wtorek, 27 grudnia 2011

Cynamonowe Ślimaki

Mam nadzieję, że w tegoroczne Święta Bożego Narodzenia mieliście okazję do wypoczęcia po gonitwie i masie przygotowań przedświątecznych. W ramach takich poświątecznych wspominek chciałam Wam z okazji tych świąt życzyć dużo zdrowia. Bo właściwie jak zdrowie jest, to wszystko można osiągnąć. Gorzej jak tego zdrowia nie ma. Dlatego przede wszystkim: Bądźcie zdrowi i szczęśliwi :)

Święta już za nami, większość osób dojada pozostałości po świątecznych daniach. Zawsze zastanawiały mnie przyczyny gotowania jak dla pułku wojska. Wiem, że w niektórych domach nawet przez dwa tygodnie po Bożym Narodzeniu je się jeszcze dania świąteczne. Ja bym tak nie potrafiła, zdecydowanie wolę przygotowywanie mniejszych porcji jedzenia, by nie musieć potem wciąż jeść tego samego. Z resztą u nas w ogóle małe porcje na święta się przygotowuje, bo mało nas i nie miałby kto tego zjeść. Jedynie wypieków mi żal, bo zbyt mało osób do jedzenia jest, więc nie ma sensu piec wielu rodzajów ciastek czy ciast :(

W każdym razie w ramach oderwania od kapusty, ryby, pierogów i innych tego typu potraw proponuję Wam upieczone przeze mnie ślimaki cynamonowe, przygotowane z tego przepisu z bloga Moje Wypieki. Oryginalny przepis nazywa je cynamonkami, ale dla mnie są to po prostu ślimaki - pyszne cynamonowe ślimaki. Są to pierwsze upieczone przeze mnie słodkie bułeczki drożdżowe. Moje dotychczasowe doświadczenia z drożdżami to pełnoziarniste pity oraz chrupiąca pizza. Mam nadzieję, że po zmianie piekarnika będę miała więcej możliwości do pieczenia.

Te ślimaki są niewielkie, mięciutkie i pachnące. Moim zdaniem w sam raz nadają się do przekąszenie przy kawie, herbacie czy gorącej czekoladzie. Poza tym przygotowuje się je bardzo prosto i dość szybko. Nie sprawią problemu nawet początkującemu :)

Składniki:

1 szklanka letniego mleka
2 roztrzepane jajka
4 szklanki mąki pszennej
6 płaskich łyżek cukru
125 g roztopionego i ostudzonego masła
40 g świeżych drożdży
szczypta soli

dodatkowo:
ok. 60 g masła, roztopionego i ostudzonego
0.5 szklanki cukru
cynamon
rodzynki
1 roztrzepane jajko, do posmarowania z wierzchu

Na początku przygotowujemy zaczyn z 0.5 szklanki mleka, drożdży, dwóch łyżek cukru i dwóch łyżek mąki. Wszystko mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości.

Do dużej miski przesiewamy pozostałą mąkę. Dodajemy cukier, sól, jajka, mleko oraz podwojony zaczyn. Dobrze wyrabiamy, a następnie wlewamy masło. Następnie wyrabiamy do czasu aż ciasto będzie odstawało od ręki. W tym momencie odstawiamy do wyrośnięcia, również do podwojenia objętości.

Podwojone ciasto dzielimy na 4 części. Każdą z nich rozwałkowujemy, smarujemy roztopionym masłem, posypujemy cukrem, cynamonem (tutaj ilość wg uznania - ja bogato posypałam cynamonem) oraz rodzynkami. Zwijamy każdą z części jak roladę. Kroimy w plastry (moje miały ok. 1-1.5 cm), układamy na blaszce wyłożonej papierem, smarujemy każdy z wierzchu jajkiem i pieczemy 10-15 minut w 180 stopniach. (w moim dziko działającym piekarniku było to chyba 8 minut, ale on totalnie niemiarodajny jest :P )

środa, 21 grudnia 2011

Jednogarnkowiec z kurczakiem, dynią i pomidorami

Na ten przepis trafiłam poszukując pomysłu na wykorzystanie wyhodowanej na działce dyni butternut. Zapisałam go i jakoś zapomniałam. Przy okazji rozmowy uświadomiłam sobie, że nadal mam dynię, a ten przepis czeka na wykonanie. Od słowa do słowa okazało się, że Maggie i Pluskotka również byłyby chętne na przyrządzenie takiego dania. I stało się :) Przygotowałyśmy :) Trzeba było zmienić trochę proporcje (przede wszystkim zwiększyć ilość kurczaka, zmniejszyć ilość cytryny). Wyszło całkiem przyjemnie w smaku :)

Składniki:

1 łyżka harissy

1 łyżeczka kuminu

1 łyżeczka mielonej kolendry

2 puszki pomidorów

1 duża czerwona cebula, pokrojona w niewielkie kawałki

3 piersi kurczaka, pokrojone w kostkę

1 niewielka dynia butternut, obrana i pokrojona w kostkę (u mnie ok. 1 kg)

sok z połowy cytryny

140 g kuskusu

świeża kolendra, posiekana

sól, pieprz

Do nieprzywieralnego garnka dodajemy harissę, kumin, kolendrę mieloną i cebulę. Smażymy ok. 10 minut aż cebula będzie miękka. Następnie dodajemy kurczaka i podsmażamy przez kolejne 10 minut. Dodajemy dynię   (jeśli zacznie przywierać to robimy chlup wody). Podgrzewamy 5 minut. Po tym czasie wlewamy pomidory i pół puszki po pomidorach wody. Pod przykryciem gotujemy, aż dynia będzie miękka (ok. 20-30 minut). Gdy dynia zmięknie wlewamy sok z cytryny, wsypujemy kuskus. Doprawiamy solą i pieprzem, mieszamy, przykrywamy. Odstawiamy na 10 minut aż kuskus będzie gotowy. Podajemy posypane posiekaną świeżą kolendrą

wtorek, 20 grudnia 2011

Podsmażany makaron po tajsku

Wychodzę z założenia, że aby znaleźć ciekawe i inspirujące przepisy nie trzeba korzystać tylko z pięknych, profesjonalnych książek kucharskich, pisanych przez znanych szefów kuchni. Pewnie, takie książki są bardzo interesujące i jest kilka, które chciałabym mieć (co powoli realizuję). Jednakże przyjemność sprawia mi przeglądanie małych książeczek, które wiele osób pominęłoby uznając, że nie mogą zawierać ciekawych przepisów. Ja przeglądam takie książki i często znajduję naprawdę ciekawe pomysły, zawarte często w książkach za "grosze". Nie pomijam też nigdy książek bez zdjęć. Wiem, że u wielu osób książka kucharska nie zawierająca zdjęć lub posiadająca ich mało nie zyskuje uznania. Mi taka książka pozwala rozwinąć wyobraźnię. Czytając przepis zastanawiam się jak to danie może wyglądać i często w mojej głowie powstają naprawdę apetyczne obrazy. Dlatego apeluję, nie odkładajcie od razu na bok książek bez zdjęć - zainteresujcie się, a może traficie na coś naprawdę wspaniałego :)

Jeśli chodzi o książki za "grosze" to bardzo interesująca jest seria "Z kuchennej półeczki". Są to książeczki małego formatu, bardzo kolorowe... i moim zdaniem zawierające sporo interesujących przepisów. Ich cena jest bardzo atrakcyjna, bo zazwyczaj jest to ok. 9,90 zł. Myślę, że zdecydowanie warto się nimi zainteresować. Ja z wielką chęcią je kupuję. Przepis na dzisiejsze danie pochodzi właśnie z jednej z nich, a mianowicie z "Kuchni tajskiej". Przyrządza się bardzo szybko (właściwie jak większość dań z woka), smak jest interesujący. Właściwie czego więcej chcieć? Polecam przepis każdemu kto ma ochotę na trochę makaronu po azjatycku :)

