Zbliża się ciemna noc, a ja siedzę i poszukuję przepisu na coś smacznego do upieczenia. Koniecznie na drożdżach, bo akurat są w moim posiadaniu. Znacie ten motyw? Tą nagłą, nieokiełznaną chęć upieczenia lub ugotowania czegoś niezależenie od godziny? U mnie pojawia się ostatnio coraz częściej :)
Tym razem wymyśliłam sobie upieczenie maślanej chałki, tak by móc ją zjeść na śniadanie. Najpierw konieczne było znalezienie odpowiedniego przepisu (tu pomogło forum cincin), ponieważ wcześniej takiej bułki nie piekłam. Gdy przyszło do zagniatania ciasta było już po godzinie 21, do piekarnika trafiło sporo po 23. Upieczoną bułką cieszyłam się chwilę przed północą.
A rano... rozkosz smaku - pyszna kromka maślanej bułki i powidła śliwkowe. Wspaniały zestaw :)
Składniki:
(szklanka = 250 ml)
3 szklanki pszennej mąki
3/4 szklanki ciepłego mleka
1/4 szklanki cukru
25 g świeżych drożdży
100 g masła
1 całe jajko
1 jajko (oddzielone żółtko od białka)
szczypta soli
Kruszonka:
25 g zimnego masła
4 łyżki mąki pszennej
2 łyżki cukru
Wymiary keksówki: 27,5 cm x 8,5 cm (dolny wymiar), wysokość: 7,5 cm
Przygotowujemy rozczyn. W miseczce ucieramy dokładnie drożdże z jedną łyżeczką cukru. Następnie mieszamy z 1 łyżką mąki oraz połową mleka (ok. 90 ml). Odstawiamy na bok by drożdże rozpoczęły pracować.
W tym czasie rozpuszczamy masło i lekko je studzimy (ma nie być gorące, a tylko lekko ciepłe). W dużej misce mieszamy pozostałą mąkę z cukrem i solą. Dodajemy rozczyn, ciepłe mleko, rozpuszczone masło, całe jajko oraz żółtko. Mieszamy najpierw wstępnie łyżką, a następnie wykładamy na blat i wyrabiamy, aż powstanie jednolite, odchodzące od ręki ciasto.
Wyrobione ciasto przekładamy do miski, przykrywamy czystą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (aż podwoi swoją objętość).
Wyrośnięte ciasto ponownie wyrabiamy i dzielimy na trzy równe części. Z każdej części formujemy wałek, nieco dłuższy niż długość keksówki. Z wałków zaplatamy warkocz. Uformowany warkocz przekładamy do keksówki (nasmarowanej masłem lub wyłożonej papierem do pieczenia) i odstawiamy na kilka minut do wyrośnięcia (Ja odstawiałam w ciepłe miejsce na 20 dodatkowych minut.).
W czasie drugiego wyrastania zimne masło na kruszonkę szybko kroimy w kostkę. Dodajemy do niego mąkę i cukier i zagniatamy grudkowatą kruszonkę. W miseczce roztrzepujemy białko pozostałe ze składników na bułkę. Piekarnik nagrzewamy do temperatury 190 stopni.
Wyrośnięte w foremce ciasto smarujemy z wierzchu roztrzepanym białkiem, a następnie posypujemy kruszonką. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 30 minut. (Piekarniki są różne, więc warto zawsze sprawdzić metodą "suchego patyczka".)
Wpadnę na chałkę,co....?
OdpowiedzUsuńOczywiście, ale chyba muszę upiec nową. Po tej zostało już tylko wspomnienie :)
UsuńWspaniała chałka! I ja mam tak samo, często łapie mnie nieodparta pokusa pieczenia :)
OdpowiedzUsuńJakoś tak jest że człowieka łapie ochota na pieczenie w nieodpowiednich chwilach.
UsuńCudownie wygląda! Zjadłabym pyszną chałkę, oj tak :)
OdpowiedzUsuńCóż stoi na przeszkodzie? :D
UsuńWygląda obłędnie! Wręcz "pachnie":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Cieszę się, że Ci się podoba. A w rzeczywistości pachniała wspaniale :)
UsuńAle kusisz! Piękne i apetyczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńrany, jak ja uwielbiam świeżą chałkę, ta Twoja wygląda wspaniale. I kruszonka. MMM, ależ się rozmarzyłam! Pozdrawiam, Asia
OdpowiedzUsuńA ja taką maślaną drożdżówkę to robię z przepisu z programu Ewy Wachowicz, taka sypana, nie trzeba wyrabiać, w wersji dla naprawdę leniwych. Wyrabia się drewnianą łyżką pół minuty, ale ciasto jest rozlazłe, więc warkocza to z niego nie zrobię ;-)
OdpowiedzUsuńObłędna!
OdpowiedzUsuńZnam nieodpartą potrzebę pieczenia - niestety, u mnie ostatnimi czasy wygrywa potrzeba spania... ;)
Potrzeba spania przegrała z potrzebą spróbowania Twojej chałki - upiekłam, zjadłam. Boska była! :)
OdpowiedzUsuń