Aż wstyd, że mam taki poślizg z dodaniem tego posta. No ale w końcu wzięłam się za siebie i piszę, bo warto wspomnieć o tych Targach. Może ktoś za rok zdecyduje się je odwiedzić... :)
Dzięki uprzejmości jednej z blogowiczek (
Olasz - dziękuję :) ) oraz firmie Makro udało mi się odwiedzić
XV Międzynarodowe Targi Gastronomiczne EuroGastro 2011 zorganizowane w Warszawie.
Tutaj można przeczytać więcej szczegółów dotyczących tych Targów. Impreza skierowana jest głównie do osób zajmujących się zawodowo gastronomią, jednak również dla zwykłego wielbiciela gotowania znalazło się trochę atrakcji.
Przede wszystkim odwiedziłam stanowisko Makro, gdzie odbyła się premiera Gastrobusa (
co można obejrzeć tutaj), a także miały miejsce różne pokazy kulinarne i poczęstunki. Bardzo sympatyczna pani baristka pokazała nam jak zdobić kawę:

Cały czas wokół nas rozdawano bardzo smakowite przekąski:

A kucharze Makro prowadzili pokazy gotowania, a ich dzieła były dostępne do konsumpcji.
Ale żeby nie było... nie siedziałam tylko na stoisku Makro. Razem z Atrią C. z bloga
Ziołowy Zakątek zwiedziłyśmy calutką halę wystawową i namiot hiszpański umieszczony poza nią. Ja przede wszystkim zachwycałam się wszechobecną, piękną zastawą stołową. Ile bym dała by chociaż część z tego móc posiadać we własnej kuchni.


Trafiłyśmy również na pokazy carvingu. Byłam pod wielkim wrażeniem tego co można wyczarować ze zwykłych arbuzów i melonów.

Widziałyśmy hamburgery z dodatkiem chipsów, warzywa siekane tarką Boerner'a,...

... a także dekoracje z czekolady, których twórca na wszelkie sposoby przekonywał pewną panią, że one naprawdę są z czekolady, a nie z czegoś sztucznego.

Na targach była możliwość zakupu pewnych sprzętów w cenie niższej niż normalnie. Strasznie żałowałam, że moje finanse były ograniczone, ponieważ nie często można kupić roboty Kenwooda (m.in. kMix oraz Major Chef) w cenie o 50% niższej. Wielka szkoda... ale cóż, może za rok też się wybiorę i też będzie taka możliwość. :)
I jeszcze więcej pięknej zastawy stołowej:

W namiocie hiszpańskim przede wszystkim można było spróbować wielu rodzajów hiszpańskiej oliwy z oliwek, a także samych oliwek. Oliwy były bardzo różnorodne, od tych delikatnych w smaku do bardziej intensywnych i "ostrzejszych". Niestety żadnej nie można jeszcze kupić w Polsce. Wizyta przedstawicieli w Polsce ma dopiero doprowadzić do dystrybucji ich na terenie naszego kraju, ale pewnie i tak nie będą w ogólnodostępne, raczej będą używane w restauracjach. A szkoda, wielka szkoda... bo niektóre bardzo mi smakowały. W namiocie hiszpańskim swoje stanowiska miały również polskie sery. Ser prezentowany na zdjęciu poniżej ( ten w dużych krążkach) to Szeneker. Próbowałam kawałek, który leżakował 3 lata. Był naprawdę wspaniały, bardzo intensywny w smaku - po prostu pyszny. Jest to produkt pochodzący ze
Spółdzielni Mleczarskiej w Skarszewach, do której niestety mam za daleko, by móc go normalnie kupić. Już nie mogę się doczekać chwili, gdy będzie można go kupić przez internet. A podobno już niedługo :)

Miałyśmy też okazję przyglądać się kulinarnym pokazom dotyczącym kuchni francuskiej. Oczywiście przygotowane potrawy można było degustować, co sprawiało że całość była podwójnie atrakcyjna. :)
Sałatka z roszponki, foie gras i orzeszków piniowych, z sosem balsamicznym.

Przekąska z pieczonych papryk i pasty z serka koziego, na roszponce.

Flambirowana w koniaku przepiórka, na zielonej soczewicy.
Na koniec chciałam podziękować Atrii C. z Ziołowego Zakątka, z którą bardzo miło spędziłam na targach czas. A także dziękuję jej za możliwość użycia kilku jej zdjęć w swoim poście.