oregano
1 łyżeczka mielonego ziela angielskiego
1/2 łyżeczki pieprzu
sól
mąka pszenna (do obtoczenia)
olej do smażenia

Dodatkowo:
1 duża czerwona papryka (lub zielona), pokrojona w kostkę
1 niewielka cebula, drobno posiekana
2 ząbki czosnku, posiekane
50 ml oliwy
400 ml makaronu kritharaki (lub orzo, z semoliny) - odmierzałam miarką o poj. 100 ml
1 łyżeczka wędzonej papryki
100 ml gęstego przecieru pomidorowego
1 litr bulionu drobiowego lub warzywnego (u mnie drobiowy)
sól, pieprz
suszony ser Mizithtra (ja użyłam sera feta - wtedy należy uważać z dosalaniem potrawy)

Wszystkie składniki na klopsiki keftedes przekładamy do miski i dokładnie wyrabiamy masę. (Ja odciśniętą z wody bułkę przecisnęłam do mięsa przez praskę do ziemniaków.) Doprawiamy solą. Smażymy małą kuleczkę mięsa, próbujemy i ewentualnie dodatkowo dosalamy. Z powstałej masy formujemy podłużne klopsiki. Obtaczamy je delikatnie w mące pszennej, otrzepując z nadmiaru mąki. Na patelni rozgrzewamy olej i obsmażamy kotleciki z obu stron. Zdejmujemy z patelni i odstawiamy na bok.

Na patelni rozgrzewamy oliwę. Wrzucamy na nią czosnek, paprykę oraz cebulę i smażymy przez kilka minut, aż cebula będzie miękka. Następnie dodajemy wędzoną paprykę i wsypujemy całość makaronu. Smażymy przez około 5 minut często mieszając. Dodajemy przecier pomidorowy oraz bulion. Doprowadzamy do wrzenia. Doprawiamy solą i pieprzem. Ponownie doprowadzamy do wrzenia. Całość przekładamy do naczynia żaroodpornego. Na wierzchu układamy klopsiki lekko zanurzając je. 

Wstawiamy zapiekankę do piekarnika rozgrzanego do 190 stopni i pieczemy przez 40-45 minut aż praktycznie cały płyn wsiąknie w makaron. Wyjmujemy z piekarnika, odstawiamy na kilka minut by zapiekanka odpoczęła. Podajemy posypane dodatkowo serem.

 




klopsiki i pulpety

wtorek, 23 kwietnia 2013

Boczek pieczony w musztardzie i ziołach

Wczoraj mieliście okazję zapoznać się z przepisem na boczek pieczony w azjatyckiej marynacie. Ale to nie koniec przygody z pieczonym boczkiem. Przygotowałam również drugą wersję - boczek pieczony w musztardzie i ziołach. W tym przypadku wykorzystałam wyrazistą musztardę dijon oraz zioła: majeranek i tymianek. Smak jest zdecydowanie intensywniejszy niż w przypadku wersji azjatyckiej. Ten boczek będzie idealny dla kogoś kto lubi mocno ziołowe mięsa. Moim zdaniem jest naprawdę pyszny. Dodatkowo prawdziwym hitem są zamarynowane i upieczone paseczki czosnku wewnątrz mięsa.

Warto pamiętać, że w przypadku takiej marynaty boczek nie sklei się w środku w miejscach gdzie znajdują się zioła. Dzięki temu, że marynata znajduje się zarówno na zewnątrz jak i w środku zrolowanej całości smak jest niezwykle intensywny. Jeżeli jednak wolicie by Wasze mięso stanowiło zwartą całość w całym przekroju najpierw zrolujcie mięso i je zwiążcie, a dopiero później obtoczcie w marynacie - boczek będzie delikatniejszy, ale nadal smakowity.

Składniki:

900 g boczku bez skóry
4 duże ząbki czosnku, pokrojone w paseczki
3 łyżki oleju
2 łyżki białego octu winnego
1.5 łyżki musztardy dijon
0.5 łyżeczki soli
czarny pieprz (najlepiej świeżo mielony)
3 łyżki majeranku
3 łyżki tymianku

Boczek nakłuwamy nożem. W powstałe otwory wkładamy paseczki czosnku. W misce mieszamy olej, ocet winny i musztardę dijon. Dodajemy przyprawy: sól, majeranek, tymianek i pieprz. Całość mieszamy. 

