sobota, 31 marca 2012

Omu-raisu

Czas zakończyć japońską zabawę. Niestety nie udało mi się przygotować tylu potraw ile chciałam, ale z pewnością jeszcze w najbliższym czasie pojawi się na moim stole parę japońskich dań.

Na koniec proponuję omu-raisu, które przygotowałam wraz z kilkoma innymi osobami (Maggie, Panna Malwinna, Michał, Pluskotka, Mirabelka, Wiera, Emma) Przepis pochodzi stąd. Omu-raisu to jajeczny omlet wypełniony farszem na bazie smażonego ryżu. Bardzo często w składzie ryżowego farszu znajdziemy kurczaka. Taki nadziany omlet jest bardzo lubiany przez dzieci, a podaje się go zazwyczaj polanego ketchupem.

Składniki (dla 2 osób):

280 g ugotowanego ryżu

130 g mięsa z udźca kurczaka

1/4 średniej cebuli

4 pieczarki

1/2 szklanki pokrojonej w kostkę papryki (lub zielonego groszku)

3/4 szklanki gęstego przecieru pomidorowego (passaty)

1 łyżka białego wina

1 listek laurowy

sól, pieprz

olej (u mnie ryżowy)

Na omlety:

4 jajka

2 łyżeczki śmietanki

sól, pieprz

Mięso z udźca kroimy w niezbyt duże kawałki, oprószamy solą i pieprzem. Cebulę i czosnek drobno siekamy, pieczarki kroimy w plastry. Na patelnię wlewamy trochę oleju, wrzucamy na niego czosnek. Gdy olej przejdzie zapachem czosnku wrzucamy cebulę i szklimy ją, następnie dodajemy mięso i podsmażamy je. W momencie gdy mięso zbrązowieje dodajemy pieczarki (ewentualnie dodajemy trochę oleju). Wlewamy wino, smażymy aż odparuje. Na patelnię wlewamy przecier pomidorowy, dodajemy listek laurowy, trochę soli i pieprzu. Podduszamy przez kilka minut, wrzucamy paprykę. Na małym ogniu trzymamy aż sos trochę zgęstnieje, a następnie dodajemy ryż. Całość mieszamy i trzymamy na ogniu jeszcze chwilę aż ryż będzie ciepły. Zdejmujemy z patelni, dzielimy na dwie porcje.

Dwa jajka mocno ubijamy, dodajemy śmietankę, trochę soli i pieprzu, dalej ubijamy. Na bardzo gorącą patelnię wlewamy odrobinę oleju, smażymy na nim omlet. Na omlet wykładamy porcję ryżu z kurczakiem, zawijamy boki, przekładamy na talerz (przykładamy talerz do patelni, odwracamy patelnię do góry dnem przerzucając omlet z farszem w całości na talerz - w filmiku z którego pochodzi przepis jest to bardzo ładnie pokazane). Z pozostałymi jajkami postępujemy tak samo tworząc drugą porcję.

Podajemy z ketchupem :)




(kuchnia japonska-zaproszenie

środa, 28 marca 2012

Bezmięsna zapiekanka makaronowa

Zdecydowanie sycące danie nie musi być daniem mięsnym. Od bardzo dawna zgadzam się z tym stwierdzeniem. Jest bardzo dużo składników, którymi bez problemu możemy się nasycić. Do takich składników należą bez wątpienia warzywa strączkowe. Któż z was nie najadł się kiedyś całkiem niewielką z pozoru miską zupy fasolowej czy grochowej. Są to zupy, które bez problemu można podawać jako samodzielny posiłek i człowiek odejdzie od stołu głodny. Wśród sycących warzyw strączkowych jest również soja. Produkty sojowe większości osób kojarzą się wyłącznie jako "substytut mięsa dla wegetarian" przez co bardzo często są omijane szerokim łukiem, bez zapoznania się nimi jako ciekawym składnikiem. Już kiedyś wspominałam o tym, że ja mimo swojej mięsożerności korzystam w swojej kuchni z produktów sojowych i nawet opisywałam ich rodzaje (tutaj można przeczytać).

