środa, 31 lipca 2013

Ketchupowe szaleństwo czyli warsztaty "Ketchup Gourmand" z marką Pudliszki

Lubicie ketchup, używacie go? Ja lubię i używam. Oczywiście nie pierwszy lepszy wybrany ze sklepowej półki, ale taki, który smakuje mi najbardziej. Dla mnie ketchup musi być gęsty i mocno pomidorowy. Wodnistym i mało intensywnym w smaku mówię zdecydowanie NIE!

Na warsztaty "Ketchup Gourmand" organizowane przez markę Pudliszki wybierałam się mocno zaintrygowana zaplanowanymi nietypowymi potrawami z wykorzystaniem ketchupu. Jak zapewne większość z Was używam ketchupu raczej jako dodatku do zapiekanek, tostów, frytek czy też kiełbasek. Nie za często myślę o nim jak o składniku podstawowym. Jako jeden ze elementów bardziej złożonego dania wykorzystywałam go bardzo sporadycznie, dlatego zaplanowane potrawy mnie zaciekawiły.


Spotkanie rozpoczęło się od kilku słów przedstawicielki marki Pudliszki. Dowiedzieliśmy się m.in że pierwszy ketchup Pudliszki powstał w 1927 roku, a Polacy byli bardzo nieufni wobec niego. Kto by wówczas pomyślał, że ponad 90 lat później Polska będzie należała do pierwszej piątki państw spożywających najwięcej ketchupu. Polacy pokochali ketchup :) 

Po krótkim wprowadzeniu przystąpiliśmy do gotowania. Do przygotowania mieliśmy: pomidorowe cannelloni z mozzarellą, skrzydełka z kurczaka, żeberka w sosie barbecue na bazie ketchupu, dorsza smażonego w ketchupowej tempurze oraz oryginalny sorbet ketchupowy z wanilią. Nad naszym gotowaniem czuwał szef kuchni Paweł Kibart.


Rozpoczynamy pracę... :)


Ja należałam do grupy przygotowującej skrzydełka. O rany, ale się natrudziliśmy... Zdecydowanie do krojenia skrzydełek przydałby się nam tasak. No ale tasaka nie było, dlatego radziliśmy sobie jedynie przy pomocy noży. Nigdy wcześniej nie przygotowywałam skrzydełek z wystającą pojedynczą kostką. Efekt jest bardzo ciekawy, lecz niestety czasochłonny. Szczególnie, gdy chcemy nakarmić większą ilość osób jak w przypadku naszych warsztatów. Na szczęście podczas krojenia kurczaka obyło się bez strat w ludziach i palcach :)

 


Ja przygotowywałam skrzydełka, dlatego przede wszystkim podaję Wam przepis właśnie na nie. Porcja jest ogromna - w sumie wychodzi z tego około 120 kawałków, a więc naprawdę dla bardzo dużej grupy. Do warunków domowych myślę, że 1/3 podanych proporcji to może już być sporo. Wszystko zależy od tego jak wielu członków rodziny macie i jak bardzo są głodni :)

Skrzydełka z kurczaka w ketchupowej marynacie.

60 sztuk skrzydełek kurczaka

3 opakowania pikantnego ketchupu (po 480 g)
1 mały słoik marynowanych cebulek
1 mały słoik korniszonów
200 ml oliwy z oliwek
200 g miodu
100 ml octu z białego wina
tabasco (wg uznania)

Wszystkie składniki marynaty miksujemy i mieszamy razem.

Skrzydełka dzielimy na części. Odkrawamy lotkę (ta końcowa część skrzydełka). Dwie pozostałe części rozdzielamy. Nie przekrawamy ich w stawie, lecz obok niego wykrawając cały staw, przecinając kość. Z środkowej części skrzydełka usuwamy cieńszą kość. Mięso obciągamy z pozostałych kości otrzymując mięso z wystającą, gołą kostką.

Tak przygotowane skrzydełka marynujemy w przygotowanej marynacie. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku (200 stopni) do momentu gdy się zrumienią.


Gotowe skrzydełka.


Dorsz w ketchupowej tempurze.