Do powstałej marynaty wkładamy płat boczku i dokładnie w niej obtaczamy. Przekładamy boczek wraz z całą marynatą do zamykanego pojemnika, zamykamy i wstawiamy do lodówki na co najmniej 24 godziny. Po 12 godzinach przewracamy i dokładnie obtaczamy w marynacie.

Zamarynowany boczek rolujemy, wiążemy (lub wkładamy do siateczki). Wkładamy wraz z całą marynatą do foremki. Podlewamy 80 ml wody i wstawiamy całość do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (termoobieg). 


Pieczemy przez 1 godzinę 15 minut, a następnie odstawiamy do ostygnięcia.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Boczek pieczony w azjatyckiej marynacie

Coraz częściej w naszych sklepach napotykamy na bezsmakowe wędliny, które w dodatku dzień czy dwa po kupieniu nadają się tylko do wyrzucenia. Jeżeli nie macie sprawdzonego miejsca, gdzie dostępne będą naprawdę smaczne wędliny to warto byście zaczęli przygotowywać je samodzielnie. Przyrządzone w domu wędliny i mięsa świetnie będą pasowały do kanapek.

Pieczony, rolowany boczek jest w Polsce dość popularny. Ja postanowiłam nadać mu nieco azjatyckiej nuty przez użycie do marynaty sosu sojowego oraz słodko-pikantnego sosu hoisin. Dodałam również nieco octu ryżowego, aby mięso było bardziej kruche. Po upieczeniu boczek posiada delikatny, lekko słodkawy smak.


Składniki:

900 g boczku bez skóry
2 łyżki ciemnego sosu sojowego
3.5 łyżki sosu hoisin
1 łyżka octu ryzowego
1 łyżeczka cukru

W dużej misce mieszamy ze sobą ciemny sos sojowy, sos hoisin, ocet ryżowy i cukier. Mieszamy dokładnie, najlepiej aby cały cukier się rozpuścił. Do miski z marynatą wkładamy płat boczku. Dokładnie obtaczamy mięso w marynacie. Obtoczone mięso przekładamy do pojemnika, wlewamy całą marynatę. Przykrywamy pokrywką.

Odstawiamy do lodówki na co najmniej 24 godziny. Po 12 godzinach przewracamy mięso obtaczając je w spływającej marynacie. (Jeśli mięso marynujemy dłużej to co 12 godzin je obracamy.)

Zamarynowane mięso rolujemy i wiążemy, tak aby otrzymać roladę. Możemy też umieścić je zrolowane w specjalnej siateczce (tak jak zrobiłam to ja).

 

Wkładamy do foremki, Wlewamy resztę marynaty, dodajemy odrobinę wody. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (termoobieg). Pieczemy przez 1 godzinę 15 minut. Odstawiamy do przestygnięcia.

Jeżeli chcecie zastosować słodką marynatę (zawierającą miód, cukier, słodkie sosy) to zdjęcie takiej siateczki z mięsa po upieczeniu może okazać się dość trudne, ze względu na przyklejenie się siatki do marynaty. Mi niestety w kilku miejscach nie udało odczepić siateczki bez naruszenia przypieczonej skórki (co widać na zdjęciach). Jeśli chcecie uniknąć kłopotów to mięso w słodkich marynatach lepiej zasznurować samodzielnie niż umieszczać w gęstej siatce.

sobota, 20 kwietnia 2013

Surówka z kapusty, cebuli i marchewki.

Robicie samodzielnie w domu surówki obiadowe czy kupujecie gotowe w sklepie? Zdecydowanie zdrowiej i często dużo smaczniej jest przygotować je samodzielnie. Szczególnie, że zazwyczaj nie wymaga to bardzo dużych nakładów pracy. Dzisiaj polecam Wam prostą surówkę z kapusty i marchewki. W wersji słodszej można podać ją z dodatkiem jabłka.