Składniki (na 4 porcje):

ok. 250 g makaronu ryżowego (ja wzięłam ryżowe wstążki, myślę że na 4 porcje 200 g zupełnie wystarczy - chyba że karmimy wygłodniałych mężczyzn :) )

3 łyżki oleju z orzechów ziemnych (ja użyłam specjalną mieszankę olejów do woka, w której skład wchodzi też olej z orzechów ziemnych)

3 ząbki czosnku

125 g polędwicy wieprzowej (ja pominęłam, wzięłam zamiast niej więcej krewetek)

150 g obranych krewetek

1 łyżka cukru

3 łyżki sosu rybnego

1 łyżka ketchupu

1 łyżka soku z limonki

2 ubite jajka

1 szklanka kiełków fasoli mung

+ czerwone chilli w płatkach (1 łyżeczka), młode cebulki (2 szt, ja wzięłam dymkę zamiast tego)

Czosnek siekamy drobno, polędwicę kroimy w drobną kostkę (0.5 cm kawałki), makaron przygotowujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu.

W woku rozgrzewamy olej, wrzucamy na niego posiekany czosnek i smażymy przez 30 sekund. Dodajemy pokrojoną polędwicę, smażymy przez kolejne 2-3 minuty aż kawałki mięsa zbrązowieją. Następnie wrzucamy krewetki. Całość mieszamy. Wlewamy do woka sos rybny, ketchup, sok z limonki oraz cukier (ja wcześniej wymieszałam te składniki w małej miseczce). Intensywnie mieszając smażymy 30 sekund, po czym wlewamy na patelnię jajka. Gdy lekko się zetną wrzucamy do woka kiełki oraz odsączony makaron ryżowy. Dokładnie mieszając trzymamy nad ogniem jeszcze przez 30 sekund - po czym zdejmujemy. Przed podaniem posypujemy płatkami chilli (ja miałam płatki chilli w młynku, więc po prostu nad porcjami zmieliłam trochę chilli) i posiekanymi cebulkami.

sobota, 17 grudnia 2011

Sałatka z mandarynkami, czarnymi oliwkami i serem feta

Po raz kolejny zbieramy się wirtualnie by razem gotować. Tym razem padło na sałatkę, zaproponowaną przez Pannę Malwinnę. Razem ze mną sałatkę przyrządziły następujące osoby: Pela, Panna Malwinna, Mops w kuchni, Emma, Michał, Król, Tu-Tusia oraz Dobromiła. Przepis dodaję do IV edycji Baru Sałatkowego - Wigilijnie i Świątecznie 2011 organizowanego wyjątkowo przez Pannę Malwinnę. Sałatka bardzo smaczna, u mnie od razu została przyrządzona z podwójnej porcji, jednak przepis podaję na standardową ilość.

Składniki:

2 garście ulubionej sałaty lub miksu sałat, u mnie lodowa

80 g odsączonych mandarynek z puszki, ja każdą cząstkę przekroiłam na pół

60 g sera feta, pokrojonego w kostkę

0.5 małej czerwonej cebuli, posiekanej w kostkę

12 czarnych oliwek, przekrojonych na pół

Dressing:

2 łyżki octu balsamicznego

1 łyżka oliwy

0.5 łyżeczki cukru pudru

0.5 łyżeczki musztardy z całymi ziarnami gorczycy

sól, pieprz

Umytą i osuszoną sałatę układamy w misce, następnie posypujemy czerwoną cebulą, fetą, mandarynkami i na koniec oliwkami. Ucieramy ocet balsamiczny z oliwą, dodajemy cukier puder oraz musztardę. Ucieramy do momentu uzyskania gładkiej emulsji. Doprawiamy solą i pieprzem (ja pominęłam sól, ze względu na słoność fety). Tak powstałym dressingiem polewamy składniki sałatki.


IV Bar Sałatkowy- wigilijnie i świątecznie

czwartek, 15 grudnia 2011

Risotto z kurkami i wędzonym serem

Bardzo lubię wędzone sery (co ogólnie nie jest niczym dziwnym bo ogólnie uwielbiam sery). Szczególnie te nasze polskie, prosto z podnóża Tatr. W myśleniu wielu osób utarło się, że każdy wędzony ser dostępny w sprzedaży w górach to oscypek. Nic bardziej mylnego i myślę, że warto o tym wiedzieć. W sprzedaży dostępnych jest kilka rodzajów serów wędzonych nazywanych "oscypkami".

Przede wszystkim prawdziwy oscypek, o podłużnym, wrzecionowatym kształcie. Jest zrobiony z mleka owczego i został wpisany na listę chronionych produktów regionalnych. Powstaje w okresie od późniejszej wiosny do wczesnej jesieni. Jego smak jest bardzo charakterystyczny.

Kolejnym serem jest gołka - najpopularniejszy ser wśród gości tatrzańskich kurortów. Jego kształt jest walcowaty, a surowcem z którego powstaje jest przede wszystkim mleko krowie. Ten rodzaj sera najczęściej nazywany jest oscypkiem, mimo że w praktyce nim nie jest. Jej produkcja jest zbliżona do produkcji prawdziwych oscypków.

Ostatnim serem o którym warto wspomnieć jest redykołka. Ten niewielki ser, o kształcie często wrzecionowatym (lub kształcie małych zwierzątek) powstaje z resztek przetworzonego bundzu pozostałych po wytworzeniu oscypka. Kiedyś para redykołek była popularnym upominkiem.

Po więcej informacji warto zajrzeć tutaj lub tutaj.

Nawet jeśli potocznie nazywamy ser, który jemy oscypkiem - warto wiedzieć co tak naprawdę jemy :)

Składniki (na 2 porcje):

120 g ryżu arborio

3/4 szklanki kurek

wędzony ser gołka

1 średnia cebula

ok. 3 szklanek bulionu

0.5 szklanki białego wina

2.5 łyżki masła

Na patelni głębokiej lub w garnku rozgrzewamy 1 łyżkę masła. Wrzucamy na nie posiekaną drobno cebulę i szklimy. Następnie wrzucamy ryż i podsmażamy go na maśle, aż ziarnka będą przezroczyste. W tym momencie zalewamy całość winem i mieszamy aż ryż wchłonie wino. Od tego momentu po chochelce wlewamy bulion i na małym ogniu podgrzewamy od czasu do czasu mieszając. Gdy bulion zostanie wchłonięty przez ryż dolewamy kolejną porcję bulionu. Na małej patelni rozgrzewamy pół łyżki masła i podsmażamy na nim kurki. Gdy ryż będzie prawie al dente dodajemy wraz z ostatnią porcją bulionu podsmażone na maśle kurki. Kiedy ostatnia chochelka bulionu zostanie wchłonięta przez ryż, a ryż jest ugotowany al dente wyłączamy pod patelnią/garnkiem ogień, dodajemy łyżkę masła, trochę tartego sera wędzonego. Mieszamy, przykrywamy pokrywką i odstawiamy na jakieś 2 minuty.

