Flaki to zupa, która budzi wiele kontrowersji. Wielu ją lubi, ale równie wielu całkowicie nie znosi. Ja i większość członków mojej rodziny należymy do tej pierwszej grupy. Zazwyczaj flaki gotował mój dziadek. Teraz, gdy go zabrakło postanowiłam przyrządzić flaki niejako w ramach pamięci o nim. Jako bazę wykorzystałam przepis pochodzący z książki "W staropolskiej kuchni i przy polskim stole". W oryginale wykorzystuje się flaki surowe, ja kupiłam już takie pokrojone w paseczki, oczyszczone, obgotowane wstępnie i zamrożone. Swoje flaki dodaję jako szóstą propozycję do akcji "Gotujemy po polsku!". Akcja organizowana przez blog Ireny i Andrzeja odbywa się pod patronatem serwisu zPierwszegoTłoczenia.pl.
Składniki:
1 kg flaków wołowych (u mnie mrożone, parzone)
conajmniej 1 litr rosołu (u mnie troszkę więcej)
1 duża marchewka
1 pietruszka
1/4 selera
1 cebula
masło
4 dag mąki
przyprawy: 1/4 łyżeczki mielonego imbiru, 1 łyżeczka słodkiej papryki, 3 łyżki majeranku, szczypta gałki muszkatołowej, pieprz, sól
Do garnka wkładamy flaki, zalewamy zimną wodą, doprowadzamy do wrzenia, gotujemy przez 5 minut. Odlewamy, przepłukujemy. Płuczemy garnek, po raz kolejny wkładamy do niego flaki. Zalewamy zimną wodą, doprowadzamy do wrzenia, gotujemy 5 minut, odlewamy, przepłukujemy, przekładamy do opłukanego garnka. Po raz trzeci zalewam zimną wodą, doprowadzamy do wrzenia, a następnie gotujemy aż flaki będą całkowicie miękkie. Gdy flaki są miękkie, odcedzamy je, a następnie zalewamy gorącym rosołem. Gotujemy na bardzo małym ogniu. Do małego garnka wkładamy marchewkę, selera i pietruszkę (pokrojone w słupki lub starte na tarce). Dodajemy małą ilość wody i łyżkę wody. Podduszamy na małym ogniu. Gdy warzywa będą miękkie dodajemy je do garnka z wciąż gotującymi się flakami w rosole. Na patelni rozgrzewamy 5 dag masła, wrzucamy posiekaną drobno cebulą. Dusimy ją. Gdy będzie miękka i nabierze koloru dodajemy mąkę. Dokładnie mieszamy. Dodajemy chochelkę gorącego rosołu, rozprowadzamy nim otrzymaną zasmażkę. Następnie dodajemy całość do garnka z flakami. Doprawiamy imbirem, słodką papryką, majerankiem, gałką muszkatołową i wedle uznania solą i pieprzem. Od tego momentu na małym ogniu całość gotujemy jeszcze przez ok. 20 minut. Po tym czasie ewentualnie doprawiamy dodatkowo wg uznania.
Podajemy z świeżą bułeczką.
A ja flaczkow nigdy nie probowalam. Moze dlatego, ze nazwa troche mnie przeraza? Twoje, osmiele sie stwierdzic, wygladaja bardzo atrakcyjnie, ba, kuszaco nawet!
OdpowiedzUsuńTy wiesz kiedy ja ostatnio jadłem flaki? Całe wieki temu :) U mnie w domu zawsze dodawało się mięso kurczaka na którym gotowany był wywar do flaków :)
OdpowiedzUsuńShinju, ja nie cierpię flaków ;), ale wiesz co, na przekór sobie, zawsze próbuję, kiedy mam okazję, bo lubię sprawdzać czy może już coś polubiłam ;)). Twoich bardzo chętnie bym spróbowała! bardzo ładny kolor, anie taki szary-flakowy. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię! ;)
Flaki są ok, najbardziej lubię takie z przecierem pomidorowym i zielonym groszkiem.
OdpowiedzUsuńJa niestety należę do tej grupy nieznoszącej flaków ....ale od czasu do czasu gotuję je dla męża:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam flaczków, może się teraz zdecyduję:)
OdpowiedzUsuńAle dawno temu flaczków nie jadłam, oj chyba ze 2 lata temu, a przecież tak je lubię :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam flaki. Koniec i kropka:) Twoja wersja wygląda na taką którą lubię:) Jest jeszcze ze słodką papryką..ale ja jednak wolę Twoją:)
OdpowiedzUsuńLubię! :))) Flaki chodzą za mną od miesiąca. Muszę się w końcu zebrać na odwagę i ugotować :)
OdpowiedzUsuń