Pastitsio to grecka zapiekanka składająca się z makaronu, sosu mięsnego i sosu beszamelowego z serem. Od momentu gdy kupiłam książkę "Podróże kulinarne. Kuchnia grecka" wiedziałam, że muszę ją przygotować. Zarówno zdjęcie jak i sam opis wykonania mówiły mi, że to danie musi być pyszne. I właściwie moje przeczucie mnie nie zmyliło. Warto przygotować mimo, że gotowanie jest dość czasochłonne.
Składniki:
Warstwa makaronowa
250 g makaronu
2 lekko ubite jajka
3/4 szklanki tartego sera
Warstwa mięsna
2 łyżki oliwy
2 cebule
750 g mielonego mięsa wołowego (u mnie wieprzowo-wołowe)
1 puszka pomidorów bez skórki
1/3 szklanki przecieru pomidorowego
1/2 szklanki wody
1/4 szklanki wytrawnego białego wina
1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
1 kostka bulionu wołowego
1 lekko ubite jajko
Warstwa beszamelowa - sos serowy
90 g masła
75 g mąki
875 ml mleka
1 szklanka tartego sera
2 żółtka
+ 2 łyżki bułki tartej
W głębokiej patelni rozgrzewamy oliwę, wrzucamy na nią posiekane cebule oraz mięso. Podsmażamy do zrumienienia mięsa, a następnie dodajemy na patelnię puszkę pomidorów (rozgniatając pomidory), przecier pomidorowy, wodę, wino, a także cynamon i kostkę bulionową. Na małym ogniu, bez przykrycia gotujemy aż sos będzie gęsty. Odstawiamy do ostygnięcia, a do chłodnego sosu dodajemy jajko i dokładnie mieszamy.
Masło rozpuszczamy na patelni, dodajemy mąkę i mieszamy do pojawienia się bąbelków. Następnie stopniowo dodajemy mleko i mieszając doprowadzamy do zgęstnienia sosu. Dodajemy ser, dokładnie mieszamy. Odstawiamy do ostygnięcia, a do chłodnego sosu dodajemy żółtka. Mieszamy.
W garnku doprowadzamy do wrzątku wodę, solimy ją - gotujemy makaron. Odlewamy makaron i gorący mieszamy od razu z serem i jajkami.
Formę do pieczenia smarujemy masłem. Na dnie dokładnie wykładamy warstwę makaronową, na niej układamy równą warstwę mięsną, a następnie całość polewamy serowym sosem. Wyrównujemy, posypujemy bułką tartą.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i zapiekamy przez około godziny.
Juz sama lista skladnikow przyprawia mnie o slinotok :) Nie dziwie sie zupelnie, ze ta zapiekanka cie zachwycila. Wkrotce pewnie i u mnie sie pojawi, bo zima to idealna pora na takie dania.
OdpowiedzUsuńTakie dania wprost ubóstwiam. Świetnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńBardzo smakowicie wygląda, Shinju! :)
OdpowiedzUsuńzapiekanki makaronowe z mięsem mają to do siebie, że są po prostu pyszne :-) warzywne też nie są złe, ale taką dzisiejszą wersję oboje z Szymonem preferujemy :-) pycha!
OdpowiedzUsuńaż slinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńPo Twoich komentarzach nie pozostaje mi nic innego jak wykasować tamten przepis i dać go pod właściwą nazwą, aby nie mylić dalej. Niestety znikną też Twoje komentarze - mam nadzieję, że się nie obrazisz. Dziękuję bardzo za wskazówki :)
OdpowiedzUsuńzapiekanki każdego rodzaju są dla mnie. oj, kusisz!
OdpowiedzUsuńwłaśnie dziś robię na obiad powitalny dla misia-rysia ;) grecka książka Rzeczypospolitej już się gości w kuchni ;)
OdpowiedzUsuń