Należy pamiętać, że wędzony ser jest dość słony w smaku. Dlatego należy dodawać go ostrożnie, by całość w połączeniu z dodanym do risotto bulionem nie stała się zbyt słona.

wtorek, 13 grudnia 2011

Warsztaty kulinarne na dziko :)

W pierwszą sobotę grudnia miałam okazję ponownie uczestniczyć w warsztatach kulinarnych dla blogerów organizowanych przez firmę MAKRO. Do tej pory brałam udział w spotkaniach dotyczących ryb, serów, wina i pasztetów oraz szparagów. Tym razem warsztaty odbywały się pod nazwą "Dary Lasu", a tematem przewodnim była dziczyzna. W warsztatach udział wzięło bardzo wiele blogerek, jednak nie będę wszystkich wymieniała, bo z pewnością bym o kimś zapomniała :)

Moją partnerką w gotowaniu była Grace, prowadząca bloga Grace w kuchni. Przyrządziłyśmy wspólnie trzy dania: sałatkę z wędzonym sarnim combrem, filet z jelenia z borowikowym farszem zapiekany w cieście francuskim oraz pasztet z dzika.

Sałatka z wędzonym sarnim combrem

sarni comber + olej, sól morska, świeży rozmaryn, kulka jałowca

marchewka

pietruszka

kawałek pora

2 łyżki octu winnego

1 łyżka miodu

oliwa z oliwek lub olej (ok. 4 łyżek)

sól, pieprz

gruszka ugotowana w winie

Sarni comber pozbawiamy błonek, posypujemy posiekanym jałowcem, rozmarynem oraz solą morką. Dodajemy odrobinę oleju. Tak doprawiony wędzimy. W głębokiej patelni kładziemy folię aluminiową, na niej układamy wiórki drzewa liściastego, rozmaryn, skórkę cytrynową i trochę brązowego cukru. Przykrywamy metalowym sitkiem, na którym układamy mięso. Mięso wędzimy nad rozżarzoną podściółką, pod przykryciem z metalowej miski. (zdjęcia dot. procesu wędzenia u Komarki).

Marchewkę i pietruszkę obieramy, obieraczką kroimy w cienkie plastry. Następnie plastry kroimy w paseczki o szerokości mniej więcej makaronu tagliatelle. Pora przekrawamy wzdłuż na pół, zdejmujemy zewnętrzną warstwę, a także wyjmujemy sam trzon. Resztę warstw kroimy również w paseczki jak tagliatelle. Wszystkie warzywa blanszujemy we wrzątku, a następnie przelewamy zimną wodą i odcedzamy na sitku.

Do miseczki wlewamy ocet winny, miód oraz sól i pieprz. Mieszamy. Następnie powoli dodajemy oliwę z oliwek lub olej cały czas roztrzepując marynatę, aż zgęstnieje. Do uzyskanej marynaty wkładamy warzywa, obtaczamy je dokładnie i odstawiamy do lodówki.

Uwędzony comber sarni kroimy w plasterki, podajemy wraz z zamarynowanymi warzywami i pokrojoną gruszką gotowaną w winie. Można dodatkowo podać z sosem żurawinowym.



Filet z jelenia w cieście francuskim

filet z jelenia (kawałek dla dwóch osób)

1 kulka jałowca

kilka igieł świeżego rozmarynu

1 ząbek czosnku

szczypta soli morskiej

odrobina oliwy lub oleju

1 duży usmażony naleśnik

kawałek gotowego ciasta francuskiego ( ok. 10 x 30 cm)

1 łyżka klarowanego masła

kilka borowików

1 szalotka

kilka suszonych śliwek

1 roztrzepane jajko

Jałowiec drobno siekamy, podobnie igły rozmarynu. Mieszamy z pokrojonym w plasterki czosnkiem, solą morską i oliwą/olejem. Nacieramy tą mieszaniną mięso. Odstawiamy do lodówki.

W rondelku rozgrzewamy klarowane masło. Wrzucamy na nie pokrojoną w piórka szalotkę, borowiki pokrojone wzdłuż w plasterki oraz śliwki pokrojone w paseczki. Podduszamy przez kilka minut, doprawiamy solą i pieprzem.

 

Zamarynowane mięso grillujemy z obu stron na mocno rozgrzanej patelni grillowej. Na naleśniku układamy na środku połowę farszu grzybowego, następnie filet z jelenia i na niego drugą połowę farszu. Zawijamy naleśnik.  

  

Ciasto francuskie rozwałkowujemy cienko. Na środku układamy naleśnikowy pakunek. Brzegi ciasta francuskiego smarujemy jajkiem i sklejamy w pakuneczek. Z wierzchu smarujemy jajkiem.





Pieczemy 10 minut w 220 stopniach. Podajemy z konfiturą z cebuli.

Konfitura z cebuli

2 czerwone cebule

2 łyżki brązowego cukru

ocet balsamiczny (ok. 0.5 szklanki)

W garnku rozpuszczamy cukier i doprowadzamy go do karmelizacji. Do karmelu wrzucamy posiekane w piórka cebule i podsmażamy je. Zalewamy octem balsamicznym. Redukujemy aż do uzyskania postaci "ciągnięcia się" z łyżki.


Pasztet z dzika

500 g mięsa mielonego z dzika

100 słoniny

10 plasterków wędzonego boczku

6 suszonych śliwek

1 jajko

sól, pieprz


3 plasterki boczku przekrawamy na pół i owijamy nimi suszone śliwki. Słoninę kroimy w bardzo drobną kostkę. 


 

Mielone mięso z dzika mieszamy dokładnie z jajkiem i słoniną. Doprawiamy solą i pieprzem.  Na blacie układamy dwa arkusze folii aluminiowej (przynajmniej 60 cm długości), a na to arkusz folii spożywczej. Następnie ukosem układamy 7 plastrów boczku tak by zachodziły na siebie lekko. Na plastrach boczku rozsmarowujemy masę mięsną, pośrodku układamy owinięte boczkiem śliwki. 


Za pomocą folii spożywczej zwijamy całość w rulon. Zawijamy całość w arkusze folii aluminiowej, skręcamy końce jak cukierka, bardzo mocno. Pieczemy 25 minut w 180 stopniach. Następnie odstawiamy do ostygnięcia.



Dodatkowo miałyśmy okazję skosztować pyszności przygotowanych przez ekipę MAKRO, w tym bardzo smacznych pierogów z jagodami gotowanych w śmietanie. Smakowały wyśmienicie, jestem pewna że kiedyś spróbuję ugotować tak pierogi w domu. 


Na koniec polecam krótki film przygotowany przez ekipę Durszlaka: http://www.youtube.com/watch?v=vwCF-myy_JY

wtorek, 6 grudnia 2011

Karkówka w sosie teriyaki

Karkówka w sosie teriyaki to kolejne wykorzystanie produktów marki Blue Dragon, które otrzymałam jakiś czas temu do testowania (tutaj coś więcej na ten temat). Jak dotąd spośród sosów saszetkowych, które wypróbowałam ten smakował mojemu bratu (drugiej osobie testującej smak) najbardziej. Jak dla mnie w samym sosie saszetkowym było zdecydowanie zbyt wiele słodyczy, dlatego po pierwsze dorzuciłam dodatkowy sos sojowy, a po drugie całość doprawiłam czarnym pieprzem by przełamać trochę słodki  posmak. Moim zdaniem ogólnie w sosach saszetkowych jest słodkawy posmak, co może przeszkadzać komuś kto nie lubi "słodyczy" w daniach wytrawnych. W syczuańskim pomidorowym zupełnie mi to nie przeszkadzało, tutaj wolałam sos troszkę doprawić :) Producent poleca ten sos do kurczaka lub krewetek, ja jednak chcąc iść trochę pod prąd zdecydowałam się przyrządzić go wraz z karkówką. Podałam go z pełnoziarnistym makaronem Blue Dragon, który zdecydowanie zagości w mojej kuchni jeszcze nie raz, ponieważ naprawdę mi zasmakował.