W ten weekend jestem gościem ciekawego bloga dotyczącego książek. Odpowiedziałam tam na kilka pytań dotyczących książek (w tym kulinarnych), które lubię i czytam. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej na temat moich literackich zainteresowań to zapraszam Was na Czytelniczy blog Zemfiroczki :)

Składniki:

1/2 średniej główki kapusty, poszatkowana
2 cebule, poszatkowane
3 marchewki, starte na drobnych oczkach tarki
1-1.5 łyżeczki soli
0.5 łyżeczki cukru

Mieszamy w misce kapustę, cebulę, marchewkę i sól. Partiami układamy w naczyniu kamionkowym i ugniatamy. Gdy całość będzie już ubita w naczyniu przykrywamy talerzykiem i obciążamy. Odstawiamy w chłodne miejsce na 12-24 godziny. Po tym czasie dodajemy cukier i podajemy.

Dodatkowo:

0.5 -1.5 łyżeczki cukru
2 jabłka deserowe, starte na drobnych oczkach tarki

Jeżeli wolimy słodsze surówki to dodajemy do odstanej kapusty dodatkowy cukier oraz starte jabłka.

piątek, 19 kwietnia 2013

Śniadaniowa tortilla z szynką, serem i omletem

Dawno temu na jednej z ulicznych reklam dużej sieci fast food zobaczyłam tortillę wypełnioną m.in. omletem. W pierwszej chwili to połączenie wydało mi się dość dziwaczne, ale gdzieś tam utkwiło mi w pamięci. Teraz po kilku latach, gdy akurat zostały mi dwie tortille przypomniał mi się ten wrap z omletem. Postanowiłam spróbować jak to będzie razem smakowało i przygotowałam swoją własną śniadaniową tortillę :) Jako dodatki wykorzystałam pyszną dojrzewającą szynkę, ser oraz czerwone pesto. To połączenie smaków okazało się bardzo ciekawe. Myślę, że to dopiero początek mojego przygotowywania śniadaniowych tortilli/wrapów. 


Składniki (na 1 tortillę):

1 pszenna tortilla
2 jajka
2 łyżki mleka
czarny pieprz (najlepiej świeżo mielony)
jasny sos sojowy (lub sól)
garść tartego sera
2 plastry dojrzewającej szynki
1 łyżeczka ulubionego pesto

Jajka dokładnie ubijamy z mlekiem. Doprawiamy sosem sojowym (lub solą) i pieprzem. Z otrzymanej masy smażymy omlet.

Pszenną tortillę podgrzewamy przez kilka sekund w piekarniku lub kuchence mikrofalowej. Kładziemy na talerzu. Na środek tortilli wykładamy usmażony omlet, smarujemy go lekko pesto. Omlet posypujemy tartym serem i układamy porwane plastry szynki. Zakładamy boki tortilli tak by nadzienie nie wypadało, a następnie zawijamy. 


Do podania możemy tortillę przekroić ukośnie na pół :)


Przepis dodaję do kulinarnej akcji "Fast Good"

Fast Good!

czwartek, 18 kwietnia 2013

Pilaw z pomidorami, papryką i kurczakiem

Pilaw (pilaf, pulao, pilau, płow...) to kolejne danie na bazie ryżu, w którym główny składnik gotowany jest w bulionie. Ciężko jednoznacznie określić co zawiera pilaw. Znany jest w wielu regionach świata: wschodniej Europie, południowej i środkowej Azji, północnej Afryce i pewnie w wielu innych miejscach. I każdy z tych regionów daje coś od siebie do tej potrawy. Pilaw znany w krajach arabskich czy indyjskich będzie bogaty w przyprawy, a także suszone owoce (kuchnia arabska), za to pilaw uzbecki czy gruziński to zdecydowanie skromniejsze potrawy opierające się na sile smaku mięsa i ryżu.

Mój przepis to wariacja na temat pilawu tureckiego i arabskiego z książek należących do serii "Podróże kulinarne". Jest aromatyczny i smakowity :) Pilaw przygotowałam wraz z: Lejdi, Mirabelką, Maggie oraz Dobromiłą. Sympatyczne, kobiece grono :)

Składniki (ok. 5 porcji):

450 g piersi kurczaka, pokrojonej w kostkę i oprószonej solą i pieprzem
3 łyżki oleju
1/2 łyżeczki kuminu
1/2 łyżeczki mielonej kolendry
3 cebule dymki, pokrojone w półplasterki
3 ząbki czosnku, drobno posiekane
1 żółta lub pomarańczowa papryka, pokrojona w kostkę
250 g ryżu długoziarnistego (u mnie ryż basmati)
500 ml bulionu drobiowego
1/2 łyżeczki nitek szafranu
1 suszona papryczka chilli, pokruszona
1 puszka (400g) krojonych pomidorów, dobrej jakości
sól, pieprz
1 mały pęczek natki pietruszki, posiekanej

W garnku o grubym dnie rozgrzewamy 2 łyżki oleju i smażymy na nim do zezłocenia kawałki kurczaka. Kurczaka wyjmujemy łyżką cedzakową z garnka i odkładamy na bok na talerzu. Ryż dokładnie płuczemy i zostawiamy na sicie by odciekł i osuszył się.

