Jak część z was wie brak nowych postów na blogu w ostatnich dniach nie był spowodowany moim lenistwem czy też brakiem czasu na gotowanie, tylko wyprawą w nieodwiedzane do tej pory przeze mnie rejony czyli na Litwę. Przez dwa ostatnie lata pod koniec lutego wyjeżdżaliśmy razem z T do Mikołajek, aby odpocząć sobie (ja po sesji zimowej, T od pracy). W tym roku również postanowiliśmy pojechać, ale w nowe miejsce. Początkowo byłam mocno sceptyczna to takiego jechania w nieznane, ale dałam się przekonać i pojechaliśmy do litewskiego uzdrowiska w miejscowości Druskininkai do jednego z największych aquaparków w Europie. Tutaj link do strony internetowej aquaparku. Moim zdaniem jest to miejsce godne polecenia, można tu spędzić naprawdę przyjemne chwile, dlatego postanowiłam napisać co nieco o samej miejscowości i o miejscu gdzie mieszkaliśmy.
Teraz kilka słów o samej miejscowości... Druskininkai, czy też po polsku Druskieniki to uzdrowisko położone nad samym Niemnem, oddalone o około 60 km od przejścia granicznego między Polską a Litwą. W 1794 roku Druskienikom nadany został status miejscowości leczniczej na mocy dekretu Stanisława Augusta Poniatowskiego, natomiast w 1837 roku car Mikołaj I nadał im tytuł uzdrowiska. W Druskienikach wypoczywało wielu Polaków, m.in. miał tu swój dworek Józef Piłsudski, który przyjeżdżał do niego wielokrotnie (niestety dworek został zburzony przez władze w 1964 roku).
W chwili obecnej Druskieniki odwiedzane są przez wielu Polaków, język polski słyszy się bardzo często i nie ma żadnego problemu z dogadaniem się.
W chwili obecnej w Druskienikach panuje zima, wszędzie leży śnieg, wody Niemna są skute lodem, co niestety wiązało się z brakiem możliwości poznania pewnych atrakcji miejscowości. Do tych zabytków i atrakcji należały m.in. plenerowe muzeum pamiątek radzieckich Park Grūtas, fontanna na pięknym jeziorze Druskonis (całe jezioro było skute lodem) czy też cmentarz prawosławno-katolicki założony w XIX wieku.
Również park zdrojowy położony nad samym Niemnem przykryty był grubą pokrywą śniegu, a dodatkowo trwała tam renowacja współfinansowana przez Unię Europejską. Mimo to było tam bardzo ładnie. Przechadzając się po parku zdrojowym można spacerować tuż nad samym Niemnem i zatrzymywać się przy zorganizowanych punktach widokowych.
W całych Druskienikach znajduje się sporo rzeźb, część z nich umiejscowionych jest w parku zdrojowych, reszta rozsiana jest po całym miasteczku.
Do zabytków Druskieników należy prawosławna cerkiew Ikony Matki Bożej "Wszystkich Strapionych Radość" wzniesiona w roku 1865, a także katolicki kościół pw. Matki Boskiej Szkaplerznej wniesiony w latach 1912-1913.
Rzeźba anioła na tle kościoła pw. Matki Boskiej Szkaplerznej
1. Cider
A poniżej kilka spośród tych kupionych przeze mnie. Moi faworyci to: KISS Cherry i FIZZ Yellow Plum.
2. Batoniki serowe
Kompleks w którym mieszkaliśmy składa się z kilku części. Pierwszą część stanowi hotel z restauracją (w której serwowane są posiłki opłacane wraz z noclegami) i pizzerią Čili pica (całkiem niezła pizza, dużo rodzajów), kręgielnią oraz centrum spa Rojus.
Druga część kompleksu to główny aquapark. W jego skład wchodzi duży basen wraz z umieszczonymi jacuzzi na podwyższonych konstrukcjach oraz wodnymi kaskadami, basen z dużymi falami, basen typu "wartka rzeka" (po obu z nich można pływać na specjalnych dmuchanych kołach), a także basen zewnętrzny (zamknięty o tej porze roku). Dodatkowo na terenie tej części znajduje się 6 zjeżdżalni o różnych wysokościach i prędkościach oraz dwie łaźnie (sucha i parowa). Ta część jest ogólnodostępna, wszędzie dookoła stoją leżaki, więc można nawet przyjść by poczytać w spokoju książkę. Znajduje się tu także kawiarnia oraz specjalna część dla małych dzieci.