Ten dorsz był naprawdę bardzo smaczny. Myślę, że spróbuję coś takiego na spokojnie zrobić w domu i pokombinować z idealnymi dla mnie proporcjami :)


Nasza przystawka czyli pomidorowe cannelloni z mozzarellą.

Pomidorowy makaron od dawna bardzo lubię, ale nigdy sama go nie robiłam. Pomysł na przygotowanie go z użyciem ketchupu mi się spodobał i na pewno go jeszcze wykorzystam. Samą przystawkę z pewnością zapiekłabym nieco dłużej by mozzarella była mocno ciągnąca się. Taką właśnie lubię :)


Duszone żeberka, zapieczone z sosem barbecue.

Bardzo smaczne, miękkie żeberka. Mięso idealnie odchodziło od kości :)


I na koniec - deser, który można polubić lub znienawidzić czyli sorbet z ketchupem i wanilią.

Smak tego deseru był naprawdę dziwny i nie każdemu przypadł do gustu. Co mogę powiedzieć ze swojej strony - nie zachwycił mnie, ale zaintrygował. Myślę, że z nieco mniejszą ilością ketchupu mógłby smakować dużo lepiej. W każdym razie warto było spróbować i się przekonać jak to smakuje :)


Warsztaty kulinarne "Ketchup Gourmand" to nie tylko możliwość poznania pomysłów na wykorzystanie ketchupu Pudliszki. To też okazja do spotkania się w sympatycznym gronie kulinarnych blogerów, w tym poznania na żywo kilku dotąd nieznanych i zacieśnienia "więzi" z tymi już znanymi. :) Takie spotkania sprawiają mi dużą przyjemność :)


Na pożegnanie wróciłam do domu z pewnym zapasem ketchupów marki Pudliszki. Czy wykorzystam je jako składnik dań? Zobaczymy :) 


Bardzo dziękuję marce Pudliszki oraz agencji zajmującej się tą marką za zaproszenie oraz organizację tych warsztatów :) 

wtorek, 30 lipca 2013

Chlebki z patelni

Te chlebki zaciekawiły mnie, gdy tylko znalazłam je na blogu u Panny Malwinny. Czekałam tylko na okazję by się za nie zabrać. I okazja znalazła się bardzo szybko - piknik blogerów kulinarnych. Zdecydowałam się na przygotowanie dwóch past do pieczywa i potrzebne było mi coś z czym mogłabym podać pasty. Najpierw przyszła mi do głowy zwykła bagietka, ale w końcu moje myśli skierowały się ku tym prostym chlebkom. Ich przygotowanie jest bardzo szybkie (poza czasem odpoczywania ciasta, ale to tylko 30 minut - da się przeżyć), nie wymagają zbyt wielkiego nakładu pracy, a są bardzo smaczne :)

Ja zdecydowałam się na podanie ich z pastami do pieczywa, dlatego po przestygnięciu pokroiłam je w trójkąty (1 chlebek = 6 trójkątów). Jednak możecie bez problemu wykorzystać je jako dodatek obiadowy i podać np do mięsnych szaszłyków. Polecam szaszłyki wieprzowe z papryką, szczypiorem i serem oraz kofty z miętą



Składniki (8 chlebków):
(na podstawie przepisu, z moimi zmianami)

2 szklanki mąki pszennej (ok. 350 g) + do podsypywania
200 ml jogurtu greckiego
3 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka soli
2 łyżki drobno posiekanej natki pietruszki
1/4 łyżeczki ostrej papryki w proszku

Mąkę mieszamy w misce z proszkiem do pieczenia, solą, ostrą papryką i posiekaną natką pietruszki. Dodajemy jogurt naturalny i widelcem nieco mieszamy całość. Wykładamy na blat i zagniatamy ciasto. Dla ułatwienia możemy blat nieco posypać mąką pszenną. Zagniecione ciasto przekładamy ponownie do miski, przykrywamy i dajemy mu odpocząć przez 30 minut.