Do garnka dodajemy pozostałą łyżkę oleju i rozgrzewamy go. Wrzucamy na niego pokrojoną cebulę dymkę i szklimy ją. Następnie dodajemy posiekany czosnek. Gdy zacznie uwalniać się zapach czosnku dodajemy kolendrę oraz kumin. Podgrzewamy je przez 30 sekund, a następnie dodajemy suchy ryż. Obsmażamy go przez 2 -3 minuty. 

Gorący bulion mieszamy z nitkami szafranu oraz pokruszoną papryczką chilli. 

Do ryżu dodajemy paprykę. Mieszamy. Całość zalewamy gorącym bulionem z szafranem i chilli. Dodajemy krojone pomidory. Doprawiamy solą i pieprzem (z solą ostrożnie - jeśli mamy słony bulion to należy z nią uważać by nie przesolić całości). Zagotowujemy całość. Przykręcamy palnik na minimum i pod przykryciem gotujemy około 15 minut - w połowie czasu gotowania dodajemy do ryżu kurczaka. Gdy ryż będzie już miękki dodajemy natkę pietruszki. 


środa, 17 kwietnia 2013

Pikantna jajecznica na grzance

Jajecznica - jeden z najczęściej wykorzystywanych sposobów na podanie jajka. Na równi z omletami jajecznica należy do ulubionych śniadań. Dobra przede wszystkim za ilość możliwości urozmaicenia jej. W kwestii dodatków ogranicza nas tylko nasz własny smak i wyobraźnia :) 

A czy próbowaliście kiedyś podać jajecznicę na grzance i zjeść jak kanapkę? Jeśli nie, to zainteresujcie się przepisem poniżej :) To moja propozycja pysznej jajecznicy idealnej do położenia na opieczonej bułce. Ale tak naprawdę to w taki sposób możecie podać swoją ulubioną wersję :)

Składniki (2 grzanki):

1 bułka, przekrojona na pół
masło

2 jajka
1 łyżka masła
1/2 czerwonej cebuli, drobno posiekanej
1 mała papryczka peperoncino, rozkruszona
1 łyżeczka jogurtu naturalnego
1 łyżka posiekanego szczypiorku
1 łyżka tartego sera (u mnie brylant ze szczypiorkiem)
sól, pieprz (najlepiej świeżo mielony)

Kromki bułki smarujemy od środka masłem. Wykładamy na suchą patelnię masłem do dołu i podsmażamy aż będą rumiane i chrupiące.

Na patelni rozgrzewamy masło. Wrzucamy cebulę oraz pokruszoną papryczkę. Szklimy cebulę. Jajka delikatnie mieszamy widelcem w miseczce. Wylewamy na zeszkloną cebulę, doprawiamy solą i pieprzm. Gdy zacznie się ścinać dodajemy jogurt naturalny oraz szczypiorek. Smażymy na małym ogniu mieszając, aż do uzyskania pożądanej konsystencji. (Jak wiadomo jedni wolą bardziej, inni mniej ścięte jajka - jeśli przygotujecie bardziej płynną jajecznicę to płyny wsiąkną w bułkę i też będzie smacznie.) Na koniec dodajemy ser i szybko mieszamy. 

Usmażoną jajecznicę wykładamy na grzanki. Z wierzchu możemy posypać dodatkowo odrobiną szczypiorku i tartego sera. 