Trzecią część stanowił Kompleks Łaźni, dostępny wyłącznie dla osób pełnoletnich. W jego skład wchodziły łaźnie (ze specjalnymi programami), sauny, jacuzzi, basen oraz jacuzzi zewnętrzne (z ciepłą wodą, otwarte mimo zimy). Znajdował się tu również basen wraz z barem - siedząc w basenie na stołku barowym zanurzonym pod wodą można było popijać drinki. Można było z nimi również posiedzieć w jacuzzi. W tej części można było również poleżeć na leżaku pod lampami promieniowania czerwonego czy posiedzieć w sali lodowej (nie trafiliśmy do niej... ). Poza tym umiejscowiony był tutaj zwyczajny bar ze stolikami. Niestety część dostępna dla dorosłych posiadała zakaz fotografowania. Wynikało to z faktu możliwości korzystania z tej części nago ( z resztą wieczorem w ostatnie piątki miesiąca są specjalne godziny tylko dla osób korzystających nago). Część dla dorosłych połączona była z drugim centrum spa - East Island.
Dodatkowo na terenie kompleksu jest klub nocny otwarty w wieczory od czwartku do niedzieli.
Po Druskienikach widać, że się rozwijają. Poza szeregiem hoteli z własnymi salonami spa, aqua parkiem... trwają remonty parku zdrojowego, zbudowany jest park linowy, który w trochę cieplejszym terminie jest z pewnością sporą atrakcją. Ponadto aktualnie trwa budowa sztucznego toru zjazdowego dla snowboardzistów i narciarzy, spora część ma być zadaszona, mają być trybuny - może być całkiem niezła atrakcja dla fanów tych zimowych sportów.
Po miasteczku można się poruszać autobusikami. Na każdym przystanku jest elektroniczny rozkład jazdy, więc łatwo się zorientować o odjazdach. Bilet normalny kosztuje 1.80 lt, czyli ok. 2.16 zł.
I na koniec... coś na temat rzeczy, które warto przywieźć i skosztować, oraz parę obserwacji dotyczących żywności. Oczywiście jest to ocena czysto subiektywna, nie każdy może się z nią zgadzać, ale mi te rzeczy przypadły do gustu. Polak robiąc zakupy w litewskim markecie bez problemu może zaopatrzyć się w produkty z rodzimego rynku. Polskie firmy eksportują na Litwę naprawdę całą masę produktów, niektóre nawet nie zadają sobie trudu by zmienić opakowanie na litewskie... i tak w sprzedaży są makarony Lubelli (np. świderki), herbaty Posti, piwo Żywiec czy inne...
Litwini chyba mają obsesję na punkcie majonezu. :) W markecie majonez leżał na półkach chłodniczych i było go naprawdę dużo. Był nawet w takich foliowych zgrzewanych woreczkach. W hotelu podawano nam majonez do każdego posiłku (podawano także inne sosy na bazie majonezu), w pizzerii można było dostać sos czosnkowy na bazie majonezu... ogólnie wszędzie majonez.
Podobnie było z śmietaną, też była do każdego posiłku... a ostatniego dnia dostaliśmy rosół z ziemniakami, zabielany śmietaną... dziwne połączenie moim zdaniem.
Z produktów polecanych wymienię (dostępne na Litwie, choć produkowane też m.in. w Estonii):
1. Cider
Moim zdaniem świetny napój, choć jeśli ktoś nie lubi słodkiego to może mu nie podpasować. Zwyczajny w puszce posiada 4.5% alkoholu, ale są też w dużych 1.5 litrowych butelkach - i w takich zdarza się mocniejszy, posiadający ponad 6% alkoholu. Ogólnie smaków jest sporo, więc można sobie dopasować coś dla siebie. Ich cena to ok. 4 zł.
A poniżej kilka spośród tych kupionych przeze mnie. Moi faworyci to: KISS Cherry i FIZZ Yellow Plum.