Po 30 minutach rozgrzewamy mocno patelnię z powłoką nieprzywierającą. Ciasto dzielimy na 8 jednakowych części i formujemy z nich małe kulki. Każdą kulkę oprószamy mąką i wałkujemy aż do otrzymania placka o grubości 2-3 mm. Tak otrzymany chlebek wykładamy na rozgrzaną, suchą patelnię i smażymy z obu stron przez 1-2 minuty, aż na powierzchni się nieco zarumieni i pojawią się brązowe plamki. W ten sam sposób postępujemy z kolejnymi partiami ciasta. 


I na koniec w towarzystwie piknikowych past. Jeśli jesteście zainteresowani obejrzeniem większej ilości pysznych dań z pikniku blogerów kulinarnych to zajrzyjcie do albumu :)

wtorek, 23 lipca 2013

Czarne tagliatelle z krewetkami i groszkiem cukrowym

Jedliście kiedyś makaron zabarwiony na czarno? Jego kolor pochodzi od atramentu kałamarnicy zastosowanego do barwienia. W smaku jest delikatny, nieco "rybny". Wspaniale pasuje podany z krewetkami i własnie tak zdecydowałam się go podać. Nie chciałam zbytnio kombinować by nie zabić całkowicie smaku makaronu i dlatego zdecydowałam się na niewielką ilość składników i bardzo proste podanie. Wyszło naprawdę smakowicie :) Jeżeli będziecie mieli okazję kupić czarny makaron barwiony atramentem to zdecydowanie kupcie i wypróbujcie :)

Składniki (2 porcje):

180 g świeżego makaronu z atramentem kałamarnicy
12-14 krewetek black tiger (u mnie obgotowane)
14-16 dużych strączków groszku cukrowego, z odciętymi końcówkami
2 ząbki czosnku
1 suszona papryczka peperoncino
1.5 łyżki oleju arachidowego

Strączki groszku kroimy na 3 części. Na patelni rozgrzewamy olej i dodajemy do niego przeciśnięty przez praskę czosnek i rozkruszoną papryczkę. Smażymy przez chwilę, a następnie dodajemy pokrojony groszek. Smażymy groszek przez 3-4 minuty. Dodajemy krewetki i smażymy je przez 1.5 - 2 minuty. (Jeżeli będziecie korzystali z surowych krewetek to należy smażyć je dłużej, aż będą całkowicie różowe).

Makaron gotujemy w osolonym wrzątku (u mnie 3 minuty). Odcedzamy. Dodajemy na patelnię z groszkiem i krewetkami, dokładnie mieszamy. 

Przepis dodaję do letniej akcji "Warzywa strączkowe".

niedziela, 21 lipca 2013

Pikantny ryż z papryką i boczkiem

W mojej kuchni zdecydowanie króluje makaron. Pojawia się bardzo często i w wielu postaciach. Ryż pozostaje nieco z tyłu, ale nadal w czołówce :) Ciężko byłoby mi wyobrazić sobie całkowitą rezygnację z węglowodanów. Po prostu lubię dania z makaronem, ryżem i kaszą :)

Gdy zostaje mi niewielka ilość bulionu (po ugotowaniu zupy, albo rozmrożeniu nieco większej porcji) przygotowuję danie z ryżem. Można do niego dodać praktycznie wszystko to co znajdziemy w lodówce. Ja najchętniej dodaję paprykę i cebulę, ale wykorzystywałam też m.in. marchewkę, selera czy pora. Śmiało można improwizować :)

Polecam również ryż z krewetkami, boczkiem i warzywami (dla tych, którzy nie boją się połączenia boczku i krewetek).

Składniki (2 porcje):

150 g ryżu (np basmati lub zwykły długoziarnisty)
180-200 ml bulionu (u mnie drobiowy)
150 g wędzonego boczku, pokrojonego w kostkę
1 zielona papryka, pokrojona w kostkę
1 mała czerwona cebula, pokrojona drobno
1 łyżeczka pikantnej pasty paprykowej
1/2 łyżeczki wędzonej papryki w proszku
2 łyżki posiekanego szczypiorku
sól, pieprz

Boczek wkładamy do rozgrzanego garnka o grubym dnie i smażymy od czasu do czasu mieszając, aż będzie złocisty i nieco chrupiący. Do chrupiącego boczku dodajemy cebulę oraz paprykę i smażymy przez 2-3 minuty. Następnie dodajemy ryż, smażymy go kilka chwil mieszając aby każde ziarenko pokryło się tłuszczem. Całość zalewamy gorącym bulionem. Dodajemy pastę paprykową, wędzoną paprykę oraz nieco soli i pieprzu. (Jeżeli macie dość słony bulion to możecie zrezygnować z soli.)