Składniki (na 2 porcje):

200 g karkówki

100-120 g makaronu (u mnie 2 gniazda pełnoziarnistego makaronu Blue Dragon)

1 średnia cebula

1/2 dużej żółtej papryki

1 saszetka sosu teriyaki Blue Dragon

0.5 łyżeczki sosu sojowego

1 ząbek czosnku

czarny pieprz, sól, mielona kolendra,

olej do smażenia

Karkówkę kroimy w niezbyt dużą kostkę. Posiekany drobno ząbek czosnku, sól, pieprz i ok. 0.5 łyżeczki mielonej kolendry mieszamy z 0.5 łyżki oleju. Do tej mieszanki wkładamy kawałki karkówki, dokładnie obtaczamy i odstawiamy na pół godziny do lodówki.

W woku rozgrzewamy trochę oleju, wrzucamy posiekaną cebulę i podsmażamy ją. Następnie dodajemy doprawioną karkówkę i smażymy ją. Kawałki karkówki mają być usmażone, ale soczyste. Pod koniec smażenia karkówki dodajemy pokrojoną w paseczki żółtą paprykę. Podsmażamy do gotowości karkówki, zalewamy sosem teriyaki, dodajemy sos sojowy. Podgrzewamy na małym ogniu jeszcze przez 2 minuty.

Makaron gotujemy zgodnie z wytycznymi na opakowaniu. Odcedzamy i wrzucamy do woka z mięsem w sosie. Całość dokładnie mieszamy, doprawiamy odrobiną czarnego pieprzu.

niedziela, 4 grudnia 2011

Muffiny z mleczną czekoladą i marmoladą różaną

Jakiś czas temu na rozpoczęcie akcji Dobromiły "100 lat z Lucy Maud" wspólnie z innymi blogerkami (i jednym blogerem) przyrządziliśmy bardzo smaczne puddingi ryżowe. Tutaj można przeczytać o naszym gotowaniu. Dobromiła zaproponowała, byśmy także wspólnie zakończyły jej akcję. Oczywiście chętnie podłapaliśmy pomysł :) Razem ze mną do akcji dołączyły: MaggiePanna MalwinnaEwelinaGinEmmaDobromiłaPluskotkaPela, Ania oraz Kermeet.

Na tapecie wylądowały muffiny, wspomniane w książce należącej do najsłynniejszej serii napisanej przez L.M. Montgomery - czyli o przygodach rudowłosej Ani Shirley. Bardzo lubię tą serię i nawet teraz od czasu do czasu chętnie wracam do przygód Ani. Interesujący nas cytat pochodzi z książki "Ania ze Złotego Brzegu":

"Czy nie sądzi pani, że mogłybyśmy zrobić jutro kurczaka na obiad? Aby trochę to uczcić, że tak powiem. A mały Jim dostanie na śniadanie swoje ulubione muffiny."

Muffiny miały być takie jak dla dzieci. Pomyślałam, że dzieci uwielbiają zarówno czekoladę jak i marmoladę, dlatego muffinki z nadzieniem z tych składników powinny być w sam raz.


Składniki (na 14 muffinów):

2 szklanki mąki pszennej

3/4 szklanki cukru

2 czubate łyżeczki proszku do pieczenia

0.5 płaskiej łyżeczki soli

2 jajka

1 szklanka maślanki

100 g roztopionego, ostudzonego masła

marmolada różana

mleczna czekolada

Mieszamy razem wszystkie suche produkty. Następnie do nich dodajemy stopniowo jajka, maślankę i masło. (Jako że maślanka jest gęstsza niż mleko to ciasto też wychodzi gęstsze niż w innych przyrządzanych przeze mnie muffinach. Mieszamy dokładnie, aby nie było grudek. Każdą kostkę czekolady kroimy na 4 części. Do foremek nakładamy łyżkę ciasta. Następnie wkładamy na środek kawałek czekolady i 3/4 łyżeczki marmolady różanej. Przykrywamy kolejną łyżką ciasta.

Jeśli używamy metalowych foremek to należy należy nasmarować je tłuszczem. Jeśli pieczemy muffiny w papilotkach lub w foremkach silikonowych to smarować oczywiście nie trzeba.

Muffiny pieczemy ok 15-20 minut w 180 stopniach.



środa, 30 listopada 2011

Chilli a'la Shinju

Dzisiejszy obiad powstał w ramach zastanawiania się nad wykorzystaniem karkówki, która została mi po gotowaniu dzień wcześniej. Ponieważ miałam w lodówce również napoczęty słoik fasoli czarne oczko postanowiłam przyrządzić coś w stylu "chilli con carne", ale z całkowicie mojego pomysłu. Pomidorów w puszce u mnie zawsze dostatek, więc bez problemu stworzyłam bardzo smaczne, lekko pikantne danie. Podałam je z ryżem jaśminowym.

Składniki:

350 g karkówki

3/4 - 1 szklanka fasoli czarne oczko (takiej ze słoika)

1 puszka krojonych pomidorów

1 średnia cebula

1 duży ząbek czosnku

3/4 papryczki chilli (takiej jak na zdjęciu)

0.5 łyżeczki mielonej kolendry

sól, pieprz

olej do smażenia

Karkówkę kroimy bardzo drobniutko (można zmielić zamiast kroić). Pokrojone mięso solimy, dodajemy kolendrę i trochę pieprzu. Odstawiamy do lodówki na 20 minut. Na patelni rozgrzewamy trochę oleju, wrzucamy posiekane: cebulę, czosnek i papryczkę chilli. Podsmażamy przez 3-4 minuty na średnim ogniu, po czym dodajemy mięso. Podsmażamy mięso aż będzie zrumienione, wlewamy na patelnię pomidory. Podduszamy przez 10 minut, dodajemy fasolę i dusimy dalej aż do momentu gdy mięso będzie miękkie. W razie konieczności podlewamy małą ilością wody. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Otrzymujemy gęstą, aromatyczną potrawę :) Podajemy z ryżem lub z pieczywem.

niedziela, 27 listopada 2011

Brigadeiros - słodkie, kakaowe kuleczki

Korzystając z odbywającego się GP Brazylii chciałam przygotować do akcji F1 od kuchni coś słodkiego, ale nie zabierającego zbyt wiele czasu. I natrafiłam na brigadeiros - brazylijskie słodkie kuleczki, które przygotowuje się błyskawicznie. Moja decyzja o ich przygotowaniu nie trwała zbyt długo, tego samego dnia udałam się do sklepu po puszkę mleka :) Bardzo smaczne, jednak bardzo słodkie więc nie można zjeść ich zbyt wiele na raz.

Składniki (na 25-30 kuleczek):

1 puszka słodzonego zagęszczonego mleka (ok. 400 g)

3 łyżki kakao

1 łyżka masła

+ posypka czekoladowa, wiórki czekoladowe do obtoczenia (u mnie kolorowa posypka)

Do garnka o grubszym dnie wlewamy mleka, nakładamy kakao i masło. Na małym ogniu podgrzewamy cały czas mieszając, aż  masa zgęstnieje i będzie odchodzić od dna. Gęstą masę wykładamy na nasmarowany masłem talerz i odstawiamy do wystygnięcia. Z chłodnej masy natłuszczonymi dłońmi formujemy małe kuleczki, obtaczamy je w posypce lub wiórkach. Odstawiamy w chłodne miejsce do stwardnienia.