Tym razem przygotowałam zapiekankę makaronową. Użyłam pysznego makaronu pełnoziarnistego, bardzo smacznej mozzarelli oraz granulatu sojowego. Sos pomidorowy delikatnie doprawiłam garam masalą, dzięki czemu uzyskał bardzo ciekawy posmak. Całość zapiekłam pod pierzynką z wspaniale ciągnącej się mozzarelli. Polecam przygotowanie zapiekanki w pojedynczych foremkach (tak jak u mnie) i jedzenie prosto z nich. Jeśli jednak nie posiadacie takich foremek to po prostu przemnóżcie ilość składników i przygotujcie dużą zapiekankę w dużej formie. Smacznego... :)

Składniki (na 1 porcję w pojedynczej foremce):

1/2 szklanki makaronu (u mnie pełnoziarniste fusilli)

1/2 czerwonej cebuli

2 łyżki granulatu sojowego

4 łyżki przecieru pomidorowego

3-4 łyżki tartej mozzarelli

1 ząbek czosnku

1.5 cm kawałek zielonej papryczki

sól, pieprz

szczypta przyprawy garam masala

1 łyżka oliwy

masło do nasmarowania foremki

Makaron gotujemy do momentu tuż przed al dente (nie może być jeszcze gotowy, musi być taki lekko niedogotowany).

W małym garnku zagotowujemy wodą, solimy ją, wrzucamy granulat sojowy. Pod przykryciem, na małym ogniu gotujemy ok. 5 minut aż granulat będzie miękki.

Na patelni rozgrzewamy oliwę, wrzucamy na nią posiekane: cebulę, czosnek i papryczka. Podsmażamy przez około 2 minuty, a następnie dokładamy przecier pomidorowy i odcedzony, ugotowany granulat sojowy. Całość mieszamy, doprawiamy solą, pieprzem i garam masalą. Podduszamy na bardzo małym ogniu przez jakieś 3-4 minut, trochę sos musi troszkę zgęstnieć. Następnie dodajemy prawie ugotowany makaron, mieszamy. Zdejmujemy z ognia, dodajemy do makaronu jedną łyżkę tartej mozzarelli, mieszamy. Całość nakładamy do wysmarowanej masłem foremki, posypujemy pozostałym serem.

Zapiekamy ok. 10 minut w 180 stopniach.




poniedziałek, 26 marca 2012

Makaron chow mein z krewetkami i kiełkami

Z dnia na dzień robi się cieplej, wiosna wkracza do naszego życia wielkimi krokami. W takich momentach człowiek ma ochotę oddychać świeżym powietrzem, chodzić na spacery i ogólnie cieszyć się pogodą. Długie stanie w kuchni przy garnkach w takim momencie nie jest czynnością bardzo pożądaną. Dobrze jest w takiej chwili przygotować coś smacznego, a szybkiego. Takim daniem z pewnością jest makaron chow mein z dodatkami. Ja wybrałam pyszne krewetki i chrupiący element czyli kiełki fasoli mung :) Pomijając czas marynowania krewetek danie można przygotować w 10 minut. Krewetki możemy bez problemu wcześniej wrzucić do marynaty i tylko przed samym smażeniem w woku wyjąć z lodówki.

Składniki (dla 2 osób):

200 g krewetek (moje były oczyszczone, obgotowane)

1 - 1.5 łyżeczki czerwonej pasty curry

3 łyżki sosu sojowego (ja zastosowała taki z obniżoną zawartością soli)

1 ząbek czosnku (duży, lub 2 małe)

1 czerwona cebula

ok. 3 cm kawałek zielonej papryczki

1/3 szklanki świeżych kiełków fasoli mung

1/3 szklanki bulionu (gorącego)

120-140 g makaronu chow mein

1 łyżka oleju

Na początku przygotowujemy marynatę do krewetek - w misce mieszamy sos sojowy, czerwoną pastę curry i drobno posiekany (lub przeciśnięty przez praskę) czosnek. Krewetki (jeśli były mrożoe to rozmrażamy na początku) wkładamy do marynaty, dokładnie w niej obtaczamy i odstawiamy całość do lodówki na godzinę.

Czerwoną cebulę kroimy w niezbyt duże kawałki. Kawałek zielonej papryczki przekrajamy na pół, usuwamy pestki, a miąższ każdej połówki kroimy w cienkie paseczki. Makaron przygotowujemy zgodnie z instrukcjami na opakowaniu (u mnie trzeba było zalać wrzątkiem i pod przykryciem trzymać przez jakieś 4 minuty).