Zawartość garnka zagotowujemy pod przykryciem, a następnie skręcamy palnik do minimum i na malutkim ogniu gotujemy całość pod przykryciem przez 8-10 minut. Zdejmujemy z ognia, dodajemy posiekany szczypiorek, szybko mieszamy i odstawiamy na bok (przykryte pokrywką) na dodatkowe 5 minut. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku.

czwartek, 18 lipca 2013

Letni makaron z pomidorkami, mozzarellą i oliwą

Gdy temperatura powietrza jest wysoka, a dodatkowo jest parno tracę całą ochotę na stanie przy kuchni oraz gotowanie. W takich sytuacjach obiad jem dość późno, gdy jest już nieco chłodniej. A i wtedy staram się przygotować coś szybkiego, by nie spędzić w kuchni zbyt wiele czasu. 

Na obiad w letni, upalny dzień wspaniale nadaje się makaron z świeżymi, surowymi warzywami i oliwą. O tej porze roku takie warzywa możemy kupić bez problemu i z ich pomocą stworzyć sycący i smaczny posiłek. Przygotowanie tego dania zajęło mi jakieś 15 minut, bo tyle czasu zajęło mi ugotowanie makaronu. A jeśli zagotujecie wodę na makaron w czajniku elektrycznym i dopiero przelejecie ją wrzącą do garnka to czas "gotowania" skróci Wam się do jakichś 10-11 minut. Taki sposób gotowania makaronu widziałam m.in. w programie Jamie'go Olivera. Pomocne, gdy chcemy się uwinąć naprawdę błyskawicznie. 

Duże znaczenie ma tu oliwa i ocet balsamiczny, dlatego wykorzystajcie takie, które naprawdę Wam smakują "na surowo". 


Składniki (2 porcje):

200 g makaronu (u mnie farfalle)
10-12 pomidorków koktajlowych (u mnie odmiana black zebra)
100 g sera mozzarella, pokrojony w kostkę
3 łyżki ulubionej oliwy
1 łyżka octu balsamicznego
1/2 średniej czerwonej cebuli, drobno posiekanej
kilka listków świeżej bazylii, posiekanych lub porwanych
sól (u mnie morska w młynku), pieprz (czarny, świeżo mielony)

Pomidorki kroimy na pół, a każdą połówkę na cztery części. Mieszamy w misce z mozzarellą i czerwoną cebulą. Dodajemy oliwę i ocet balsamiczny. Mieszamy. Odstawiamy. Doprawiamy solą i pieprzem. 

Makaron gotujemy al dente. Ugotowany makaron odcedzamy i gorący przekładamy do miski z pomidorkami i mozzarellą. Dokładnie mieszamy. Dodajemy bazylię i ponownie mieszamy. 

wtorek, 16 lipca 2013

Makaron z boczkiem, groszkiem, pieczarkami i mascarpone

W mojej kuchni w dalszym ciągu króluje groszek. Po dodaniu go do najbardziej charakterystycznego włoskiego dania wykorzystującego ryż czyli risotta ponownie zdecydowałam się na kuchnię włoską. Sos przygotowany z serka mascarpone jest delikatny i kremowy, boczek nadaje wędzonego posmaku, a groszek jest przyjemnie kruchy :) Pyszny i niezbyt skomplikowany makaron. 


Składniki (5-6 porcji):
(źródło "Buonissimo" Gino D'Acampo)

500 g makaronu (u mnie spighe)
200 g chudego wędzonego boczku, pokrojonego w małą kostkę
150 g wyłuskanego groszku (świeżego lub mrożonego, u mnie cukrowy)
150 g małych pieczarek, pokrojonych w ćwiartki
250 g sera mascarpone
50 g twardego sera (parmezanu, szenekera), startego
2 łyżki masła solonego (lub 2 łyżki masła + sól)
1 łyżka oliwy
sól, pieprz (najlepiej świeżo mielony)

W głębokiej patelni lub szerokim rondlu rozgrzewamy solone masło wraz z oliwą (lub masło zwykłe z oliwą i dodajemy nieco soli). Wrzucamy pokrojony boczek i podsmażamy aż się zrumieni. Następnie dodajemy pieczarki oraz groszek. Na średnim ogniu dusimy całość przez 8-10 minut od czasu do czasu mieszając.