F1 od kuchni

sobota, 26 listopada 2011

Coxinha na GP Brazylii

"Coxinha" w języku portugalskim oznacza "podudzie". Nazwa tych małych krokiecików z kurczaka pochodzi od ich kształtu, zbliżonego do właśnie do kurczakowych pałek. Te krokiety chciałam przyrządzić już od dawna. Akcja F1 od kuchni i obecne GP Brazylii stało się idealną okazją :) Wybrałam przepis zawarty w Kulinarnym Atlasie Świata, w dodatku dotyczącym Brazylii. Przystąpiłam więc do pracy pełna chęci i zapału. W czasie przygotowań niestety napotkałam spore trudności. Ciasto bardzo mocno się kleiło i mimo dosypywania mąki przyklejało się do stolnicy. Za radą mojej mamy i z jej pomocą ostatecznie przygotowanie krokietów przyjęło następującą kolejność: z kuli ciasta odrywane były małe kawałki, z nich formowane kuleczki, z których następnie lepiony był płaski okrągły placuszek. I tak otrzymany placuszek dopiero nadziewałam farszem :) Krokiety są dobre zarówno na ciepło jak i jako zimna przekąska.

Składniki:

3 piersi kurczaka

1/2 drobno posiekanej cebuli

2 drobno posiekane ząbki czosnku

6 łyżek masła + 4 szklanki wody + 2 kostki bulionowe (można zastąpić 4 szklankami dobrego bulionu)

3 szklanki mąki

250 g kremowego twarożku

2 jajka (oddzielone żółtka od białek)

bułka tarta

sól, pieprz

tłuszcz do głębokiego smażenia

Do garnka wkładamy kurczaka, cebulę, czosnek, sól, pieprz i zalewamy bulionem (lub do garnka wkładamy dodatkowo masło i kostki bulionowe, a zalewamy wodą). Gotujemy na niewielkim ogniu, aż kurczak będzie miękki. Miękkiego kurczaka wyjmujemy z bulionu i drobniutko kroimy. Z bulionu w którym gotował się kurczak odmierzamy 3 szklanki i zagotowujemy go. Do wrzącego bulionu dodajemy mąkę i energicznie mieszamy do czasu aż powstanie ciasto.Odstawiamy do ostygnięcia. Do chłodniejszego ciasta dodajemy żółtka jajek. Zagniatamy ciasto, aż nie będzie grudek. Otrzymane ciasto rozwałkowujemy (i tutaj właśnie problem miałam) na grubość 1/2 cm. Wycinamy kółka szklanką lub kieliszkiem. Na każde kółko nakładamy odrobinę serka, odrobinę kurczaka. Kółko sklejamy ponad farszem, formując kształt udek. Uformowane maczamy w roztrzepanych białkach, a następnie panierujemy w bułce tartej. Smażymy przez około 8 minut, aż z każdej strony osiągną złoty kolor.


F1 od kuchni

czwartek, 24 listopada 2011

Szpinakowy kisz na kukurydzianym spodzie

Szpinak nie jest moim ulubionym warzywem, ale moja siostra go bardzo lubi. Dlatego gdy w gazecie Sól i Pieprz znalazłam przepis na ten kisz to od razu jej go pokazałam. Oczywiście siostra stwierdziła, że chce go przyrządzić i z moją niewielką pomocą powstał ten kisz :) Podobno był smaczny (tak stwierdzili jedzący, lubiący szpinak), dlatego pomyślałam, że warto zapoznać innych z tą propozycją.

Składniki:

200 g kukurydzy z puszki

155 g miękkiego masła

250 g mąki

400 g szpinaku (przepis nakazuje świeży, my dałyśmy mrożony)

1 cebula

2 ząbki czosnku

350 g kwaśnej śmietany 30%

2 jajka

150 g tartego żółtego sera

sól, pieprz, gałka muszkatołowa

Kukurydzę wraz z jej zalewą miksujemy na gładko. Dodajemy do mąki i 125 g masła. Zagniatamy gładkie ciasto. Ciastem wylepiamy wysmarowana tłuszczem foremkę (średnica 26 cm), formując niewysoki brzeg. Przykrywamy folią, wstawiamy do lodówki na 30 minut. Szpinak płuczemy, gotujemy 3 minuty w osolonym wrzątku. Osączamy i siekamy (mrożony był już posiekany więc tylko dobrze osączamy). Posiekaną cebulę i czosnek szklimy na pozostałym maśle. Mieszamy ze szpinakiem, śmietaną i rozkłóconymi jajkami. Doprawiamy solą, pieprzem i gałką do smaku. Otrzymany farsz wykładamy na ciasto, posypujemy tartym serem. Zapiekamy 40 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. (następnym razem wolałabym podpiec przez 10 minut sam spód, a dopiero później wyłożyć na to farsz).

wtorek, 22 listopada 2011

Kurczakowe pałeczki i pikantny makaron z papryką i kiełkami

Kilka miesięcy temu dostałam propozycję przetestowania produktów marki Blue Dragon do samodzielnego wykonania japońskiej specjalności czyli sushi. Było to dla mnie nie lada wyzwanie, zakończone powodzeniem :) Tym razem do moich drzwi zawitała paczka z produktami kuchni chińskiej marki Blue Dragon. Część produktów była mi już znana wcześniej, jednak z większości do tej pory nie miałam okazji korzystać. W skład zestawu do testowania wchodziły: pełnoziarniste gniazda makaronowe,  cztery sosy w saszetkach (Seczuański pikantny pomidorowy, Hoi Sin z czosnkiem, Tajska bazylia z trawą cytrynową oraz Teriyaki), sos ostrygowy (który już używałam przy okazji kurczaka z nerkowcami) oraz dwa słoiki z sosami: Chińskie Curry oraz Satay z orzeszkami ziemnymi.

Dzisiaj przyrządziłam makaron pełnoziarnisty z dodatkiem pikantnego sosu pomidorowego. Seczuański sos pomidorowy ma wyczuwalny słodkawy, pomidorowy smak z nutą pikantności. Pełnoziarnisty makaron jest moim zdaniem świetny. Szybko się przyrządza, jest bardzo smaczny, a pojedyncze gniazda odpowiednie są na porcję dla jednej osoby. Podałam go z kurczakowymi pałeczkami, które wzorowałam na kawałkach kurczaka przyrządzanych ostatnio. Podane proporcje wystarczą dla dwóch osób.

Kurczakowe pałeczki:

20 dag piersi kurczaka

6 łyżek mąki pszennej

1/4 łyżeczki skrobi kukurydzianej

0.5 łyżeczki sody oczyszczonej

sól, pieprz cayenne, przyprawa do kurczaka

1 jajko

olej do smażenia

W miseczce mieszamy mąki, sodę oczyszczoną oraz przyprawy (pieprzu cayenne wedle uznania, ja dałam sporo bo chciałam by były pikantne). Jajko roztrzepujemy. Pierś kurczaka kroimy w paseczki, obtaczamy w mącznej mieszance, potem w jajku i ponownie w mącznej mieszance. Strzepujemy nadmiar proszku i kładziemy na rozgrzany tłuszcz. Smażymy z obu stron na złoto. Odsączamy na ręcznikach papierowych.

Pikantny makaron z papryką i kiełkami:

2 gniazdka makaronu pełnoziarnistego Blue Dragon (ok. 100 g makaronu)

1 czerwona papryka

2 czubate łyżki marynowanych kiełków fasoli mung

1 średnia cebula

1 saszetka Seczuańskiego Pikantnego Sosu Pomidorowego Blue Dragon

2 łyżki posiekanej dymki

0.5 łyżeczki drobno posiekanego świeżego imbiru

pieprz, odrobina sosu sojowego

olej do smażenia (u mnie ryżowy)

Makaron przyrządzamy do miękkości zgodnie z zaleceniami na opakowaniu. W woku rozgrzewamy odrobinę oleju, wrzucamy na niego pokrojoną w paseczki paprykę i posiekaną cebulę. Podsmażamy przez 2 minuty, dodajemy posiekany imbir oraz kiełki fasoli mung. Smażymy kolejną minutę cały czas mieszając. Dodajemy odsączony makaron, wlewamy sos z saszetki. Całość dokładnie mieszamy ze sobą i tak mieszając trzymamy na małym ogniu jeszcze przez minutę. Doprawiamy odrobiną pieprzu i sosu sojowego.

