Gdy człowieka roznosi energia trzeba się czymś zająć. Ze mną było tak ostatnio. Siedziałam w domu, był wieczór, a energii miałam mnóstwo. Czym prędzej udałam się do kuchni i upiekłam muffiny. Tym razem z malinami, bo wcześniej kupiłam pełen pojemnik :) A oto rezultat...
Składniki (na ok. 16 muffinów):
2 szklanki mąki pszennej
3/4 szklanki cukru
2 czubate łyżeczki proszku do pieczenia
0.5 płaskiej łyżeczki soli
2 jajka
1 szklanka mleka
100 g roztopionego, ostudzonego masła
pół pojemnika malin
0.5 szklanki cukru pudru
2 łyżki gorącej wody lub soku z cytryny
Mieszamy razem wszystkie suche produkty. Następnie do nich dodajemy stopniowo jajka, mleko i masło. Mieszamy dokładnie, aby nie było grudek. Maliny delikatnie myjemy, osuszamy i dodajemy do ciasta. Mieszamy. Część malin się rozpadnie, część pozostanie w większych kawałkach. Napełniamy nasmarowane tłuszczem foremki muffinkowe (silikonowych nie trzeba natłuszczać) do 2/3 wysokości. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Pieczemy do czasu, aż wbity w muffina patyczek będzie suchy.
Cukier puder dokładnie ucieramy z wodą (sokiem z cytryny) aż powstanie gęsty lukier. Ostudzone muffiny polewamy lukrem.
Ładne wyrośnięte muffinki :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Wyrośnięte, malinowe, pyszne, no i ten spływający lukier <3
OdpowiedzUsuń