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Sztuka zakąszania i nie tylko, czyli co nieco o smakach Rosji :)

Moje zmysły są wyczulone na wszystko co związane z kulinariami. Z tego powodu nie powinno nikogo dziwić, że gdy jakiś czas temu zajrzałam na stronę warszawskiego Muzeum Azji i Pacyfiku od razu w oczy wpadło mi hasło "Kuchnia Wschodu". Moje spojrzenie od razu pokierowało się w to miejsce w aktualnościach muzeum i zaczęłam wczytywać się planowane wydarzenie. W ten sposób dowiedziałam się o planowanej promocji książki "Smak Rosji. Zakąski do wódki.".



Skąd pomysł by w 2013 roku promować książkę wydaną 4 lata temu? Wszystko za sprawą krótkiej, jednak entuzjastycznej recenzji wydrukowanej w tym roku na łamach jednego ze znanych kulinarnych czasopism. Przyznam szczerze, że nie widziałam tej książki na naszym rynku przed rokiem 2013. Może nie przyciągnęła mojego wzroku, może w księgarniach nie była dobrze wyeksponowana... naprawdę nie wiem. Po raz pierwszy zobaczyłam ją pod koniec lutego na wystawie księgarni w małym, mazurskim mieście. Już wtedy tytuł i okładka zaciekawiły mnie. Jednak jako, że była to niedziela w małym mieście to księgarnia była zamknięta i książki obejrzeć nie mogłam. A potem jak to zwykle bywa wyleciało mi z pamięci. Aż do chwili, gdy przeczytałam o tej promocji :)

Promocja odbyła się w zeszłym tygodniu i przede wszystkim warto podkreślić, że naprawdę słuchacze dopisali frekwencją. Dwie niewielkie sale Galerii Azjatyckiej były wypełnione po brzegi. To szczególnie ciekawe, ponieważ w Polsce zakąszanie nie jest wcale takie popularne. O książce, sztuce zakąszania oraz kuchni rosyjskiej i radzieckiej opowiadali nam: wydawca książki - Waldemar Mierzwa, autor wstępu oraz wieloletni korespondent mediów w Moskwie - Andrzej Łomanowski oraz znawczyni kuchni - Genowefa Wołkanowska. 

Spotkanie rozpoczął wydawca książki - pan Waldemar Mierzwa, który z humorem i lekkością opowiedział nam skąd wziął się pomysł na wydanie książki, o samym jej powstawaniu, a także o tym czemu spotkanie odbyło się właśnie w Galerii Azjatyckiej. Już sam ten wstęp uświadomił mi, że pan Waldemar jest wspaniałym gawędziarzem. 


Następnie głos zabrał pan Andrzej Łomanowski - autor wstępu w "Smaku Rosji". Od niego dowiedzieliśmy się co nieco o samej sztuce zakąszania, a także o różnych faktach z historii. Zakąszanie nie było takie proste, ponieważ o ile w Rosji zawsze było co pić to o zakąski bywało ciężko, ze względu na panujący przez lata głód. Dowiedzieliśmy się m.in. o tym, że pierwsze informacje dotyczące zakąsek pojawiły się w XVI wieku - na carskim stole podawano wódkę, którą zakąszano ciemnym chlebem. Ciekawym i nieznanym dla mnie faktem była prohibicja w Rosji trwająca od wybuchu I wojny światowej do śmierci Lenina. Ale jak wiadomo i prohibicję można obejść - na przykład pijąc medyczny spirytus produkowany legalnie dla wojska. 


Na koniec przyszła pora na opowieść pani Genowefy Wołkanowskiej o kuchni rosyjskiej i zakąskach. Wśród zakąsek pojawia się mnóstwo warzyw - solanek (A Rosjanie robią solanki z naprawdę wielu warzyw), sporo sałatek na bazie ryb, dania mączne, wszechobecna słonina i wiele wiele innych. 


Pani Genowefa Wołkanowska przygotowała również smakowity poczęstunek.


Różnego rodzaju solanki: ogórki, marchewka, czeremsza (czosnek niedźwiedzi). 