Podajemy wraz z kurczakowymi paluszkami, posypane świeżo posiekaną dymką

poniedziałek, 21 listopada 2011

Kurczak z nerkowcami

Za każdym razem gdy zaglądam na stronę Blog Chef znajduję przepis, który od razu wpada mi w oko. Tym razem wiedziałam, że chcę przyrządzić jakiegoś smacznego kurczaka. I od razu znalazłam "ten" przepis (właściwie to znalazłam dwa przepisy i bardzo ciężko było się zdecydować).

Moja mama określiła sos do kurczaka jako zupełnie inny od tego co jadła do tej pory. Na szczęście zupełnie inny na plus. Jest po prostu pyszny. Moim zdaniem kurczak najlepszy jest świeżo po zrobieniu, kiedy kurczak jest chrupiący. Z czasem skorupka na kurczaku trochę mięknie od sosu - danie nadal jest smaczne, ale ja uwielbiam chrupiącego kurczaka :D

Składniki (6-8 porcji):

1 kg piersi kurczaka

2 szklanki mąki pszennej

3 jajka

2 łyżeczki sody oczyszczonej

5 łyżeczek skrobi kukurydzianej

3 jajka

2 szklanki bulionu drobiowego

2 łyżki sosu sojowego

2 łyżki sosu ostrygowego (Blue Dragon, otrzymany do testowania - ale o tym wkrótce)

1 łyżka cukru

1 łyżeczka pieprzu

1 duża zielona papryka

1 duża cebula

2 szklanki orzechów nerkowców (ja dałam połowę tego i moim zdaniem było w sam raz)

dymka

olej do smażenia

Kurczaka kroimy kostkę na jeden kęs. W misce mieszamy mąkę pszenną, 1 łyżeczkę skrobi kukurydzianej oraz sodę oczyszczoną. Kawałki kurczaka obtaczamy w mącznej mieszance, następnie maczamy w rozbełtanych jajkach i ponownie w mącznej mieszance. W woku rozgrzewamy olej i smażymy kurczaka partiami na złoto. Odsączamy na ręcznikach papierowych.

Po usmażeniu kurczaka na odrobinie oleju podsmażamy przez 2-3 minuty posiekaną cebulę i pokrojoną drobno zieloną paprykę. Po podsmażeniu zdejmujemy z woka. W misce mieszamy bulion, cukier, pieprz, sos sojowy, sos ostrygowy oraz 4 łyżeczki skrobi kukurydzianej. Wlewamy do woka. Mieszamy aż składniki sosu połączą się ze sobą i całość trochę zgęstnieje. Sos mieszamy z podsmażoną cebulą i papryką oraz kawałkami kurczaka. Dodajemy orzechy nerkowce. Posypujemy posiekaną dymką.

Podajemy z białym ryżem.



sobota, 19 listopada 2011

Pudding ryżowy

Jakiś czas temu Maggie wpadła na pomysł by wspólnie przygotować pudding ryżowy. Niewiele myśląc poszłam na zakupy i zaopatrzyłam się w paczkę specjalnego ryżu do puddingu. Potem przystąpiłam do poszukiwania przepisu na pierwsze przyrządzanie. Znalazłam wiele interesujących, ale najbardziej przyciągnął mnie przepis znaleziony na blogu Ireny i Andrzeja. Musiałam go zrobić :) I nie żałuję, ponieważ w smaku jest naprawdę pyszny :) Polecam każdemu ten przepis, naprawdę warto :)

Do wspólnego gotowania poza mną i pomysłodawczynią Maggie przyłączyły się również: Panna MalwinnaEwelinaGinEmmaDobromiła, Pluskotka, Ilona, Pela oraz pierwszy mężczyzna w naszym gronie Kermeet. Wszystkim serdecznie dziękuję za wspólny udział w tym gotowaniu. Tym razem każdy korzystał z oddzielnego przepisu, a jedynie temat przewodni był identyczny. Jestem ciekawa rezultatów na blogach pozostałych uczestników.

Składniki:

1 litr mleka
250 g ryżu do puddingu
1 duża pomarańcza
1 cytryna
100 g cukru pudru
1 laska wanilli
125 ml śmietanki 36%
szczypta soli
brązowy cukier

Garnek o grubym dnie płuczemy zimną wodą, nie wycieramy. Dodajemy ryż i mleko, na średnim ogniu doprowadzamy do wrzenia. Dodajemy cukier puder, połamaną laskę wanilli, szczyptę soli oraz otartą skórkę z cytryny i pomarańczy. Na małym ogniu mieszając gotujemy aż ryż będzie miękki a pudding dość gęsty. Dodajemy śmietankę, mieszamy. Podajemy posypane brązowym cukrem od razu lub później, ostudzone. Jeżeli po ostudzeniu pudding będzie trochę za gęsty to dodajemy odrobinę mleka.


Dodatkowo przepis na pudding dodaję do akcji Dobromiły "100 lat z Lucy Maud". Pudding ryżowy wspomniany był w książce "Jane z Lantern Hill" ukończonej w roku 1937 roku. Bardzo lubię twórczość Lucy Maud Montgomery, dlatego bardzo chętnie biorę udział w tej akcji :)

A tutaj cytat mówiący o puddingu:


"Jane specjalizowała się w zbieraniu przepisów i uważała dzień za stracony, jeśli nie udało jej się zdobyć jakiegoś i zapisać go na czystych stronnicach "Kuchni dla początkujących". Nawet pani Snowbeam dała jej jeden - na pudding z ryżu.
- Jedyny jaki jadamy - wyjaśnił Mały John - Ten jest tani,"

Mój pudding ma pochodzenie hiszpańskie, ale mimo wszystko myślę, że można dodać go do akcji :)


100 lat z Lucy Maud (w kuchni)

czwartek, 17 listopada 2011

Flaczki po polsku

Flaki to zupa, która budzi wiele kontrowersji. Wielu ją lubi, ale równie wielu całkowicie nie znosi. Ja i większość członków mojej rodziny należymy do tej pierwszej grupy. Zazwyczaj flaki gotował mój dziadek. Teraz, gdy go zabrakło postanowiłam przyrządzić flaki niejako w ramach pamięci o nim. Jako bazę wykorzystałam przepis pochodzący z książki "W staropolskiej kuchni i przy polskim stole". W oryginale wykorzystuje się flaki surowe, ja kupiłam już takie pokrojone w paseczki, oczyszczone, obgotowane wstępnie i zamrożone. Swoje flaki dodaję jako szóstą propozycję do akcji "Gotujemy po polsku!". Akcja organizowana przez blog Ireny i Andrzeja odbywa się pod patronatem serwisu zPierwszegoTłoczenia.pl.