Dodajemy ser mascarpone i dokładnie rozprowadzamy go na patelni, aż wymiesza się z pozostałymi składnikami. Doprawiamy solą i świeżo mielonym pieprzem do smaku. Odstawiamy na bok.

Makaron gotujemy al dente, odcedzamy. Do patelni/rondla z sosem dodajemy makaron oraz połowę startego sera. Dokładnie mieszamy. Trzymamy na ogniu jeszcze przez 1-2 minuty. Podajemy posypany pozostałym serem. 

Przepis dodaję do letniej edycji akcji "Warzywa strączkowe".

poniedziałek, 15 lipca 2013

Zielone risotto z groszkiem, zieloną cebulką i miętą

W mojej kuchni pełno jest pysznego cukrowego groszku, który wyrósł na naszej działce. Cały czas rozmyślam nad sposobami wykorzystania go, by nie zjeść całości na surowo. Pomysłów mam mnóstwo, kilka ciekawych przepisów znalazłam w książkach, więc w najbliższym czasie możecie się spodziewać jeszcze kilku innych przepisów z wykorzystaniem groszku. 

Zdecydowałam się m.in. na kremowe risotto z zielonymi dodatkami. Risotta, a w szczególności te warzywne przygotowuję z wielką chęcią. Dzisiejsze jest niezwykle sycące, a dodatek posiekanej mięty nadaje rześkiego smaku.



Składniki (2 porcje):

150 g ryżu arborio
180 g wyłuskanego groszku (u mnie cukrowy, może być mrożony)
100 ml białego wina
ok. 500 ml bulionu (najlepiej warzywnego, ale lekki drobiowy może być), gorącego
3-4 łyżki drobno posiekanych zielonych cebulek (młodych dymek)
3 łyżki pokrojonego w krążki szczypioru
5-6 listków świeżej mięty, posiekanych
2 łyżki oliwy
1 łyżka masła
3 łyżki tartego sera (np parmezanu czy polskiego bursztynu)
sól, pieprz

W głębokiej patelni albo rondlu rozgrzewamy oliwę i smażymy na niej posiekane cebulki. Następnie dodajemy ryż i dokładnie mieszamy go z oliwą. Gdy zacznie być szklisty dodajemy białe wino i czekamy aż zostanie wchłonięte przez ryż.

Dodajemy do ryżu porcję gorącego bulionu (ok. 80 ml) i gotujemy na niezbyt dużym ogniu, od czasu do czasu mieszając. Gdy pierwsza porcja zostanie wchłonięta przez ryż dodajemy kolejną. Wraz z trzecią porcją bulionu dodajemy groszek i dokładnie mieszamy. Kolejne porcje bulionu dodajemy aż ziarenka ryżu przy przegryzieniu z wierzchu będą miękkie, ale w środku będą stawiały lekki opór. Tuż przed końcem gotowania dodajemy do ryżu posiekany szczypior oraz miętę.

Patelnię/rondel zdejmujemy z palnika, dodajemy masło oraz ser. Całość mieszamy. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Dodatkowo przed podaniem możemy posypać z wierzchu dodatkowym serem. 

Przepis dodaję do akcji "Warzywa strączkowe" oraz "Zielnik kuchenny".


środa, 10 lipca 2013

Pesto z bazylii i słonecznika. Caprese z bazyliowym pesto

Pesto to świetna sprawa, gdy chcemy przygotować błyskawiczny obiad. Wystarczy dodać je do ugotowanego makaronu i wymieszać :) Niewielka filozofia, prawda? Dobrze jest czasem mieć słoiczek z pesto na czarną godzinę. Ale jeśli tylko macie chociaż o parę minut więcej to naprawdę warto przygotować takie pesto samodzielnie.