2. Batoniki serowe
Bardzo smaczna przekąska serowa, dostępna w naprawdę wielu smakach (malinowe, truskawkowe, wiśniowe, waniliowe, czekoladowe, z marmoladą itp itd...). Ich ceny wahają się od mniej więcej 70-80 gr do 1.5 zł. Poniżej część kupionych przeze mnie:
No i oczywiście sporo ich na sklepowych półkach:
3. Sękacz
Ten sękacz jest zupełnie inny niż ten znany u nas. Cienki, chrupiący, trochę maślany. Ale bardzo smaczny.
4. Suktinis
Suktinis to narodowy alkohol litewski, będący nektarem miodowym o zawartości alkoholu 50%. Dostępny w zwyczajnych szklanych butelkach, a także w różnych ozdobnych.
I z ciekawostek. "Setkę" wódki na Litwie można kupić w postaci takich "jogurcików":
O posiłkach nie będę pisać bo moim zdaniem był to najsłabszy punkt wyprawy. Tzn jedzenie było smaczne, ale mało lokalne i trochę mało urozmaicone. Posiłki podawane były w formie szwedzkiego stołu i naprawdę dało się najeść, nie musiał człowiek chodzić głodny. Ale też nie były takie by się nimi zachwycać.
I to by było na tyle... :)
Shinju, to mieliście wyprawę na całego! tego aquaparku zazdroszczę i to bardzo :) i jak tam słonecznie, choć śnieżnie ;)
OdpowiedzUsuńhmmm... czego to ludzie nie wymyślą setka a la jogurt ;)
pozdrawiam ciepło!
Fajna wyprawa - najwazniejsze, ze wypoczelas :) Co do Litwy, to byłam :) Nie w aquaparku, rzecz jasna, ale miedzy innymi w Wilnie i Druskienikach :) Podobalo mi sie, chociaz ich kuchnia, jak dla mnie, jest zabojcza te pierogi, kołduny, cepeliny... wszystko w masle i smietanie :)
OdpowiedzUsuńJak Ci zazdroszczę! :) Litwę uwielbiam i chociaż samą Wileńszczyznę znam bardzo dobrze, to w Druskiennikach jeszcze nie byłam. I widzę, że trzeba będzie to szybko nadrobić ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńale mieliscie fajna wyprawe:)
OdpowiedzUsuńale mieliscie fajna wyprawe:)
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia! :-) jak to się mówi, było miło, ale się skończyło :P ale ja się i tak cieszę, że już wróciłaś :-)
OdpowiedzUsuńSuper wypoczynek !!! Pozazdrościć tylko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
tmach
Aaaaaaale Ci zazdroszcze!!! :) Tylko ja wolalabym letnie klimaty - z wozkiem ciezko po sniegu! :):):)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze odpoczeliscie!
Pozdrawiam serdecznie!
Fajne zdjecia i super wyprawa:) Ładnie tam jest. Nigdy nie byłam na Litwie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ciekawy reportaż - szczególnie ciekawostki na temat litewskich produktów. Szkoda, że w Polsce nie produkuje się cydru. Świetne są te "jogurciki" ;o))
OdpowiedzUsuńZazdroszczę pobytu w aquaparku.
Pozdrawiam!
Super wyprawa! Tego cydru zazdroszczę...:) ALe wiem juz co przywieźć, a jak zapomnę to wpadnę do Ciebie:)
OdpowiedzUsuńOj, w Druskiennikach byłam przejazdem (kilka godzin) tak jak Małgosia, podczas przejazdu do Wilna. Była to pierwsza podróż z moim Panem i bardzo miło wspominam:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńEj! Wcale nie mamy obsesji co do majonezu :\
OdpowiedzUsuńA w Wilnie byłaś?
To taka obserwacja z przymrużeniem oka. Nie bierz jej na serio w 100% i nie czuj się urażony/-a :) Trzy lata temu, gdy byłam w Druskiennikach zaskoczyła mnie po prostu ilość majonezu dostępna w hotelu i w sprzedaży :) Z pobytu niestety posiłki wspominam słabo, bo zupełnie nie miałam okazji poznać prawdziwej kuchni litewskiej. Strasznie tego żałuję :( Zapamiętałam głównie ten majonez i podawaną codziennie w hotelu sałatkę "grecką". :/ W Wilnie jeszcze nie miałam okazji być, ale mam nadzieję to nadrobić i zapoznać się z prawdziwą kuchnią.
Usuń