Składniki:

1 kg flaków wołowych (u mnie mrożone, parzone)

conajmniej 1 litr rosołu (u mnie troszkę więcej)

1 duża marchewka

1 pietruszka

1/4 selera

1 cebula

masło

4 dag mąki

przyprawy: 1/4 łyżeczki mielonego imbiru, 1 łyżeczka słodkiej papryki, 3 łyżki majeranku, szczypta gałki muszkatołowej, pieprz, sól

Do garnka wkładamy flaki, zalewamy zimną wodą, doprowadzamy do wrzenia, gotujemy przez 5 minut. Odlewamy, przepłukujemy. Płuczemy garnek, po raz kolejny wkładamy do niego flaki. Zalewamy zimną wodą, doprowadzamy do wrzenia, gotujemy 5 minut, odlewamy, przepłukujemy, przekładamy do opłukanego garnka. Po raz trzeci zalewam zimną wodą, doprowadzamy do wrzenia, a następnie gotujemy aż flaki będą całkowicie miękkie. Gdy flaki są miękkie, odcedzamy je, a następnie zalewamy gorącym rosołem. Gotujemy na bardzo małym ogniu. Do małego garnka wkładamy marchewkę, selera i pietruszkę (pokrojone w słupki lub starte na tarce). Dodajemy małą ilość wody i łyżkę wody. Podduszamy na małym ogniu. Gdy warzywa będą miękkie dodajemy je do garnka z wciąż gotującymi się flakami w rosole. Na patelni rozgrzewamy 5 dag masła, wrzucamy posiekaną drobno cebulą. Dusimy ją. Gdy będzie miękka i nabierze koloru dodajemy mąkę. Dokładnie mieszamy. Dodajemy chochelkę gorącego rosołu, rozprowadzamy nim otrzymaną zasmażkę. Następnie dodajemy całość do garnka z flakami. Doprawiamy imbirem, słodką papryką, majerankiem, gałką muszkatołową i wedle uznania solą i pieprzem. Od tego momentu na małym ogniu całość gotujemy jeszcze przez ok. 20 minut. Po tym czasie ewentualnie doprawiamy dodatkowo wg uznania.

Podajemy z świeżą bułeczką.



Gotujemy po polsku!

środa, 16 listopada 2011

Kapuśniaczko-kwaśnica

Moja mama nazywa tą zupę swoim kapuśniakiem. Jednak przeglądając różne przepisy zauważyłam, że właściwie tej zupie bliżej do tradycyjnej góralskiej kwaśnicy niż do kapuśniaku. W każdym razie jakkolwiek by ją zwać zupa jest prosta, a wielbicielom kiszonej kapusty z pewnością posmakuje. Przepis dodaję jako moją piątą propozycję do czwartej edycji akcji "Gotujemy po polsku!" zorganizowanej przez blog Ireny i Andrzeja, pod patronatem serwisu zPierwszegoTłoczenia.pl.

Składniki:

0.5 kg żeberek

1 kg kapusty kiszonej

1.5 litra wody

pieprz

ziele angielskie

listek laurowy

+ ziemniaki, pokrojone w kostkę i ugotowane w niewielkiej ilości wody

Żeberka wkładamy do garnka, zalewamy wodą, zagotowujemy. Kapustę kiszoną drobno kroimy i porcjami dodajemy do garnka z żeberkami. Dodajemy listek laurowy, ziele angielskie i trochę pieprzu. Gotujemy na niewielkim ogniu aż mięso będzie miękkie. Dodajemy ugotowane ziemniaki. Jeśli kapusta była mało słona to dodatkowo dosalamy do smaku.


Gotujemy po polsku!

poniedziałek, 14 listopada 2011

Nadziewane pieczarki

Poszukując ciekawych przepisów o polskim rodowodzie trafiłam na wydaną w 1889 roku książkę "Praktyczny kucharz warszawski". Długo przeglądałam jej zawartość i postanowiłam przygotować nadziewane pieczarki jako moją kolejną propozycję do czwartej edycji akcji "Gotujemy po polsku!" organizowanej przez blog Ireny i Andrzeja pod patronatem serwisu zPierwszegoTłoczenia.pl. To już czwarta moja propozycja do tej akcji :)

Cytując za książką:

"Wybiera się duże, głębokie pieczarki, które trzeba obrać ze skórki, poobcinać korzonki i sparzyć ukropem na parę minut. Posiekać kilkanaście drobnych pieczarek, dodać usiekanej cebuli, pietruszki zielonej, trochę tartej bułki, pieprzu, soli, przesmażyć w maśle na wolnym ogniu, nakładać tym farszem duże pieczarki tyle, żeby miały kształt okrągły, maczać w rozbitem jajku, osypać tartą bułeczką i smażyć w maśle dopóki nie będą miękkie. Na półmisku ubiera się smażonemi w maśle gałązkami pietruszki i podaje po zupie zamiast pasztecików."

Składniki:

10 dużych, głębokich pieczarek

12-14 średnich pieczarek

1 cebula

2  łyżki posiekanej natki pietruszki

2 łyżki bułki tartej + bułka tarta do panierowania

1 duże jajko

sól, pieprz

masło

Wszystkie pieczarki obieramy lub dokładnie oczyszczamy. Z dużych pieczarek wykrawamy nóżki. Kapelusze  sparzamy wrzątkiem. Średnie pieczarki kroimy w drobną kostkę. Cebulę dokładnie siekamy. Na patelni rozgrzewamy trochę masła, wrzucamy na nie posiekaną cebulę i posiekane pieczarki. Podduszamy. Następnie doprawiamy solą i pieprzem, dodajemy 2 łyżki bułki tartej i posiekaną natkę. Całość dokładnie mieszamy. Otrzymanym farszem napełniamy kapelusze dużych pieczarek. Tak napełnione pieczarki obtaczamy w rozkłóconym jajku, a następnie w bułce tartej. Smażymy na maśle, z obu stron, aż pieczarki będą miękkie.


Gotujemy po polsku!

niedziela, 13 listopada 2011

Domowy smalec z jabłkiem i cebulą

Osobiście nie jestem wielką wielbicielką smalcu, ale moi rodzice a także T. bardzo go lubią. Pomyślałam, że taki domowy smalec z dodatkiem jabłka i cebuli będzie idealnie pasował do akcji "Gotujemy po polsku!" organizowanej przez blog Ireny i Andrzeja pod patronatem serwisu z Pierwszego Tłoczenia.

Składniki:

60 dag słoniny

1 cebula

1 jabłko

sól

Słoninę kroimy w drobną kosteczkę. Cebulę drobniutko siekamy, posypujemy ją solą. Jabłko obieramy i ścieramy na tarce o niewielkich oczkach. Do głębokiej, rozgrzanej patelni nakładamy część pokrojonej słoniny. Podsmażamy na malutkim ogniu od czasu do czasu mieszając. Powoli wytapiamy słoninę. Gdy skwarki ze słoniny zbrązowieją zdejmujemy je łyżką cedzakową, a do wytopionego tłuszczu nakładamy kolejną porcję słoniny.

 


Gdy całość tłuszczu ze słoniny zostaje wytopiona, a skwarki zostaną wyjęte dodajemy do tłuszczu cebulę i jabłko. Podduszamy w tłuszczu przez kilka minut. Następnie dodajemy ponownie wyjęte wcześniej skwarki, trzymamy jeszcze kilka sekund. Następnie przelewamy do kamionkowego naczynia, odstawiamy na kilka godzin, aby całość "ścięła" się.

Smacznego! :)



Gotujemy po polsku!

sobota, 12 listopada 2011

Krem z dyni wg Ochorowicz-Monatowej

W ramach akcji "Gotujemy po polsku! edycja IV" organizowanej przez Irenę i Andrzeja, odbywającej się pod patronatem serwisu z Pierwszego Tłoczenia postanowiłam sięgnąć do książki "Na polskim stole. Przepisy i tradycje szlacheckie" Hanny Szymanderskiej, którą jakiś czas temu dostałam w prezencie od mojej mamy. Można tam znaleźć szereg ciekawych informacji i jestem pewna, że będę z tej książki korzystać jeszcze wielokrotnie. Zupa, którą przygotowałam jest propozycją z menu na jesienny, postny oraz skromny obiad  wg Marii Ochorowicz-Monatowej.