Ja w ciągu 10 minut przygotowałam bazyliowe pesto z serem i prażonymi ziarnami słonecznika. Takie pesto możecie przechowywać przez kilka dni w lodówce pod cienką warstwą oliwy i wykorzystać nie tylko do makaronu. Bardzo lubię pszenne pieczywo posmarowane pesto i zapieczone z mozzarellą. To świetna przekąska. Możecie również posmarować nim ciasto na pizzę, spód tarty czy też dodać do zupy lub mięsa. Jestem pewna, że każdy może znaleźć dla niego wiele zastosowań. 


Składniki:

ok. 20 dużych liści bazylii (lub więcej mniejszych, moje miały 8-10 cm długości)
2 łyżki ziaren słonecznika
4 łyżki startego sera (parmezanu, szenekera, bursztyna...)
4 łyżki oliwy e.v.
szczypta soli

Ziarna słonecznika prażymy na suchej patelni, aż będą miały złocisty kolor. Odstawiamy aby ostygły.

Do malaksera lub moździerza wykładamy liście bazylii. Dodajemy ziarna słonecznika, ser oraz szczyptę soli. Wlewamy oliwę. Miksujemy całość lub dokładnie ucieramy w moździerzu.

Tak przygotowane pesto możemy przechowywać w lodówce przez kilka dni w zamkniętym pojemniku. Pesto należy przykryć też cienką warstwą oliwy.


 

Caprese z bazyliowym pesto

250 g sera mozzarella
3 średnie pomidory
ok. 6 łyżeczek bazyliowego pesto
1-1.5 łyżki oliwy
świeżo mielony czarny pieprz
sól

Ser mozzarella odsączamy, kroimy w plastry. Pomidory kroimy w plastry. Układamy na talerzu naprzemiennie. Oprószamy niewielką ilością soli i świeżo mielonego pieprzu. Polewamy cienką strużką oliwy. Na każdą parę (plaster oliwy, plaster sera) wykładamy po pół łyżeczki bazyliowego pesto. Podajemy.

Dodatkowo małe plasterki z końcówek pomidorów i sera możemy pokroić w kostkę i wymieszać z niewielką ilością pesto.  


Tak przygotowane pesto możecie wykorzystać również do takich dań:


piątek, 5 lipca 2013

Sajgonki

Sajgonki. Ta niezwykle popularna przekąska, która w naszym jadłospisie pojawiła się w latach 90-tych nadal ma wielu wielbicieli. Ja również należę do wielbicieli sajgonek :) Bardzo długo zwlekałam z tym by spróbować zrobić je samodzielnie. Papier ryżowy miałam, grzyby mun i makaron chiński również, a mimo to nie mogłam się za to zabrać. Aż do teraz :) 

Przejrzałam sporo przepisów, na farsz do sajgonek i zdecydowałam się przygotować taki usmażony wcześniej. W przyszłości z pewnością zrobię całkowicie surowy farsz - tak jak powinno być w prawdziwych wietnamskich sajgonkach :) A na razie zapraszam Was do spróbowania tego, który przygotowałam. 


Składniki:

250 g mielonej wieprzowiny
2 ząbki czosnku, pokrojone w cienkie plasterki
1 marchewka, starta na małych oczkach tarki
1 czerwona cebula, pokrojona w kostkę
6 grzybów mun
50 g makaronu chińskiego z fasoli mung
3 łyżki sosu sojowego
1 łyżka sosu rybnego
1 pęczek natki pietruszki, posiekane liście
1 jajko
14-16 arkuszy papieru ryżowego
olej do smażenia

Grzyby mun zalewamy gorącą wodą i odstawiamy do namoczenia na 15 minut. Po tym czasie odsączamy i kroimy w cienkie paseczki

Na patelni rozgrzewamy dwie łyżki oleju i szklimy na nim cebulę z czosnkiem. Następnie dodajemy marchewkę oraz mięso. Smażymy aż mięso całkowicie straci różowy kolor. 

Makaron zalewamy wrzącą wodą i moczymy pod przykryciem przez 3 minuty. Odsączamy. Wykładamy na deskę i  kroimy szybko na nieco mniejsze kawałki.