W woku rozgrzewamy olej, wrzucamy cebulę i zieloną papryczkę, podsmażamy przez 1-2 minuty, następnie przekładamy krewetki z całą marynatą, podsmażamy przez minutę, dodajemy bulion. Na mniejszym ogniu podgrzewamy aż krewetki będą gotowe, a sos lekko zgęstnieje. Do woka przekładamy odcedzony makaron, mieszamy z sosem. Dodajemy kiełki fasoli mung, całość mieszamy. Podajemy.


Owoce... morza!

środa, 21 marca 2012

Sałatka na powitanie wiosny

Dzisiaj pierwszy dzień kalendarzowej wiosny. Z tej okazji w ramach wspólnego gotowania przyrządziliśmy sałatki na powitanie wiosny. Chciałoby się witać tą wiosnę świeżymi młodymi warzywami, ale o te wciąż ciężko. Dlatego postanowiłam przygotować pewną wariację na temat sałatki nazywanej przez wielu nas grecką (choć w sumie do greckiej to jej baaaardzo wiele brakuje). Sałatka jest smaczna, zawiera dużo warzyw i mimo zawartości sera jest dość lekka.

Składniki:

1 duża czerwona papryka

1 czerwona cebula

1/2 szklanki świeżych kiełków fasoli mung

sałata lodowa

ok. 200 g sera feta

1/2 szklanki czarnych oliwek

3 łyżki oliwy

1 łyżeczka octu balsamicznego

sól, pieprz

Sałatę myjemy, osuszamy, rwiemy liście na kawałki. Paprykę kroimy w mniejsze paseczki, cebulę w cienkie półplasterki. Fetę kroimy w kostkę, oliwki przekrawamy na 3 części. Na półmisku układamy kolejno sałatę, paprykę, cebulę, kiełki, ser feta oraz oliwki. W miseczce trzepaczką łączymy dokładnie oliwę, ocet, doprawiamy solą i pieprzem. Tak otrzymanym dressingiem polewamy sałatkę.


W sałatkowaniu poza mną udział wzięli:


piątek, 16 marca 2012

Lekko pikantna zupa z pomidorami, zieloną soczewicą i brązowym ryżem

Gdy nachodzi człowieka wielka ochota na zupę nie ma innego wyjścia, trzeba iść do kuchni i zacząć gotować. Przynajmniej ja tak mam :) Chciałam zjeść sycącą zupę, więc taką przygotowałam. Przepis to całkowita improwizacja sporządzona z lubianych przeze mnie składników. Zupa jest gęsta, sycąca, lekko pikantna (choć pewnie niektórzy się z tym "lekko" nie zgodzą) - po prostu pyszna.

Składniki (na ok. 4 porcje):

100 g szklanki suchej zielonej soczewicy

2 średnie marchewki

kawałek selera (ok. 1/6 całości)

1 łyżka masła

1 puszka (400 g) krojonych pomidorów

1 łyżka koncentratu pomidorowego

2.5 szklanki bulionu warzywnego

1 łyżeczka harissy

ok. 6 łyżek suchego brązowego ryżu

1/2 łyżeczki ziołowego pieprzu

Zieloną soczewicę wsypujemy do garnka, zalewamy wrzątkiem, przykrywamy i odstawiamy do namoczenia na pół godziny. Po tym czasie wstawiamy garnek na średni ogień i gotujemy do miękkości (ok. 25 - 30 minut). Odcedzamy.

Do garnka wkładamy masło, wrzucamy startą drobno marchewkę i selera, wlewamy 2-3 łyżki wody. Podduszamy przez około 5 minut. Następnie do garnka wlewamy puszkę pomidorów, koncentrat pomidorowy oraz gorący bulion. Gotujemy przez 10 minut. Dodajemy pieprz ziołowy, dosalamy (tutaj ilość soli jest uzależniona od tego jak słony bulion mieliśmy oraz od naszych upodobań). Następnie do do garnka wrzucamy soczewicę, harissę i suchy ryż. Gotujemy aż ryż będzie miękki.

Zupa jest bardzo gęsta. Jeśli wolicie rzadsze zupy to można dodać do niej więcej bulionu i dodać odrobinę więcej koncentratu pomidorowego.


