Coraz częściej w naszych sklepach napotykamy na bezsmakowe wędliny, które w dodatku dzień czy dwa po kupieniu nadają się tylko do wyrzucenia. Jeżeli nie macie sprawdzonego miejsca, gdzie dostępne będą naprawdę smaczne wędliny to warto byście zaczęli przygotowywać je samodzielnie. Przyrządzone w domu wędliny i mięsa świetnie będą pasowały do kanapek.
Pieczony, rolowany boczek jest w Polsce dość popularny. Ja postanowiłam nadać mu nieco azjatyckiej nuty przez użycie do marynaty sosu sojowego oraz słodko-pikantnego sosu hoisin. Dodałam również nieco octu ryżowego, aby mięso było bardziej kruche. Po upieczeniu boczek posiada delikatny, lekko słodkawy smak.
Składniki:900 g boczku bez skóry
2 łyżki ciemnego sosu sojowego
3.5 łyżki sosu hoisin
1 łyżka octu ryzowego
1 łyżeczka cukru
W dużej misce mieszamy ze sobą ciemny sos sojowy, sos hoisin, ocet ryżowy i cukier. Mieszamy dokładnie, najlepiej aby cały cukier się rozpuścił. Do miski z marynatą wkładamy płat boczku. Dokładnie obtaczamy mięso w marynacie. Obtoczone mięso przekładamy do pojemnika, wlewamy całą marynatę. Przykrywamy pokrywką.
Odstawiamy do lodówki na co najmniej 24 godziny. Po 12 godzinach przewracamy mięso obtaczając je w spływającej marynacie. (Jeśli mięso marynujemy dłużej to co 12 godzin je obracamy.)
Zamarynowane mięso rolujemy i wiążemy, tak aby otrzymać roladę. Możemy też umieścić je zrolowane w specjalnej siateczce (tak jak zrobiłam to ja).
Wkładamy do foremki, Wlewamy resztę marynaty, dodajemy odrobinę wody. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (termoobieg). Pieczemy przez 1 godzinę 15 minut. Odstawiamy do przestygnięcia.
Jeżeli chcecie zastosować słodką marynatę (zawierającą miód, cukier, słodkie sosy) to zdjęcie takiej siateczki z mięsa po upieczeniu może okazać się dość trudne, ze względu na przyklejenie się siatki do marynaty. Mi niestety w kilku miejscach nie udało odczepić siateczki bez naruszenia przypieczonej skórki (co widać na zdjęciach). Jeśli chcecie uniknąć kłopotów to mięso w słodkich marynatach lepiej zasznurować samodzielnie niż umieszczać w gęstej siatce.
Jeżeli chcecie zastosować słodką marynatę (zawierającą miód, cukier, słodkie sosy) to zdjęcie takiej siateczki z mięsa po upieczeniu może okazać się dość trudne, ze względu na przyklejenie się siatki do marynaty. Mi niestety w kilku miejscach nie udało odczepić siateczki bez naruszenia przypieczonej skórki (co widać na zdjęciach). Jeśli chcecie uniknąć kłopotów to mięso w słodkich marynatach lepiej zasznurować samodzielnie niż umieszczać w gęstej siatce.
Mmm, ależ to dobrze wygląda :)
OdpowiedzUsuńPiękny kawał dobrego, soczystego boczku. Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńPołączyłaś coś, co uwielbia mój teść(boczek), a typem marynaty, który lubię ja. Ciekawa jestem kto z nas byłby zadowolony z tego połączenia.
OdpowiedzUsuńTaką roladkę, to uskutecznia moja rodzicielka każdorazowo na święta :) Oczywiście bez azjatyckich dodatków, które muszę przyznać bardzo mnie zaintrygowały.
OdpowiedzUsuńNo! Miałam rację, że kojarzysz mi się głównie azjatycko ;)
Następny boczek będzie bliższy Polsce - z majerankiem, tymiankiem, musztardą:)
UsuńTeż dobrze :) A musztarda francuska, czy inna?
Usuńps. gdzie kupujesz siatkę?
Ja robiłam z ostrzejszą dijon. Ta konkretna siatka została kupiona w sklepie Carrefour w Galerii Mokotów. Jest na takiej rolce jak nici.
UsuńSamodzielne przygotowywanie wedlin zawsze wydawalo mi sie wyzsza szkola jazdy, ale po naszych ostatnich rozmowach dochodze do wniosku, ze musze zaczac. A teraz, kiedy patrze na ten boczek, stwierdzam, ze zaczne juz wkrotce :)
OdpowiedzUsuń