Gdy w moje ręce wpada nowa książka dotycząca kulinariów rozsiadam się wygodnie i przeglądam ją od początku do końca po raz pierwszy. Często w tym momencie zaznaczam lub zapamiętuję sobie te przepisy, które szczególnie mnie przyciągnęły. Kiedy otrzymałam w prezencie "Kuchnie Świata" Gordona Ramsay'a w pierwszej wolnej chwili zabrałam się za przeglądanie. Wydaje mi się, że było to jeszcze tej samej nocy, gdy wróciłam z nią z mojego spotkania urodzinowego. Bardzo byłam ciekawa tego co zawiera ta książka.
Czytając przepis na tartę z malinami od razu byłam przekonana, że musi być pyszna. Zapamiętałam i planowałam ją przygotować. Czas mijał, a ja nie mogłam się do niej zabrać. Zwykle kupowane przeze mnie maliny były zjadane zanim trafił się choć moment na zastanowienie się nad innym ich zastosowaniem. Zupełnie nie było okazji. Aż do teraz. Kupiona przeze mnie większa niż zwykle ilość malin nakierowała moje myśli ku tej tarcie. Przygotowałam, zjadłam. Jestem zachwycona :) Oryginalny przepis Gordona zakłada pokrycie malin glazurą przygotowaną z dżemu malinowego, ale ja z niej zrezygnowałam. I tak było pysznie... :)
Składniki:
125 g miękkiego masła
90 g cukru pudru
1 duże jajko
250 g mąki pszennej
1 łyżka lodowatej wody
+ mąka do podsypywania
500-700 g malin
Krem waniliowy
250 ml mleka, tłustego
50 g cukru pudru
1 laska wanilii
20 g mąki kukurydzianej
3 żółtka z dużych jaj
100 ml śmietanki 30 lub 36%
Na początku przygotowujemy spód tarty. Mikserem łączymy miękkie masło z cukrem pudrem. Dodajemy jajko i ucieramy przez 30 sekund. Następnie dodajemy mąkę oraz zimną wodę, mieszamy do połączenia. Na obsypanym mąką blacie zagniatamy ciasto. Formujemy z niego dysk, zawijamy w folię spożywczą. Odkładamy na 30 minut do lodówki.
Po 30 minutach rozwałkowujemy schłodzone ciasto i wykładamy nim formę do tarty o rozmiarze 23-25 cm. Wyłożoną ciastem foremkę wstawiamy ponownie do lodówki na kolejnych 30 minut.
W czasie drugiego chłodzenia ciasta przygotowujemy krem. Laskę wanilii przekrawamy na pół i zeskrobujemy z niej nasiona. Do garnka z grubym dnem wlewamy mleko, dodajemy łyżkę cukru pudru oraz nasiona wanilii i pustą laskę. Na małym ogniu powoli podgrzewamy. W tym czasie ubijamy w misce żółtka z mąką kukurydzianą i pozostałym cukrem pudrem.
W momencie gdy mleko w garnku zacznie wrzeć zaczynamy przelewać je do miski z masą żółtkową. Przelewamy powoli, cały czas mieszając masę w misce. Garnek po gotowaniu mleka myjemy, osuszamy. Masę do kremu przecieramy przez gęste sitko do garnka. Wstawiamy na malutki ogień i gotujemy aż krem zgęstnieje (cały czas mieszając). Gęsty krem przecieramy ponownie przez sitko (czyste) do czystej miski i odstawiamy do wystygnięcia. W czasie stygnięcia od czasu do czasu mieszamy krem, aby nie powstał na nim kożuch.
Schłodzone ciasto przykrywamy papierem do pieczenia i wysypujemy fasolą lub specjalnymi kulkami, aby się nie wybrzuszyło. Można też je bardzo nakłuć. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 15 minut, a po tym czasie zdejmujemy papier z fasolą i dopiekamy kolejne 5 minut. Jeżeli pieczemy bez fasoli to pieczemy od razu 20 minut.
Upieczony spód tarty odstawiamy do ostygnięcia. Po kilku minutach wyjmujemy go z foremki i wykładamy na kratkę do całkowitego wystudzenia.
Ubijamy śmietankę na sztywno. Zimny krem ubijamy przez chwilę by rozluźnił swoją konsystencję. Do kremu dodajemy ubitą śmietankę i mieszamy ją z nim. Przygotowany krem wykładamy na zimny spód tarty. Na wierzchu układamy maliny.
Ja po przygotowaniu tarty wstawiłam ją do lodówki. Krem nieco stężał i dzięki temu tartę łatwiej się kroiło.
Ja po przygotowaniu tarty wstawiłam ją do lodówki. Krem nieco stężał i dzięki temu tartę łatwiej się kroiło.
Baaaardzo apetyczna,malinowa tarta:)Ja też zawsze przeglądam nową książkę,zaznaczam ciekawsze przepisy,łatwiej później się zdecydować na któryś:)
OdpowiedzUsuńTaka tarta to dla mnie punkt obowiązkowy w sezonie malinowym :)
OdpowiedzUsuńObłędna:)
OdpowiedzUsuńWersja bez glazury chyba nawet bardziej mi sie podoba!
OdpowiedzUsuńpiękna, uwielbiam maliny mniam :)
OdpowiedzUsuńwygląda ślicznie!!! no wpadam po prostu na kawałek! :) pycha!
OdpowiedzUsuńJa już od dawna ślinię się do tej tarty, ale też jakoś czasu i okazji brakuje... Choć kto wie - właśnie kupiłam nadprogramowe pół kilo malin... ;)
OdpowiedzUsuń