Przepis dodaję do akcji "Warzywa strączkowe":

(Warzywa strączkowe-ZAPROSZENIE

wtorek, 13 marca 2012

Makaron soba z warzywami

Ponownie gotujemy po japońsku w ramach akcji dot. kuchni japońskiej. Tym razem razem z Maggie, Anią i Michałem przyrządziliśmy makaron soba z warzywami, na który przepis znalazła Maggie na stronie BBC Good Food. Świetne danie dla wegetarian, smaczne, proste i dość sycące. Warto spróbować.

Makaron soba jest to japoński makaron przyrządzany z maki gryczanej. Jest bardzo smaczny, szybko się go przygotowuje. Jeśli jeszcze nie mieliście z nim styczności to szczerze polecam. :)

Składniki (2-3 porcje):

200 g makaronu gryczanego soba

1/4 główki kapusty włoskiej (bardzo małej, ja wzięłam ok. 5 dużych liści i drobno je posiekałam)

2 marchewki

1 czerwona cebula lub 4 małe dymki

1 łyżka tartego imbiru

2 łyżki sosu chilli

2 łyżka wina mirin

2 łyżki sosu sojowego

1 łyżeczka oleju sezamowego

Gotujemy makaron al dente, osuszamy. Przepłukujemy go zimną wodą i ponownie osuszamy. W woku rozgrzewamy olej i wrzucamy na niego imbir. Podsmażamy kilka minut, dodajemy posiekaną kapustę włoską, pokrojoną w półplasterki cebulę i marchewki pokrojone w cienkie plasterki i podsmażamy je do zmięknięcia (przepis nakazywał ok. 3 minuty, ja trochę dłużej i dodatkowo podlałam kilkoma łyżkami wody). Sos chilli, wino mirin i sos sojowy mieszamy ze sobą. Gdy warzywa w woku będą miękkie dodajemy do woka makaron. Podsmażamy mieszając aż makaron będzie ciepły, po czym wlewamy sos. Podgrzewamy cały czas mieszając dopóki sos nie zgęstnieje lekko i wszystko będzie gorące. Podajemy od razu  :)



(kuchnia japonska-zaproszenie

czwartek, 8 marca 2012

Oyaku donburi - kurczak z jajkami na ryżu

Kilka dni temu rozpoczęła się akcja kulinarna dotycząca kuchni japońskiej prowadzona przez Paszczaka. Postanowiłam przy tej okazji zaznajomić się nieco z tym rodzajem kuchni, ponieważ dotychczas spośród przepisów kuchni azjatyckich te japońskie raczej omijałam. Akcja kulinarna tworzy świetną możliwość do zebrania się w sobie i poczytania trochę, a także popróbowania rzeczy tak innych od tego co jemy na co dzień.

Jeśli mówimy o kuchni japońskiej to nie da się nie wspomnieć o dashi, czyli pewnego rodzaju japońskim bulionie. Towarzyszy on nam przy okazji większości prawdziwych japońskich przepisów i zastąpienie go czymkolwiek innych spowoduje powstanie totalnie odmiennej potrawy. Dashi wykorzystywany jest nie tylko do zup... a również do makaronów, marynat, wszelkiego rodzaju sosów. Jest to jeden z tzw. składników podstawowych - tak jak nie wyobrażamy sobie kuchni włoskiej bez oliwy tak kuchnia japońska bez dashi obyć się nie może.

W obecnej chwili poza tradycyjnym płynnym dashi można zakupić je w formie proszku lub pasty, dzięki czemu można je swobodnie przechowywać i używać kiedy tylko najdzie nas ochota.

Najpopularniejszy rodzaj dashi to bulion przygotowany poprzez zalanie wodorostów kombu oraz sfermentowanej ryby bonito wodą, doprowadzenie prawie do momentu wrzenia i odcedzenie płynu. Innymi rodzajami dashi są: kombu-dashi (przygotowane poprzez moczenie glonów kombu), shiitake-dashi (przygotowane poprzez moczenie suszonych grzybów shiitake) oraz niboshi-dashi (przygotowane poprzez moczenie małych, pozbawionych głowy suszonych sardynek).