Wędzony łosoś


Bielasze (kulki z ciasta drożdżowego z nadzieniem mięsno-serowym)


Bliny gryczane z kawiorem i śmietaną


Śledź z marynowanymi cebulkami


Suszone ryby


Pojawiła się również słonina oraz pieczywo z pastą jajeczno-serową. Moimi zdecydowanymi hitami były bielasze i właśnie ta wspomniana pasta. Wielką ciekawostką były plastry cytryny, które należało umoczyć z jednej strony w cukrze, z drugiej w gorzkim kakao, a następnie złożyć na pół (tak by kakao było w środku). Tak przygotowaną cytrynę możemy wykorzystać jako zakąskę. :)

Po spotkaniu egzemplarze książki "Smak Rosji. Zakąski do wódki" szły jak świeże bułeczki. Uczestnicy spotkania kupowali książki nie tylko dla siebie, ale również dla bliskich. Ja również jestem szczęśliwą posiadaczką jednego egzemplarza. I bardzo się z tego cieszę. Książka jest bardzo ładnie wydana, chociaż wielbiciele pięknych fotografii nie będą usatysfakcjonowani, ponieważ zdjęć w niej nie ma. Dania przygotowane wg podanych przepisów mogą stanowić zakąski, jednak nie muszą. Jak podkreślała p. Wołkanowska oraz wydawca - te przepisy to przede wszystkim przykłady dań kuchni rosyjskiej. Mogą się na naszym stole pojawić nie tylko w połączeniu z alkoholem. U mnie pojawią się na pewno :)


To spotkanie zapoczątkowało cykl spotkań pod hasłem "Kuchnia Wschodu". W maju odbędzie się kolejne, którego tematem będzie kuchnia gruzińska. Ja postaram się na nim pojawić, a i Was oczywiście do tego zachęcam. :)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Pęczotto z porem i papryką

Ponownie zapraszam Was na kaszę, a konkretnie na jęczmienny pęczak. Przygotowałam z pęczaku danie w stylu tradycyjnego włoskiego risotto czyli pęczotto z porem i papryką

Jak w przypadku wykorzystania ryżu tak i tutaj o smaku pęczotto decyduje przede wszystkim bulion, dlatego postarajcie się wykorzystać jak najlepszy. Kremową konsystencję otrzymujemy dzięki dodaniu w ostatniej chwili masła. Wędzona papryka nadaje całości bardzo interesujący smak i aromat :) Warto spróbować :)

Składniki (2 porcje):

150 g suchego pęczaku
ok. 600 ml bulionu
1 biała część pora (ok. 100 g), pokrojona w półplasterki
pół czerwonej papryki (ok. 60 g), pokrojonej w drobną kostkę
2 łyżki oliwy
sól, czarny pieprz
1 łyżeczka łagodnej wędzonej papryki
1/3 łyżeczki mielonej kolendry
1 łyżka masła
1.5 łyżki tartego sera (u mnie ser Brylant ze szczypiorkiem)

W garnku rozgrzewamy oliwę. Podduszamy na niej pokrojonego pora przez chwilę, aż nieznacznie zmięknie. Następnie dodajemy ziarna pęczaku i podsmażamy je przez chwilę. Zalewamy porcją (100 ml) bulionu. Na średnim ogniu gotujemy od czasu mieszając.

Gdy jedna porcja bulionu zostanie wchłonięta przez kaszę dodajemy kolejną. Razem z czwartą porcją bulionu dodajemy pokrojoną paprykę, wędzoną paprykę oraz kolendrę. Doprawiamy niewielką ilością pieprzu i ewentualnie solą (w zależności od tego jak bardzo słony mamy bulion).

Kiedy ostatnia porcja bulionu zostanie wchłonięta próbujemy i ewentualnie doprawiając dodatkowo do smaku solą i pieprzem. Dodajemy masło oraz ser, mieszamy. Odstawiamy na bok na minutę. Podajemy dodatkowo posypane serem.


Po inne dania z wykorzystaniem kaszy zapraszam do zakładki "Kasza" :)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Tortilla z kurczakiem, fetą i warzywami

Bardzo lubię tortille bogato wypełnione różnymi składnikami. Najlepiej wykorzystywać do nich świeże chrupiące warzywa. Tym razem poza warzywami użyłam usmażonego w przyprawie gyros kurczaka oraz ser feta. W tym zestawieniu ser feta bardzo mi zasmakował. Świeżości całemu daniu dodaje jogurtowy sos ogórkowy. Proponuję dodać ulubione kiełki :)

Składniki (8 tortilli)

500 g piersi kurczaka, pokrojonej w cienkie paseczki
3 łyżki oleju
1.5 łyżki przyprawy gyros
8 pszennych tortilli
1 czerwona papryka, pokrojona w paseczki
1 czerwona cebula, pokrojona w piórka
porwane na kawałki liście lodowej sałaty
120-150 g sera feta, pokruszonego (może być też ser typu feta)
sos ogórkowy
ew. ulubiony sos lub pasta z ostrych papryczek