Do usmażonego mięsa dodajemy pokrojone grzyby mun, a po trzech minutach pokrojony makaron oraz sos sojowy i sos rybny. Całość mieszamy i trzymamy na ogniu jeszcze przez 2 minuty. Mieszamy z posiekaną natką pietruszki. Odstawiamy do przestygnięcia. 

Ostudzony farsz mieszamy z jajkiem.

Szerokie, niezbyt wysokie naczynie napełniamy gorącą wodą (ja użyłam do tego patelni). W gorącej wodzie maczamy przez kilka sekund arkusz papieru ryżowego - papier ryżowy zmięknie. Miękki papier wykładamy na deskę. Na brzegu arkusza (2-3 cm od brzegu) wykładamy nieco przygotowanego farszu. Przykrywamy go papierem ryżowym (tą pozostawioną 2-3 cm częścią). Następnie boki składamy do środka, a resztę zwijamy jak krokieta. Odkładamy na bok i czynności powtarzamy z pozostałymi arkuszami papieru ryżowego. 


W  głębokiej patelni lub woku rozgrzewamy olej. Ja nalałam tyle by sięgało do połowy wysokości sajgonki. Sajgonki przekładamy do gorącego oleju i smażymy z obu stron aż osiągną złoty kolor. Podajemy z ulubionym sosem. 

środa, 3 lipca 2013

Krewetki, groszek cukrowy i pieczarki z patelni

Sezon letni wiąże się z możliwością wykorzystania całej masy świeżych, pysznych warzyw, którym jest pod dostatkiem w tym czasie. Czerwiec to idealna pora na groszek cukrowy. Na naszej działce już po raz drugi  rośnie groszek, dzięki czemu mam dostęp do świeżutkich, chrupiących strączków.

I właśnie te całe strączki zdecydowałam się wykorzystać w daniu typu stir-fry. Groszek cukrowy rewelacyjnie nadaje się do tego typu dań. Zdecydowałam się uzupełnić go o pieczarki i krewetki, a do tego przygotowałam lekko pikantny sos. Smaczne i bardzo szybkie danie - czyli tak jak lubię. Przepis dodaję do letniej edycji akcji Warzywa strączkowe

Składniki (2 porcje):

1 czerwona cebula, pokrojona w piórka
2 ząbki czosnku, pokrojone w cienkie plasterki
10-12 pieczarek, pokrojonych w plasterki (u mnie brązowe pieczarki)
12-14 strąków cukrowego groszku, z odciętymi końcówkami
krewetki - ilość wg uznania, ja dałam ok. 8-9 na osobę (oczyszczone i obrane, surowe lub obgotowane)
2 łyżki oleju roślinnego lub z orzeszków ziemnych
posiekana młoda dymka, 2-3 łyżki

Sos:
140 ml wody
1 łyżeczka skrobi kukurydzianej
2 łyżeczki sosu sojowego
1.5 łyżeczki cukru
1/2 łyżeczki sosu chilli

W woku lub głębokiej patelni rozgrzewamy olej. Wrzucamy na niego czerwoną cebulę i smażymy mieszając przez 2 minuty. Następnie dodajemy pokrojone pieczarki oraz czosnek i również smażymy 2 minuty mieszając cały czas. 

Składniki sosu mieszamy w miseczce dokładnie ze sobą. Do woka wrzucamy surowe krewetki. Smażymy mieszając aż zaczną zmieniać kolor na różowy. Wtedy wlewamy sos. Doprowadzamy sos do wrzenia, a następnie mieszając czekamy aż nieco odparuje i zgęstnieje. Dodajemy groszek cukrowy, smażymy mieszając jeszcze przez 1-1.5 minuty. Zdejmujemy z ognia, dodajemy posiekaną dymkę, mieszamy.

Jeżeli korzystacie z obgotowanych krewetek to po usmażeniu pieczarek należy wlać do woka sos i dopiero jak będzie już gęstniał dodać obgotowane krewetki na max. 2 minuty. 

Jeżeli wolicie mniej "surowy" groszek cukrowy to przed wrzuceniem na patelnię możecie go zblanszować w osolonym wrzątku przez 1-1.5 minuty i dopiero wrzucić do woka.



A tu pyszny działkowy groszek :)


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...