Ja przygotowałam shiitake-dashi. 5 grzybów shiitake zalałam zimną wodą (6 szklanek), moczyłam je około 3 godzin. 30 minut przed końcem do wody włożyłam kawałek wodorostu kombu (ok. 6 x 10 cm). Po tym czasie wstawiłam na mały ogień, doprowadziłam do wrzenia i wyłączyłam. Wyjęłam kombu, a grzyby trzymałam w gorącym wywarze jeszcze przez 30 minut. Następnie wywar przecedziłam. 

Część otrzymanego dashi wykorzystałam do przygotowania dania oyaku donburi, na które przepis zaczerpnęłam z książki "Podróże Kulinarne. Kuchnia Japońska". Przyznam szczerze, że próbowałam przetłumaczyć nazwę, by zobaczyć co się dokładnie pod nią kryje, ale nie za bardzo mi się udało. Otrzymałam jakieś dziwne tłumaczenie :P Danie jest bardzo specyficzne w smaku. Jest to zupełnie co innego niż dania do których jesteśmy zazwyczaj przyzwyczajeni. Myślę, że jest to ciekawy smak :)

Składniki (dla 4 osób):

1 pojedyncza pierś kurczaka

4 suszone grzyby shiitake

1 por

1/2 szklanki dashi

1/4 szklanki sosu sojowego

2 łyżki mirin

1 łyżeczka cukru

6 lekko roztrzepanych jajek (ja zmniejszyłam ilość do 4)

ok. 4 szklanek gorącego ugotowanego ryżu

świeży, posiekany szczypiorek

Pierś kurczaka kroimy w bardzo cienkie paseczki. Grzyby shiitake zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na 20 minut pod przykryciem, a po tym czasie pozbawiamy trzonków, a kapelusze kroimy w paski. Białą część pora kroimy w cienkie półplasterki. Dashi, sos sojowy, mirin oraz cukier umieszczamy w dużej patelni, doprowadzamy do wrzenia. W tym momencie na patelnię wykładamy pora, grzyby oraz kurczaka i gotujemy aż kurczak ok 3 minut (lub trochę więcej, w zależności jak cienko kurczak został pokrojony). Wlewamy jajka, mieszamy, przykrywamy i na małym ogniu trzymamy przez jakieś 2-3 minuty. Wykładamy na gorący ryż, posypujemy posiekanym szczypiorkiem.


(kuchnia japonska-zaproszenie

poniedziałek, 5 marca 2012

Burgery z ciecierzycy

Te burgery przygotowywałam już kilkakrotnie i za każdym razem zachwycałam się ich smakiem. Zestaw przypraw podkręca smak ciecierzycy i otrzymujemy danie wyjątkowe, a przygotowywane błyskawicznie. Otrzymany w ten sposób "fast food" jest pyszny, zdrowy i sycący. Masę na burgery możemy również uformować jak mięsne kotlety mielone i podać je np. z pieczonymi ziemniakami i sałatką otrzymując pełnowartościowy obiad. Przepis zaczerpnęłam z forum cincin, a jego autorką jest Mała_Mi. Można go również zobaczyć na jej kulinarnym blogu. Z pewnością jeszcze wielokrotnie te burgery zagoszczą na moim stole.

Składniki (na 4 burgery):
1 puszka ciecierzycy (ok. 400 g)
1 niewielka cebula
1 ząbek czosnku
1-2 łyżki natki pietruszki
po 1/2 łyżeczki: kolendry i soli
po 1/3 łyżeczki: sody oczyszczonej, kuminu, curry i cynamonu
szczypta pieprzu cayenne
4-8 łyżek mąki
tłuszcz do smażenia

Ciecierzycę odsączamy. Do malaksera przekładamy ciecierzycę, pokrojoną w grubsze kawałki cebulę, pokrojony ząbek czosnku, natkę pietruszki i wszystkie przyprawy. Całość miksujemy do otrzymania w miarę gładkiej pasty. Pastę przekładamy z malaksera do miski, dodajemy mąkę (ilość zależy od konsystencji pasty ciecierzycowej - jeśli jest ona lepka i dość wilgotna to musimy dodać więcej mąki, jeśli jest dość sucha i zwarta to oczywiście mniej), mieszamy całość. Otrzymana masa na burgery powinna być dość sucha, zwięzła, łatwa do formowania. Z przygotowanej masy formujemy  4 burgery i smażymy je na złoto po obu stronach. Ja swoje burgery smażyłam na patelni grillowej z minimalną ilością tłuszczu.