Sos ogórkowy

1 nieduży zielony ogórek
2/3 szklanki jogurtu greckiego
1 łyżka oliwy
1/2 łyżki białego octu winnego
1 duży ząbek czosnku, przeciśnięty przez praskę
sól, pieprz

Pokrojoną pierś kurczaka przekładamy do miski. Dodajemy przyprawę do gyrosa oraz olej i dokładnie mieszamy całość. Odstawiamy do lodówki.

Ogórka obieramy i ścieramy na tarce o drobnych oczkach. Odciskamy. Do miski przekładamy jogurt. Dodajemy do niego startego ogórka, czosnek, oliwę i ocet winny. Mieszamy. Doprawiamy solą i pieprzem. Odstawiamy na 30 minut do lodówki.

Paski kurczaka smażymy na rozgrzanej patelni aż do uzyskania złocistego koloru. Tortille podgrzewamy. (Można zrobić to w piekarniku lub kuchence mikrofalowej. Ja nagrzałam piekarnik termoobiegiem do 150 stopni i podgrzewałam w nim tortille przez 30-40 sekund). 

Na spodzie tortilli rozsmarowujemy łyżkę sosu ogórkowego. Bliżej jednej z krawędzi układamy porwaną sałatę, następnie kurczaka, paprykę oraz cebulę. Wierzch posypujemy pokruszonym serem feta. Możemy dodać też ostry sos. Tortillę zawijamy. Do podania możemy zawiniętą tortillę przekroić w połowie. 


Fast Good!

wtorek, 2 kwietnia 2013

Makaron z cukinią i pomidorkami

Zapewne większość z Was dojada teraz potrawy świąteczne. I wcale się temu nie dziwię, bo i u mnie mimo przygotowania niewielkich ilości lodówka wciąż jest pełna :) Jednak może znajdą się tacy, którzy zechcą odetchnąć od mięs, jaj i żurku. Ja lubię po takim ciężkich potrawach zjeść coś lżejszego, ale sycącego. Wtedy świetną sprawą są makarony, które uwielbiam :) 

Oto kolejne błyskawiczne danie obiadowe - makaron z cukinią i pomidorkami. Przygotowanie go zajmuje tyle czasu, ile trwa ugotowanie makaronu - czyli właściwie tyle co nic :) Nikt mi nie wmówi, że przygotowanie sosu ze słoika (do którego też trzeba ugotować makaron) trwa krócej :) A najważniejszą sprawą w tym wszystkim jest smak - to jest po prostu pyszne :) Oliwa smakująca czosnkiem i papryczką, pomidorki, cukinia... do tego wszystkiego makaron w ciekawym kształcie (jeden z moich ulubionych - spighe) i dobry ser. Niebo w gębie :D

Składniki (2 porcje):

200 g makaronu (u mnie spighe)
1 cukinia (ok. 170 g), pokrojona w cienkie półplasterki
10-12 pomidorków, przekrojone na połówki
2 ząbki czosnku, posiekane
1 suszona papryczka peperoncino
5-6 łyżek dobrej oliwy
sól, świeżo mielony czarny pieprz
ser (np parmezan, grana padano - u mnie szeneker)

Wstawiamy wodę na makaron. Solimy ją. Gdy się zagotuje dodajemy makaron i gotujemy go al dente.

Jednocześnie na patelni rozgrzewamy oliwę i wrzucamy na nią posiekany czosnek oraz rozkruszoną papryczkę. Po kilku sekundach dodajemy cukinię. Dusimy ją na oliwie na małym ogniu przez około 7-10 minut (w zależności od tego jak miękką cukinię chcemy). Dodajemy pokrojone pomidorki, smażymy je z cukinią przez 2 minuty. Doprawiamy całość solą i świeżo mielonym czarnym pieprzem.

Na patelnię dodajemy ugotowany, odsączony makaron. Całość mieszamy, dodajemy 2 łyżki tartego sera i ponownie mieszamy. Możemy dodatkowo doprawić do smaku. Podajemy dodatkowo posypane z wierzchu niewielką ilością sera. 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...