Pasternak - niegdyś bardzo popularny w naszym kraju, dzisiaj niestety nieco zapomniany. Próżno szukać go w zwyczajnych sklepach czy supermarketach, chociaż zdarza się, przez pomyłkę sprzedawany jest jako pietruszka korzeniowa. Jeśli więc zobaczycie wyglądającą nieco inaczej niż zwykle pietruchę to niewykluczone, że patrzycie na pasternak. Charakterystyczną górną część pasternaku (po niej najłatwiej rozróżnić pasternak i pietruszkę) możecie zobaczyć na zdjęciu na końcu tego posta. Na szczęście trafiają się jeszcze rolnicy, którzy uprawiają pasternak do sprzedaży, a nie tylko na paszę. I u nich warto się w to warzywo zaopatrywać.
Składniki (6 porcji):
750 g pasternaku (ok. 620 g po obraniu, oczyszczeniu u odcięciu nasady)
2 duże jabłka (szare renety)
1 cebula
3 łyżki masła
gałka muszkatołowa
1.5 litra bulionu (u mnie drobiowy, może być warzywny)
sól, pieprz (świeżo mielony)
Dodatki:
ziarna słonecznika
grzanki: pieczywo, oliwa, sól, tymianek
plastry szynki dojrzewającej lub plastry wędzonego boczku
Pasternak czyścimy, obieramy, kroimy na mniejsze kawałki, Cebulę kroimy w kostkę. Jabłka obieramy i kroimy w kostkę.
W garnku rozgrzewamy 2 łyżki masła. Na maśle smażymy cebulę. Utrzymujemy mały ogień i uważamy by cebula zmiękła, lecz nie zbrązowiała. Następnie dodajemy pokrojony pasternak i obsmażamy go przez kilka minut.
W tym samym czasie na patelni rozgrzewamy pozostałą łyżkę masła. Wrzucamy na nie pokrojone jabłka i oprószamy je gałką muszkatołową (1/2-2/3 łyżeczki). Smażymy mieszając aż jabłka będą miały lekko złoty kolor.
Obsmażone jabłka dodajemy do garnka z cebulą i pasternakiem. Całość zalewamy ciepłym bulionem. Zagotowujemy, a następnie pod niepełnym przykryciem (garnek przykryty pokrywką, z podłożoną łyżką z jednej strony. Gotujemy przez 35-40 minut. Miksujemy zupę do uzyskania gładkiej konsystencji. Doprawiamy niewielką ilością soli i pieprzu do smaku.
Przygotowujemy dodatki do zupy.
Ziarna słoneczniki prażymy na suchej patelni uważając by ich nie przypalić. Plastry szynki lub boczku dzielimy na mniejsze kawałki. wykładamy na suchą patelnię o nieprzywierającej powierzchni i smażymy aż będą chrupiące.
Kromki pieczywa kroimy w kostkę o rozmiarach 1 centymetra. Skrapiamy je oliwą i oprószamy niewielką ilością soli i tymianku. Wykładamy na rozgrzaną patelnię i na niewielkim ogniu smażymy, aż będą chrupiące.
Zupę możemy podać z grzankami, ziarnami słonecznika i chrupiącą szynką lub boczkiem. Grzanki możecie zastąpić groszkiem ptysiowym.
Pasternak w towarzystwie innych mniej spotykanych warzyw korzeniowych: marchewki fioletowej i żółtej.
Przypominam o trwającym do końca tygodnia konkursie z marką Lubella.
Robilam zupe z pasternaku,ale w zupelnie innej wersji-Twoja wyprobuje,bo pasternak bardzo przypadl mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńWydawało mi się, że zupa z pasternaku będzie mdła, ale podoba mi się ta szynka na wierzchu :)
OdpowiedzUsuńTu gdzie chwilowo mieszkam (wyspa Jersey), tubylcy robią zupę pasternakowo- jabłkową, ale nieco inaczej. Zupa ta należy do ich narodowej kuchni i jedzą ją od setek lat, a nawiasem mówiąc, pasternak był podstawą ich wyżywienia, zanim sprowadzono na Jersey kartofle. Jerseyczycy podsmażają w wielkim garze, na maśle, cebulę, po chwili dodają czosnek, zaś potem pasternak i jabłka (muszą być kwaśne, zielone, najlepsze są starodawne odmiany cydrowe), smażą to razem jakieś 5 minut, potem dodają proszek curry, albo z braku laku jakiekolwiek inne zioła, ważne żeby tych przypraw było dużo, bo ta zupa musi mieć wyraz. Potem zalewają to rosołem, ale nie za dużo, bo zupa musi być gęsta. Niektórzy wrzucają na tym etapie ziemniaki. No i gotują tak, aż wszystko będzie miękkie, rozpływające się. Na koniec doprawiają pieprzem, solą, zabielają gęstą śmietaną, skrapiają sokiem z cytryny albo octem słodowym (malt vinegar) albo takim robionym z cydru, wsypują garść natki pietruszki i to wszystko. Nie "blendują" na krem.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :)
UsuńOwszem, brzmi ciekawie, ale smakuje doskonale. Nawiasem mówiąc, tutaj na Jersey jedzą różne bardzo dziwne rzeczy i mówię nie tylko tych potworach morskich (jedzą wszystko co wyłowią z morza i znajdą na plaży, począwszy od olbrzymich kałamarnic, skończywszy na malutkich ślimakach morskich, jedzą też glony) ale również i mają wiele dziwacznych potraw z tradycyjnych składników. Na przykład zupa dyniowo- pomidorowa. Robią ją mniej więcej takim samym sposobem jak pasternakowo- jabłkową, tyle że zamiast pasternaku i jabłek dają dynię i pomidory obrane ze skórki (dyni i pomidorów po równo). Przyprawiają to najczęściej kuminem (nie kminkiem, który ma zupełnie inny smak) i mielonymi ziarnami kolendry, czasem też papryką i różnymi innymi ziołami. Tę zupę jednak blendują na krem, choć nie wydaje mi się, by było to konieczne. Smak jest przedziwny, ale dobry, zwłaszcza zimą, bo ta zupa rozgrzewa. Kiedy sam ją sobie gotuję, dodaję ryż, jak do polskiej pomidorowej.
UsuńPołączenie dyni i pomidorów bardzo lubię i często wykorzystuję w sezonie dyniowym. W zeszłym roku nawet gotowałam zupę dyniowo-pomidorową (ale akurat z dyni i przecieru pomidorowego), doprawioną po tajsku (m.in. z pastą curry). Całkowicie ich rozumiem z tym połączeniem :) Ale wersja z świeżymi pomidorami, doprawiona kuminem i kolendrą również przypadłaby mi do gustu. :)
Usuń