Ciecierzycowego burgera podałam z bułką, serem, kawałkiem lodowej sałaty, czerwoną cebulą i bardzo smacznym sosem słodkie chilli.


Burgery z ciecierzycy przyrządziłam na ceramicznej patelni grillowej Delimano, którą otrzymałam do przetestowania. Pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Burgery pięknie się przyrumieniły na złoty kolor na tej patelni, nic a nic się nie przyklejały. Na patelni zastosowałam odrobinę tłuszczu, która całkowicie wystarczyła do dobrego usmażenia burgerów.



Przepis dodaję do akcji Panny Malwinny "Warzywa strączkowe":

(Warzywa strączkowe-ZAPROSZENIE

sobota, 3 marca 2012

Klopsiki z indyka w sosie pomidorowo - jogurtowym

Czasem jest tak, że przeglądając przepisy coś tak poruszy moje kubki smakowe, że koniecznie muszę coś w tym stylu szybko przyrządzić. Tak było i tym razem... dojrzawszy na blogu Eve piękne zdjęcie klopsików z tymiankiem stwierdziłam, że w gruncie rzeczy to ja też mam ochotę na jakieś klopsiki. Sos oczywiście musiał być pomidorowy, bo jak dla mnie taki jest najlepszy do klopsików. Szybka analiza składu lodówki przyczyniła się do powstania bardzo dobrych, delikatnych w smaku klopsików drobiowych w pysznym, pomidorowo-jogurtowym sosie pachnącym aromatycznym kuminem.

Składniki (na ok. 12 klopsików):

250 g mielonego mięsa indyczego

1/2 większej zielonej papryki

1 mała czerwona cebula

1 ząbek czosnku

1 jajko

3 łyżki bułki tartej

sól, pieprz ziołowy

+ bułka tarta do obtoczenia


Na sos pomidorowo - jogurtowy:

1 puszka pomidorów w całości

1/2 szklanki bulionu

1 listek laurowy

1 ząbek czosnku

kawałek ostrej papryczki

1/3 łyżeczki kuminu

1 łyżka oliwy

sól, pieprz

Na odrobinie oleju podsmażam przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku, bardzo drobno posiekaną czerwoną cebulę i paprykę pokrojoną w malutką kosteczkę. Zdejmujemy z patelni i odstawiamy do ostygnięcia.

Mięso lekko mieszamy, dodajemy podsmażoną cebulę i paprykę. Wbijamy jajko, całość mieszamy. Dodajemy 3 łyżki bułki tartej, doprawiamy solą i pieprzem. Dokładnie wyrabiamy (najlepiej ręką). Z powstałej masy formujemy małe klopsiki (ok. 12 sztuk). Na niewielkiej ilości tłuszczu i na małym ogniu obsmażamy klopsiki aż będą złociste, po czym odstawiamy je na bok.

W rondlu rozgrzewamy oliwę i podsmażamy na niej posiekany czosnek i pokrojoną w niewielkie kawałki papryczki. Podsmażamy przez parę chwil uważając by czosnek nie zbrązowiał, po czym zdejmujemy zarówno czosnek jak i papryczkę z tłuszczu łyżką cedzakową. Do rondla z oliwą dodajemy pomidory w puszce oraz bulion, wkładamy listek laurowy. Na małym ogniu podduszamy całość, rozgniatając od czasu do czasu pomidory na mniejsze kawałki, aż otrzymamy gęstszy sos z widocznymi mniejszymi kawałkami pomidorów (ok. 15 minut). Następnie wyjmujemy z sosu listek laurowy. Do małej miseczki nakładamy jogurt i dodajemy do niego 1-2 łyżki gorącego sosu pomidorowego, mieszamy i przelewamy do garnka z resztą sosu. Dodajemy kumin, doprawiamy solą i pieprzem do smaku.

Do tak przygotowanego sosu delikatnie wkładamy klopsiki i na małym ogniu, pod przykryciem dusimy je w sosie przez 10-12 minut. Starajmy się raczej nie mieszać w garnku łyżką by nie uszkodzić klopsików. Lepiej zamieszać całym garnkiem delikatnie je przesuwając.

Ja swoje klopsiki podałam z żółtym ryżem.






LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...