Składniki:

1 kg miąższu z dyni (ja użyłam dyni odmiany marble)

2 pory

2 ząbki czosnku

4 szklanki bulionu drobiowego

1/2 szklanki jogurtu

2 łyżki kminku

2 łyżki imbiru

sól, pieprz

2 łyżki tłuszczu do smażenia

Białą część porów kroimy w plasterki. Miąższ dyni kroimy w kostkę. Ząbki czosnku bardzo drobno siekamy. Do garnka dodajemy tłuszcz, rozgrzewamy, po czym dodajemy pokrojone pory i posiekany czosnek. Podsmażamy przez chwilę, dodajemy imbir oraz kminek, podsmażamy kolejne dwie minuty. Dodajemy pokrojoną dynię, sól oraz pieprz - całość mieszamy. Wlewamy do garnka bulion, doprowadzamy do wrzenia. Skręcamy ogień i gotujemy przez około 30 minut. Po tym czasie ostudzamy, miksujemy, mieszamy z jogurtem i ewentualnie doprawiamy jeszcze solą i pieprzem.


Gotujemy po polsku!

piątek, 11 listopada 2011

Gumiklyjzy czyli kluski śląskie

Pewne rzeczy w świecie blogowym są pewne. Jedną z nich jest akcja kuchni polskiej, organizowana przez Irenę i Andrzeja. Ja jak co roku biorę udział. Tym razem już w czwartej akcji "Gotujemy po polsku!".  Patronatem akcji jest serwis zPierwszegoTłoczenia.pl .

W ramach rozpoczęcia postanowiłam przygotować kluski śląskie, na Śląsku zwane gumiklyjzami. Proste, pyszne - czego chcieć więcej. W moim wykonaniu jak zawsze ze skwarkami z boczku :)

Składniki:

sypkie ziemniaki

mąka ziemniaczana

do okrasy: kawałek boczku, kawałek słoniny lub cebula

Ziemniaki obieramy, gotujemy do miękkości. Odstawiamy by lekko ostygły.  Następnie przeciskamy przez praskę do miski. Ugniatamy w misce na płasko, dzielimy na krzyż na ćwiartki. Wyjmujemy jedną ćwiartkę ziemniaków. W pustce miejsce w misce nakładamy mąkę ziemniaczaną (dokładnie tyle, ile było ziemniaków). Następnie wkładamy ponownie do miski wyjętą część ziemniaków. Rękoma wyrabiamy całość do otrzymania jednolitej masy. Z masy rolujemy małe kuleczki, spłaszczamy je lekko, a kciukiem odciskamy małą dziurkę. Wrzucamy na wrzącą, osoloną wodę. Mieszamy lekko, by kluski nie przykleiły się do dna garnka. Gdy kluski wypłyną na powierzchnię gotujemy jeszcze 1-2 minuty. Wyjmujemy łyżką cedzakową. Podajemy polane skwarkami z boczku, słoniny lub zrumienioną, posiekaną cebulką.

Gotujemy po polsku!

wtorek, 1 listopada 2011

Pastitsio

Pastitsio to grecka zapiekanka składająca się z makaronu, sosu mięsnego i sosu beszamelowego z serem. Od momentu gdy kupiłam książkę "Podróże kulinarne. Kuchnia grecka" wiedziałam, że muszę ją przygotować. Zarówno zdjęcie jak i sam opis wykonania mówiły mi, że to danie musi być pyszne. I właściwie moje przeczucie mnie nie zmyliło. Warto przygotować mimo, że gotowanie jest dość czasochłonne.

Składniki:

Warstwa makaronowa

250 g makaronu

2 lekko ubite jajka

3/4 szklanki tartego sera

Warstwa mięsna

2 łyżki oliwy

2 cebule

750 g mielonego mięsa wołowego (u mnie wieprzowo-wołowe)

1 puszka pomidorów bez skórki

1/3 szklanki przecieru pomidorowego

1/2 szklanki wody

1/4 szklanki wytrawnego białego wina

1/2 łyżeczki mielonego cynamonu

1 kostka bulionu wołowego

1 lekko ubite jajko

Warstwa beszamelowa - sos serowy

90 g masła

75 g mąki

875 ml mleka

1 szklanka tartego sera

2 żółtka

+ 2 łyżki bułki tartej

W głębokiej patelni rozgrzewamy oliwę, wrzucamy na nią posiekane cebule oraz mięso. Podsmażamy do zrumienienia mięsa, a następnie dodajemy na patelnię puszkę pomidorów (rozgniatając pomidory), przecier pomidorowy, wodę, wino, a także cynamon i kostkę bulionową. Na małym ogniu, bez przykrycia gotujemy aż sos będzie gęsty. Odstawiamy do ostygnięcia, a do chłodnego sosu dodajemy jajko i dokładnie mieszamy.

Masło rozpuszczamy na patelni, dodajemy mąkę i mieszamy do pojawienia się bąbelków. Następnie stopniowo dodajemy mleko i mieszając doprowadzamy do zgęstnienia sosu. Dodajemy ser, dokładnie mieszamy. Odstawiamy do ostygnięcia, a do chłodnego sosu dodajemy żółtka. Mieszamy.

W garnku doprowadzamy do wrzątku wodę, solimy ją - gotujemy makaron. Odlewamy makaron i gorący mieszamy od razu z serem i jajkami.

Formę do pieczenia smarujemy masłem. Na dnie dokładnie wykładamy warstwę makaronową, na niej układamy równą warstwę mięsną, a następnie całość polewamy serowym sosem. Wyrównujemy, posypujemy bułką tartą.

Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i zapiekamy przez około godziny.

sobota, 29 października 2011

Masala bhat czyli ryż z przyprawami

Przepis ten znalazłam w książce "Kuchnia Kryszny - Indyjskie potrawy wegetariańskie" szukając jakiegoś dodatku do ryby smażonej na ostro przyrządzanej w ramach GP Indii. Tak przyrządzony ryż ma bardzo ciekawy smak - z jednej strony słodycz i aromat pochodzące od cynamonu, kuminu, z drugiej nuta pikantności pochodząca od papryczek i imbiru. Bardzo mi smakował, polecam z całego serca. Zrobiłam w trochę mniejszej porcji, podaję moje proporcje.

Składniki:

200 g ryżu basmati

470 ml wody

0.5 łyżeczki soli

1 łyżka ghee lub oleju roślinnego

0.5 łyżeczki kuminu

1 świeża posiekana papryczka chilli

0.5 łyżeczki cynamonu

0.5 łyżeczki startego imbiru

1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej

2 strączki kardamonu

1 łyżka posiekanej świeżej kolendry lub natki pietruszki (u mnie natka)

1 łyżka masła

Ryż zalewamy w misce wodą i odstawiamy na 15 minut do namoczenia. Następnie przekładamy na sitko i zostawiamy na kolejne 15 minut do odcieknięcia. Wodę z solą doprowadzamy do wrzenia.

W niewielkim garnku rozgrzewamy ghee (olej) a następnie wrzucamy na niego posiekaną papryczkę oraz kumin (w przepisie piszą o ziarenkach, ale ja miałam mielony i taki dodałam). Po kilku sekundach dodajemy cynamon, imbir, gałkę muszkatołową oraz strączki kardamonu. Mieszamy, dodajemy ryż. Po 1-2 minutach wlewamy wrzącą wodę, zmniejszamy ogień i przykrywamy. Gotujemy 15-18 minut aż woda wsiąknie w ryż bez mieszania i podnoszenia pokrywki. Po tym czasie zdejmujemy pokrywkę, gotujemy jeszcze 2-3 minuty. Wyjmujemy strączki kardamonu, dodajemy masło i posiekaną zieleninę. Mieszamy delikatnie widelcem.



F1 od kuchni


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...